Na bok sentymenty. Kevin wraca i znów będzie sam w domu
"Kevin sam w domu" w nowej wersji. Jak będzie wyglądać? To pytanie musiało sobie zadać mnóstwo fanów kultowego filmu. Macaulay Culkin zdążył już pospieszyć z rozbrajającą podpowiedzią.
Moda na opowiadanie dobrze znanych historii na nowo od kilku lat trwa w najlepsze. Disney przoduje w tworzeniu tzw. remake'ów (wystarczy wspomnieć chociażby "Kopciuszka", "Piękną i Bestię", "Aladyna", "Dumbo" czy "Króla Lwa" oraz "Małą syrenkę", która czeka w kolejce). Kinowe przeboje to jednak nie wszystko.
Filmowy gigant idzie z duchem czasu i kieruje swoją ofertę do użytkownika, który filmów i seriali poszukuje coraz częściej w sieci. Disney +, platforma streamingowa korporacji, ma być konkurencją dla Netlfiksa, HBO GO czy Amazona. Platforma ma kusić odbiorców bogatą ofertą, w której znajdą się nie tylko filmowe klasyki i przeboje dla dzieci firmowane charakterystycznym logo.
Jak informowała BBC, w ramach działań Disney + zostało zaplanowanych kilka tzw. remake'ów popularnych filmów z archiwum wykupionego segmentu rozrywkowego 21st Century Fox - koncernu, z którym wszedł w fuzję z końcem 2017 r. ( w jego skład wchodzi wytwórnia 20th Century Fox). Disney ma zamiar odświeżyć m.in. "Fałszywą dwunastkę", "Noc w muzeum" czy "Dziennik cwaniaczka". Najwięcej emocji wzbudziła jednak informacja o nowej wersji świątecznego hitu "Kevin sam w domu".
Komedia w reżyserii Chrisa Columbusa stała się światowym przebojem i wylansowała Macaulaya Culkina na jedną z największych dziecięcych gwiazd. W Polsce ”Kevin…” urósł do rangi filmu kultowego, bez którego wręcz trudno wyobrazić sobie święta Bożego Narodzenia. Widzowie tak bardzo przywykli do telewizyjnej tradycji, że gdy w 2010 r. filmu miało zabraknąć w ramówce, widzowie zaapelowali do stacji o emisję. Film wrócił jako nieodłączny element świątecznej corocznej telewizyjnej oferty. Tylko w ubiegłym roku obejrzało go na antenie Polsatu 4,5 mln widzów.
Kultowa komedia, która miała premierę blisko 29 lat temu (w listopadzie 1990 r.), na stałe wpisała się do filmowej klasyki. Ba, do popkultury. Popularne piosenki użyte w filmie do dziś kojarzą się z perypetiami rezolutnego Kevina. Sceny z filmu zaś wyszły nawet poza dobrze znaną produkcję.
Disney nie jest jedyną korporacją, która postanowiła wykorzystać potencjał drzemiący w sentymencie związanym z filmem. Podczas gdy największe firmy prześcigały się w niepisanym konkursie na najpiękniejszą reklamę świąteczną, Google pobiło je w grudniu ubiegłego roku na głowę. Firma, wprowadzając Asystenta Google, postanowiła przedstawić go w możliwie najlepszy sposób. I tak Asystent pomógł samotnemu, dorosłemu już Kevinowi bronić się przed grasującymi rabusiami.
Ku uciesze widzów, Macaulay Culkin wystąpił w reklamie i perfekcyjnie odtworzył kultowe momenty filmu. Scenę w łazience, pamiętny moment z seansem gangsterskiego filmu, a nawet skoki po łóżku. Oczywiście, w związku z tym, że Kevin jest dużo starszy, sceny są jeszcze bardziej przerysowane.
Niewątpliwie sentyment do filmu czuje nawet Macaulay Culkin. W niedawnym wywiadzie w programie Jimmy’ego Fallona przyznał, że sam lubi wracać do filmu. I właściwie dlatego był najbardziej odpowiednią osobą, która mogła skomentować doniesienia o nowej wersji przygód Kevina. Błyskawicznie pospieszył z podpowiedzią tym, którzy zastanawiali się, jak dziś mógłby wyglądać Kevin.
Na jego profilu na Instagramie znalazł się dowcipny wpis, który, cóż, może zdziwić niektórych fanów, a innym "podkopać" wyobrażenie o Kevinie. Bo nie jest to bynajmniej kadr z urokliwej reklamy.
Na zdjęciu, które opublikował na Instagramie, Culkin siedzi na kanapie pośród bałaganu i resztek jedzenia, w niedopasowanych ubraniach i z laptopem na kolanach. Obrazek może i nieco odrzucający, ale jakże… prawdziwy. - Tak właśnie mógłby wyglądać dzisiejszy Kevin sam w domu – opatrzył go dowcipnym komentarzem.
Pod wpisem aktora, co wcale nie dziwi, zaroiło się od komentarzy fanów. Niektórzy z nich pisali, że Culkin wygląda tak, że tym razem "mógłby zagrać jednego ze złoczyńców", inni że chcieliby oglądać właśnie taką jego wersję. Inni twierdzą, że Culkinowi bliżej z wyglądu do... Władimira Putina niż pomysłowego łobuziaka, jakim był w pierwszych dwóch odsłonach przygód Kevina.
Pozostaje pytanie, co (i w jakiej formie) z historią Kevina zrobi Disney. Uszanuje sentyment czy unowocześni ją i wywróci do góry nogami? Czy w kultowej roli znów zobaczymy Culkina? Szczegóły na razie są jednak owiane tajemnicą. W sieci krążą za to teorie dotyczące fabuły. Jedna z nich jest taka, że będzie to klasyczna "powtórka z rozrywki", druga, że głównym bohaterem powinien być już dorosły Kevin. Z pierwszych doniesień wynika, że nowa wersja ma trafiać do "dzisiejszego widza". Co to będzie oznaczać? Nam, widzom, żeby się przekonać, pozostaje uzbroić się w cierpliwość.