"Nigdy nie mów nigdy": Mało oryginalny banał
To przykre, ale z każdą premierą coraz ciężej na polskim filmie można się szczerze zaśmiać. Każda kolejna komedia zrealizowana po sukcesie filmu „Nigdy w życiu”, a później z nadejściem „Testosteronu”, opiera się na odwzorowaniu tych samych gagów w intencji powtórzenia ich spektakularnego sukcesu. Nawet posiadamy już stałe grono odtwórców tych samych ról, w rodzimej branży komediowej. Wszystko to na ekranie zamienia się w jeden wielkie, niewiarygodny banał. Za najświeższy przykład może posłużyć nam film Wojtka Pacyny „Nigdy nie mów nigdy” z Anną Dereszowską w roli głównej.
16.09.2009 17:52
Film opowiada historię 30-letnia Ama - jest odnoszącą sukcesy, zimną i skuteczną „łowczynią głów” dla międzynarodowych korporacji. Wiedzie typowe życie bogatej i niezależnej warszawskiej singielki, która rozładowuje stres w nocnych klubach, bawiąc się do rana i podrywając przypadkowych mężczyzn.
Jednak pod pancerzem oschłej i nieprzystępnej karierowiczki ukrywa osobiste nadzieje związane z posiadaniem dziecka, z którego już raz kiedyś zrezygnowała dla pracy. W trudnych chwilach wspiera ją najlepsza przyjaciółka Edyta (Olszówka), tro¬chę zwariowana artystka, która właśnie weszła w nowy związek z policjantem Rafałem (Więckiewicz).
Życie Amy wypada z rutynowego toru, gdy pierwszy raz pozwala sobie na nieprofesjonalne zachowanie – randkę z przystojnym Markiem (Wieczorkowski), którego „złowiła” dla amerykańskiego klienta z Doliny Krzemowej. Z opisu wszystko wskazuje na to, że kupiliśmy bilet do kina na komedię romantyczną. Nic bardziej mylnego. Film Pacyny nie jest nawet komedią. Jego innowacyjność w kwestii polskich komedii polega na tym, że nią nie jest. Przed naszymi oczami wyświetlają zwykły, przeciętny film obyczajowy.
Nie ma wzruszeń, nie ma łez, nie ma śmiechu – jest pusto. Pacyna wyszedł z założenia realizacji zabawnego romansu, ale gdzieś w połowie zdjęć chyba się zagubił. Zniknęła chemia między aktorami i zniknął dowcip. Jedyne co zostało to główna bohaterka, z którą trudno się utożsamić. Ama zarabia miesięcznie jakieś 30 tys. złotych, wszystkie znajomości traktuje powierzchownie, nie chce się zakochać, chce mieć dziecko. Na przekór wszystkiemu i wszystkim. A w dodatku potrafi być bardzo nieprzyjemna w kontakcie z innymi. Jedynym przejawem ludzkich odruchów jest moment kiedy widzi dziecko. Jak już wspomniałam – jeden wielki, niewiarygodny banał.
Nie udało się twórcom zilustrować transformacji nowoczesnej kobiety. Asertywna, szczera, ale wbrew temu co manifestuje na co dzień, poszukująca ciepła i miłości – tak opisuje główną bohaterkę reżyser. Treść żołądkowa sama podchodzi do gardła.
„Nigdy nie mów nigdy” za bardzo czerpie z amerykańskich wzorców, by następnie nieumiejętnie zaadaptować je na polskie warunki.