Olaf Lubaszenko: Król polskiej komedii ma już 45 lat
06.12.2013 | aktual.: 22.03.2017 12:03
Zobaczcie, jak przystojny był w czasach, gdy filmy z jego udziałem szturmem podbijały polskie kino
Niegdyś uważany był za jednego z najbardziej obiecujących aktorów i twórców filmowych – dziś nazwisko Olafa Lubaszenki, świętującego właśnie 45. urodziny, coraz rzadziej pojawia się w mediach.
Ostatnio niepokój fanów wzbudziła niepokojąca przemiana ich idola – Lubaszenko przybrał na wadze (waży prawie 140 kg!) i nie przypomina już szczupłego amanta, który w latach 90. brylował na ekranach. Dopiero niedawno aktor, mający już dość złośliwych komentarzy na temat swojej tuszy, wyjaśnił, że nadwaga jest wynikiem choroby, a nie nieumiarkowanego obżarstwa czy depresji.
W dodatku w gazetach stale pojawiają się informacje, że Lubaszenko zamierza na dobre zniknąć z ekranów. W karierze przeszkadzać ma mu nie tylko stan zdrowia, ale i... brak interesujących propozycji.
- Olaf jest rozgoryczony. Mało grywa, czuje się pomijany i myśli o tym, żeby całkowicie dać sobie spokój z kinem – twierdził w Fakcie znajomy aktora.
Skazany na aktorstwo
Fani aktora są jednak dobrej myśli – Lubaszenko wydaje się bowiem mocno związany ze światem filmu. Urodził się w artystycznej rodzinie; jego rodzice, Asja Łamtiugina i Edward Linde-Lubaszenko, są aktorami.
On sam, choć początkowo marzył raczej o karierze trenera piłkarskiego, nie zdołał umknąć przeznaczeniu i po kilkunastu latach poszedł w ich ślady.
Utalentowany dzieciak
Do filmowego świata trafił wyłącznie dzięki swojemu talentowi, nie wykorzystywał rodzinnych koneksji ani znajomości. Jako 13-latek wygrał konkurs recytatorski i zaproszono go na casting. Od razu spodobał się osobom odpowiedzialnym za dobór obsady i zaproponowano mu dołączenie do ekipy serialu „Życie Kamila Kuranta” (1982).
- Mama była raczej niechętna, a ojciec dowiedział się o moim debiucie, dopiero gdy zobaczył mnie w telewizji – mówił później w wywiadzie dla Playboya.
Imponujący dorobek
Potem posypały się kolejne propozycje. Lubaszenko zagrał chociażby w „Krótkim filmie o miłości” (1988), „Krollu” (1991) i „Zabić Sekala” (1998), serialach „Pogranicze w ogniu” czy „Ekstradycja 2”.
Wreszcie sam zabrał się za reżyserię, ma na swoim koncie doceniane przez publiczność i krytykę filmy, między innymi: „Sztos” (1997), „Chłopaki nie płaczą” (2000), „Poranek kojota” (2001) i „E=mc2” (2002).
Nastoletni bunt
Życie w artystycznej rodzinie nie było proste – Lubaszenko dorastał, poznając zawód aktora od podszewki, ze wszystkimi jego wadami i zaletami.
Jako nastolatek zbuntował się i nie chciał podążać śladami rodziców. Wbrew radom przyjaciół nie zdecydował się na studia aktorskie, zdawał na socjologię, filologię słowiańską, bohemistykę, próbował też swoich sił na Wydziale Teologii Prawosławnej.
''Moje braki w wykształceniu''
Nie ukrywa, że żałuje swojej decyzji i trochę mu wstyd, że w młodości zrezygnował ze zdobycia aktorskiego dyplomu.
- Walczyłem z przeznaczeniem, próbując studiować wszystko, tylko nie aktorstwo. Moje braki w wykształceniu to zresztą nie powód do przechwałek. To raczej bolesna, krwawiąca rana w życiorysie – zwierzał się w Playboyu.
''Siebie młodego postrzegam jako zupełnie obcą osobę''
Nie chciałby wracać do lat młodości – na siebie z dawnych lat patrzy nieco krytycznie; teraz jest dojrzałym, znacznie mądrzejszym człowiekiem. Choć nie ukrywa, że chętnie zobaczyłby w lustrze młodszą o kilkanaście lat twarz.
- Zachowałbym fizyczność sprzed lat, ale osobowość wolę dzisiejszą. Z takiego połączenia prawdopodobnie powstałby Frankenstein. A tak na poważnie, to dziś jestem kompletnie innym człowiekiem. Siebie młodego postrzegam jako zupełnie obcą osobę.
Woli stać z boku
Na dużych ekranach gości coraz rzadziej, niechętnie pojawia się też na imprezach branżowych. Woli stać z boku, uczestnicząc tylko w takich projektach, których realizacja sprawia mu przyjemność.
- Obecne życie towarzyskie i jego charakter nie za bardzo mi odpowiada. W tej chwili życie towarzyskie bywa reżyserowane i mało w nim spontaniczności. Ja zawsze lubiłem kameralne imprezyw towarzystwie przyjaciół, a nie bankiety promocyjne organizowane przez wielkie korporacje. Nic dziwnego, że nie uczestniczę w tym zbyt intensywnie. Czasami tylko prowadzę zamknięte imprezy filmowe, ale tego nie widać – wyjaśniał w jednym z wywiadów.
(sm/mn)