Odnaleziono nieznany list Stanisława Barei. Treść budzi ogromne zaskoczenie

W zbiorowej świadomości Bareja utrwalił się jako prześmiewca PRL-u. Ale jaki naprawdę był twórca kultowych komedii "Miś", "Zmiennicy" czy "Alternatywy 4"? Tego można się w pewnym stopniu dowiedzieć z listu, który pisał do swoich dzieci z najstarszego festiwalu filmowego w Polsce. W kopercie, poza kilkoma akapitami, znajdował się też odręczny rysunek.

Stanisław Bareja w filmie "Gangsterzy i filantropi" (1962)
Stanisław Bareja w filmie "Gangsterzy i filantropi" (1962)
Źródło zdjęć: © filmpolski.pl

Od 29 sierpnia do 5 września w Łagowie odbywa się Lubuskie Lato Filmowe. To już 50. edycja najstarszego festiwalu filmowego w Polsce, który dziś być może znajduje się nieco na peryferiach filmowego świata, ale kiedyś był miejscem swobodnej wymiany myśli, imprezą z dala od wielkich miast i taką, na której w ciężkich czasach cenzury i PRL-u można było powiedzieć i pokazać więcej.

Lubuskie Lato Filmowe. Najstarszy polski festiwal filmowy ma już 50 lat!

To tutaj bywali (i odbierali nagrody) Wajda, Kutz i Zanussi, a młodzi Linda i Olbrychski wzbudzali furorę. Tutaj na swoje mocne opinie pracowali Himilsbach oraz Maklakiewicz. Tutaj znany tata zabierał młodego Macieja Stuhra na wycieczki, a Barbara Brylska rytmicznie stukała obcasami na bruku lubuskiego zamku. Bywały tu gwiazdy polskie i światowe. "Tam kształtowało się oblicze nowego filmowego pokolenia" – skwitował po latach Jerzy Stuhr.

Lubuskie Lato Filmowe. Odnalezienie listu Stanisława Barei

Lubuskie Lato Filmowe w Łagowie wystartowało w 1969 r., zaś w tym zorganizowano okrągłą 50. edycję. Z tej okazji osoby związane z imprezą zaczęły szukać pamiątek i dzielić się wspomnieniami z poprzednich edycji. Tą drogą udało się dotrzeć do listu Stanisława Barei, który uczestniczył w łagowskiej imprezie w lipcu 1973 r.

Katarzyna Bareja i Zofia Merle w "Misiu" (1980)
Katarzyna Bareja i Zofia Merle w "Misiu" (1980)© filmpolski.pl

Bareja zaadresował go do swoich dzieci, Katarzyny i Jana. Oboje grywali w filmach ojca ("Miś", "Brunet wieczorową porą"), ale nie związali swojej przyszłości z aktorstwem. O tym, jakim rodzicem był "naczelny prześmiewca PRL-u", córka Katarzyna opowiadała po latach w TVP.

- Tata lubił być ojcem. Rysował historyjki obrazkowe, np. grę planszową swojego pomysłu. Kiedyś wróciłam ze szkoły i znalazłam list od krasnoludka. To był rodzaj mapy, który prowadził do kolejnych liścików, a te do gumy do żucia w pralce – wyznała córka reżysera, która w "Misiu" zagrała sekretarkę w komendzie MO.

Odręczny rysunek z listu Stanisława Barei
Odręczny rysunek z listu Stanisława Barei© llf.pl

O zaskakująco czułym podejściu do dzieci i zamiłowaniu do rysunku świadczy także odnaleziony po latach list Barei napisany w lipcu 1973 r. Treść listu, która ukazała się razem z odręcznym rysunkiem przedstawiającym Łagów na stronie Lubuskiego Lata Filmowego, prezentujemy poniżej:

Kochane Drogie Dzieci. Szczególnie Ty Kasiu i Jasiu. (…) Ostatnie 4 dni spędziliśmy na wyjeździe do Łagowa, gdzie odbywały się Dni Filmu Polskiego. Mieszkałem z Anką w starym rycerskim zamczysku przerobionym na hotel. W nocy straszyły nas łagodne upiory i białe damy, ponieważ wampiry i strzygi przeznaczone są jedynie dla cudzoziemców i krajowców dewizowych. W dzień pływaliśmy sprzętem wodnym po rozległych jeziorach, wypełnionych po brzegi źródlaną wodą i rybami. W jeziorach tych kąpaliśmy się też chętnie (szczególnie ja, ale także i Ania – myślę, że mogła śmiało i często wchodzić do wody, bo nie dawała złego przykładu Wam). A kiedy jednego dnia trochę się zachmurzyło pojechaliśmy do N.R.D. (Niemcy Wschodnie), które są położone w odległości 60 km od Łagowa (1/2 godziny drogi). Tam zwiedziliśmy miasto Frankfurt i wydaliśmy trochę marek na lody i wino. Wieczorami chodziliśmy do kina pod gołym niebem, a ostatniej nocy urządzono ucztę na leśnej polanie. Był tam pieczony w całości na rożnie, na ognisku baran i mnóstwo trunków oraz aktorów i filmowców przewracających się o wykroty w ciemnościach, z rzadka rozświetlonych pochodniami, a nazywało to się przymilany. Najgorszy z tego wszystkiego był baran, tłusty i surowo-przypalony, ale dało się go oczywiście skosztować (ja bym to lepiej przyrządził). No i w niedzielę wieczorem wróciliśmy do Warszawy, w towarzystwie Poli Raksy i jednego reżysera, których wzięliśmy do naszego wozu. I to by było na tyle. Całuję i ściskam Was mocno. Staszek (tata)
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (66)