Była ofiarą gwałtu. Zwierzyła się, a teraz skarży filmowców
W związku z premierą dokumentu produkcji HBO, jego bohaterka Alanis Morissette postanowiła wydać oświadczenie, w którym krytykuje film. Zdaniem piosenkarki jego twórcy wykorzystali fakt, że podczas realizacji dokumentu zmagała się z depresją poporodową i stresem wynikającym z lockdownu.
Na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto doszło do kolejnego zgrzytu. Po kontrowersyjnej wypowiedzi reżysera Lee Danielsa na temat zwolnienia białych członków ekipy filmowej, pojawiło się oświadczenie popularnej piosenkarki Alanis Morissette, w którym krytykuje jeden z filmów pokazywanych podczas festiwalu. Sprawa dotyczy dokumentu, którego artystka jest bohaterką.
Alanis Morissette napisała w oświadczeniu, że w niegodny sposób została wykorzystana przez twórców filmu. Ostro skrytykowała filmowców za to, że "ukołysana fałszywym poczuciem bezpieczeństwa" została wciągnięta w narrację, która nie była historią, jaką zgodziła się opowiedzieć. Ponadto, zdaniem piosenkarki, wnioski jakie twórcy dokumentu stawiają, nie są prawdziwie.
Morissette zwraca również uwagę na niezgodny z etyką dokumentalisty sposób realizacji filmu. Jego twórcy nie tylko bowiem nie wzięli pod uwagę faktu, że jego bohaterka zmagała się z depresją poporodową i stresem związanym z zamknięciem z powodu pandemii, ale wręcz wykorzystali okres złej kondycji psychicznej.
Dokument zatytułowany "Jagged" na festiwalu w Toronto został po raz pierwszy pokazany widzom. W drugiej połowie listopada ma się pojawić w telewizji HBO. Film reklamowany jest jako intymna eksploracja Alanis Morissette i jej przełomowego albumu "Jagged Little Pill" z 1995 roku.
W dokumencie Alanis Morissette potwierdza, że w wieku 15 lat była ofiarą gwałtu.