Mieczysław Pawlikowski: bohater filmowy i narodowy

Mieczysław Pawlikowski: bohater filmowy i narodowy
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Wspaniały aktor. Utalentowany pisarz. Obiecujący reżyser słuchowisk radiowych. A przede wszystkim bohater narodowy.
Mieczysław Pawlikowski wcielił się w jedną z najbardziej znanych i charakterystycznych ról w historii polskiej kinematografii. W pamięci widzów już na zawsze zapisał się jako Jan Onufry Zagłoba. Wielu twierdzi, że był najlepszym ekranowym Zagłobą.

Łysiejący, z sumiastymi wąsami i nadwagą – takiego Pawlikowskiego znają wszyscy. Aż trudno uwierzyć, że kiedyś aktor był prawdziwym przystojniakiem. Gdy patrzy się na jego zdjęcie z młodości, praktycznie nie da się go rozpoznać.

1 / 8

"Towarzyszył mi normalny, ludzki strach"

Obraz
© East News

Jego miłością od zawsze był teatr, choć na jakiś czas Pawlikowski serce oddał lotnictwu. Jeszcze jako nastolatek ukończył specjalny kurs i zdobył uprawienia pilota. Gdy wybuchła wojna, chłopak, wychowywany w duchu patriotyzmu, chciał walczyć za swój kraj. Udało mu się przedostać do Francji, stamtąd wysłano go do Anglii, gdzie zaczął służyć jako lotnik RAF-u w polskich Dywizjonach 300 i 301.

- Nigdy nie ukrywałem, że cały czas towarzyszył mi normalny, ludzki strach, aczkolwiek całą sztuką było nieokazywanie tego – wspominał wojenne lata w Polskim Radiu._ - To było w każdym z nas, ale nikt na zewnątrz nie mógł tego zauważyć. Oczywiście przed każdym takim lotem bywały bezsenne noce._

2 / 8

Dwa bakcyle

Obraz
© Filmpolski.pl

- Był rok 1937. Wtedy po raz pierwszy oderwałem się na wysokość kilkudziesięciu centymetrów od ziemi. Szybowałem kilkanaście metrów. Było to przeżycie, którego nigdy już nie mogłem zapomnieć. W klapie gimnazjalisty błękitniała odznaka pilota szybowcowego. Najpiękniejszy sport moich młodzieńczych lat. Sport, bo zawodem miało być aktorstwo. Właśnie w szkole średniej połknąłem dwa bakcyle: lotnictwa i teatru. Teatr stał się profesją, lotnictwo spełnieniem żołnierskiego obowiązku w czasie II wojny światowej – pisał w swojej książce "Siedmiu z Halifaxa J".

Z Polskich Sił Powietrznych odszedł na własną prośbę, odznaczony Krzyżem Walecznych, w połowie 1945 roku.

3 / 8

Teatr na wojnie

Obraz
© East News

Ale już podczas wojny Pawlikowski rozwijał swoje aktorskie ambicje - dołączył do Lotniczej Czołówki Teatralnej. Wraz z zespołem przez kilka miesięcy podróżował po Wielkiej Brytanii i wystawiali "Zemstę" Aleksandra Fredry. Po wojnie Pawlikowski przez jakiś czas tułał się po świecie. Przez chwilę pracował w Londynie, ale ciągnęło go z powrotem do ojczyzny.

W Polsce przywitano go z otwartymi ramionami – dostał pracę w radiu, a kiedy w 1948 roku zdał aktorski egzamin eksternistyczny, od razu zaproponowano mu angaż w teatrze.

4 / 8

Rola życia

Obraz
© Filmpolski.pl

Na ekranie zadebiutował wkrótce potem, w 1950 roku, niewielką rólką w "Warszawskiej premierze". Zagrał jeszcze chociażby w "Gromadzie", "Inspekcji pana Anatola", "Gangsterach i filanatropach", "Wyspie złoczyńców", "Bokserze" - choć zwykle były to role drugoplanowe i epizodyczne.

