Numer jeden w Polsce. Krytycy są załamani nową superprodukcją Netfliksa

22 grudnia na platformie streamingowej pojawił się jeden z najdroższych filmowych projektów Netfliksa – "Rebel Moon". Film został podzielony na dwie części. Pierwsza z nich zatytułowana "Dziecko ognia" rozczarowała większość krytyków i widzów. Miała być przebojem roku, tymczasem wyniki oglądalności są mizerne.

"Rebel Moon – Część 1: Dziecko ognia”
"Rebel Moon – Część 1: Dziecko ognia”
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Scenariusz "Rebel Moon" mógł stać się podstawą jednego z filmów wchodzącego w skład uniwersum "Gwiezdnych wojen". W 2012 roku, kiedy LucasFilm pracowało nad wskrzeszeniem kultowej serii, Zack Snyder zaproponował studiu kosmiczną historię inspirowaną kultowym dziełem Akiry Kurosawy "Siedmiu samurajów" (lub, jak kto woli, amerykańskim westernem "Siedmiu wspaniałych" Johna Sturgesa). Wytwórnia ostatecznie odrzuciła pomysł, decydując się na "Przebudzenie mocy". Snyder zmodyfikował scenariusz, usunął z niego rycerzy Jedi i udał się do Netfliksa.

Ostatecznie scenariusz stał się podstawą space opery składającej się z dwóch filmów: "Rebel Moon – Część 1: Dziecko ognia" oraz "Rebel Moon – Część 2: Zadająca rany", która pojawi się na platformie 19 kwietnia 2024 roku. Premiera pierwszej części zaplanowana została na 22 grudnia, a to oznacza, że Netflix miał wobec niej bardzo duże oczekiwania. We wcześniejszych latach, tuż przed bożonarodzeniowymi świętami, pojawiły się bowiem największe przeboje platformy: "Nie otwieraj oczu", "Niebo o północy", "Nie patrz w górę", a w ubiegłym roku "Glass Onion: Film z serii ‘Na noże’".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rebel Moon – część 2: Zadająca rany | Oficjalny teaser | Netflix

Wymienione wyżej tytuły zbierały jednak dobre, a przynajmniej przyzwoite recenzje. Nie można tego powiedzieć o "Rebel Moon", który na portalu Rottentomatoes dostał jedynie 25 proc. pozytywnych opinii krytyków. Netflix wydał na ten projekt fortunę. Realizacja dwóch części filmu pochłonęła 166 mln dolarów. "Rebel Moon" miał być filmem, który rozmachem i wizją będzie dorównał "Gwiezdnym wojnom". Zdaniem większości krytyków jest jedynie marną podróbką kultowej serii George’a Lucasa.

"Mając do dyspozycji ogromny budżet i nieograniczone możliwości innowacji, Snyder zrealizował boleśnie oczywisty zbiór… Waham się przed napisaniem ‘wpływów’, ponieważ przypisałbym wówczas zbyt duże zasługi reżyserowi. ‘Rzeczy do skopiowania, a następnie złączone w całość’ – to określenie wydaje się bardziej odpowiednie. Powstała z tego nieznośna nuda, polegająca na żmudnym przedzieraniu się przez lawinę gatunkowych klisz, pogłębiana atmosferą pretensjonalności i wyniosłej zarozumiałości. (...) Snyder wcisnął tę kosztowną tandetę Netfliksowi, a teraz Netflix musi wcisnąć ją widzom" – napisał krytyk z "Fiction Machine".

W ciągu pierwszego weekendu wyświetlania "Rebel Moon – Część 1: Dziecko ognia" stał się wprawdzie najpopularniejszym filmem świątecznego okresu na świecie, ale oglądany był jedynie przez 54,1 mln godzin. Jest to wynik, który nie daje nawet miejsca w czołowej dziesiątce najlepszych otwarć w bieżącym sezonie. W pierwszej trójce znajdują się: "Zostaw świat za sobą" – 98,7 mln godzin, "Tyler Rake 2" – 88,4 mln godzin oraz "Matka" – 83,7 mln godzin.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wskazujemy Najlepsze filmy i seriale, Największe rozczarowania, afery i skandale oraz Największą bekę 2023 roku. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Film
netflixzack snydergwiezdne wojny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (69)