Pawlikowskiemu to nie przeszkadzało, zresztą nigdy nie krył, że film traktował po macoszemu, swoją uwagę poświęcając głównie teatrowi i radiu. Mimo to udało mu się stworzyć kreację, dzięki której stał się nieśmiertelny – to właśnie rolą Zagłoby w "Panu Wołodyjowskim" przeszedł do historii kina.

5 / 8

Za mało Zagłoby

Obraz
© Filmpolski.pl

- Postać bardzo lubię – mówił w Polskim Radiu o Zagłobie – chyba ją przekazałem tak, że czuje się to, że ja ją kocham. _
Miał jednak pewne zastrzeżenia co do scenariusza. _- W tym dużym filmie "Pan Wołodyjowski" trochę scenariuszowo on został potraktowany po macoszemu, to znaczy w proporcji do innych postaci, bo wiem, że czytelnik właśnie na tę postać bardzo czeka. Tutaj ja miałem szalenie utrudnione zadanie, by w tych migaweczkach zaledwie pokazać to, co by się chciało
– mówił.
- Natomiast mile wspominam właśnie "Przygody Pana Michała" telewizyjne, dlatego że tam Zagłoba jest już prawie idealnie w proporcjach przekazany.

6 / 8

"Mam ciągle tremę"

Obraz
© East News

Kiedy pytano go, czy nie brakuje mu latania, odpowiadał, że tak naprawdę praca w teatrze jest do niego niezwykle podobna.
- Między tymi zawodami jest podobieństwo – twierdził w Polskim Radiu. -_ W momencie pracy nad sztuką w teatrze, pracy bardzo kolektywnej, muszą dominować te rzeczy, jakie dominują w pracy załogi samolotu. Wytwarzają się całkiem rodzinne stosunki, zarówno zgodność, jak i negocjowanie. Musi dominować duch zespołowości._

Sam o sobie mówił, że bywał nerwowy, a przed wyjściem na scenę zjadała go trema. - Jestem strasznie gotujący się w sobie – opowiadał. - Staram się tego nie okazywać, ale to nie zawsze wychodzi i na próbach, jak coś mi nie wychodzi tak, jak sobie założyłem, to szukam winy u partnerów, u suflerki. Przed każdym wejściem na scenę mam ciągle tremę, ale nikt tego nie zauważa... Jest spokój, jest poczucie humoru, lekkość, ale to jest zbudowane na dużym fundamencie strachu.

7 / 8

"Dom i cierpi, i zyskuje"

Obraz
© Filmpolski.pl

Przyznawał, że przez swój zawód zaniedbywał nieco dom, żonę Irenę – w czasie wojny walczącą w AK – i syna. Twierdził, że aktorstwo to_ - sztuka, która nie lubi pseudoaktywności, żąda absolutnego oddania._

- Dom i cierpi, i zyskuje – mówił w Polskim Radiu. - Cierpi, że mnie się tam rzadziej ogląda, a zyskuje, bo ja jednak o tym domu myślę. Gdybym siedział w domu, to on by mi spowszedniał, a tak jestem tym, który się spieszy, żeby chociaż parę godzin temu domowi poświęcić.

8 / 8

Przedwczesna śmierć

Obraz
© Filmpolski.pl

Hoffman chciał, by Pawlikowski powrócił jako Zagłoba w planowanym "Potopie", ale aktor podupadł na zdrowiu._ - Życie wymusza kompromisy_ – mówił reżyser._ - Mieczysław Pawlikowski, który grał Zagłobę w "Panu Wołodyjowskim" dostał zawału i zaproponowałem tę rolę Kazimierzowi Wichniarzowi._

Od tamtej pory Pawlikowski stawał się coraz słabszy, choć grał aż do śmierci, nie pozwalając, by pokonała go choroba. Na ekranie po raz ostatni pojawił się w komedii sensacyjnej "Skradziona kolekcja". Zmarł wkrótce po zakończeniu zdjęć, na kilka miesięcy przed premierą filmu, 23 grudnia 1978 roku w Warszawie.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)