Olgierd Łukaszewicz dla WP: Rola prezesa nie jest łatwa

Obraz
Źródło zdjęć: © AKPA

*Olgierd Łukaszewicz, który w tym roku po raz drugi w swej karierze został prezesem ZASP-u, przyznaje, że prezesura jest trudniejsza niż aktorstwo. A że los polskich artystów bardzo leży prezesowi na sercu, toteż nie ustaje w staraniach, aby go polepszyć. Zatrzymanie niekorzystnych dla artystów zapisów w ustawie o działalności kulturalnej to jego wielki sukces. Olgierd Łukaszewicz stara się jednocześnie nie zaniedbywać swej aktorskiej kariery. Zagrał w filmie "Daas" Adriana Panka i "Nowehere" Małgorzaty Szumowskiej, a telewidzowie mogą go znów oglądać w serialu "Plebania".*

- Na początku roku podjął się Pan niełatwego zadania i po raz drugi został prezesem Związku Artystów Scen Polskich. Co jest trudniejsze - aktorstwo czy rola, którą odrywa Pan w ZASP-ie?

Zdecydowanie rola w ZASP-ie, ponieważ trzeba mówić własnym tekstem (śmiech). A że pewne słowa i prawdy inaczej funkcjonują w polityce niż w życiu, często muszę korzystać z mądrości prawników i doradców. Jako prezes, występujący w imieniu polskich artystów, przekonałem się również, że, aby osiągnąć zamierzone cele, konieczny jest lobbing.

- Podobno jest Pan w tym skuteczny. Co ostatnio udało się osiągnąć?

Przede wszystkim zatrzymać część niekorzystnych dla artystów zapisów w znowelizowanej w lipcu "Ustawie o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej". Udało się nie dopuścić do przegłosowania kontrowersyjnego przepisu, zgodnie z którym podstawową formą zatrudnienia artystów byłaby umowa sezonowa, na czas określony. Aktor mógłby stracić pracę, gdyby w nadchodzącym sezonie nie przewidziano dla niego ról. To byłby koniec zespołów aktorskich. Nonsens ten dotknąłby nie tylko aktorów, ale i muzyków orkiestrowych, śpiewaków, tancerzy. Wszyscy oni, choć działają na innych zasadach, zostali umieszczeni w jednej szufladzie z napisem "pracownik artystyczny". Ustawa tak naprawdę dyscyplinowałaby popularnych aktorów, którzy mają etat w teatrze a jednocześnie występują w reklamach i serialach.

- Skąd w takim razie pomysł, aby po latach wrócić do serialu "Plebania"?

Obecność w serialu jest konieczna, żeby zaakcentować swą obecność na rynku. Dlatego, gdy zaproponowano mi powrót do roli księcia Aleksandra Lubinieckiego, którą osiem lat temu grałem w "Plebanii", zgodziłem się z ochotą. Była to zresztą kolejna serialowa propozycja. Wcześniejszą, bardzo atrakcyjną, musiałem odrzucić ze względu na zobowiązania teatralne, no i prezesurę. Poza tym praca w serialu to świetny trening pamięci.

- Nie uważa Pan, że media, a w szczególności telewizja, chcą sprawować władzę nad umysłami swych "wyznawców"?

Cóż? Telewizja może nam szkodzić i zamykać oczy, ale może też otwierać okno na świat i pokazywać nam złożoność otaczającej rzeczywistości. To my, mając nieograniczony dostęp do pilota, decydujemy, co oglądać. Jeśli nie odpowiada nam polityka, teleturnieje i seriale, zawsze możemy przełączyć na kanał o cudach przyrody.

- Jakie jeszcze zadania stawia Pan przed sobą jako prezes?

Chciałbym, aby na wzór Niemiec, teatr zyskał w Polsce szczególny status, jako ważny element naszego dziedzictwa kulturowego. To konieczne w czasach dominacji techniki audiowizualnej, która może doprowadzić do obumarcia sztuki teatralnej. Na ludziach, którzy zarządzają kulturą, spoczywa duża odpowiedzialność za ciągłość teatru.

- Czy nasz teatr potrzebuje takiego wsparcia, skoro sale teatralne są pełne?

Może w Warszawie czy Krakowie sale teatralne są pełne, ale proszę pojechać na prowincję. Tam nie jest już tak dobrze jak w stolicy. Część przedstawień teatralnych odbywa się w godzinach przedpołudniowych i jest przeznaczona dla szkół. Niewątpliwie mamy kryzys uczestnictwa w kulturze.

- Na szczęście polskie kino ma się świetnie. Ostatnio widzieliśmy Pana w filmie "Daas" Adriana Panka. Czym jest tytułowe "Daas"?

W filmie to słowo klucz określające moc, którą ma w sobie każdy człowiek. Ta moc, jeśli się ją uwolni, pomaga pozbyć się chorób, a nawet uzdrawiać innych. Jest zagadką, która tkwi w każdym człowieku, a rozwikłana pomaga mu uwolnić się od ziemskich trosk i przejść w inny, bardziej duchowy, wymiar.

- Wierzy Pan, że coś takiego jak "Daas" istnieje?

Nie (śmiech). Nawet w filmie niektórzy uważają, że to szalbierstwo. Z drugiej strony akcja "Daas" toczy się w epoce, w której ludzie bardziej wierzyli w to, co niewyjaśnione. Choć i współcześnie nie brakuje osób pozostających pod wpływem rozmaitych uzdrowicieli... i podejrzanych przewodników duchowych.

- Jakub Frank, którego Pan zagrał, był podobno posiadaczem tajemnicy tego niezwykłego słowa. Kim był - mistykiem czy hochsztaplerem?

To człowiek, który pod koniec XVIII wieku objawił się na Podolu jako mesjasz. Przyjechał z Turcji. Udało mu się przechrzcić wielu Żydów na katolicyzm i uczynić z nich wyznawców Matki Boskiej Częstochowskiej. Takie są fakty historyczne. Ja gram nie tyle postać z krwi i kości, co fantom Jakuba Franka. Na ekranie widzimy go w przebraniu - turbanie, dużych płaszczach, masce. Pojawia się jak duch albo zjawa. Mówi się o nim, słyszy jego głos, ale cielesność i ludzki wymiar tej postaci pojawia się tylko przez moment na końcu naszej opowieści. To nie jest film o Franku, ale o tym, jaki wywarł wpływ na los ludzi.

- A propos cielesności. W filmie jest pewien "moment", kiedy cielesność Franka widoczna jest jak na dłoni, choć to zupełnie inna część ciała...

No, cóż? Gdy opadają szaty, Daas nie boi się nagości (śmiech).

- A Pan dał się kiedyś porwać jakiejś ideologii lub człowiekowi?

Swego czasu usiłowano mnie wciągnąć do sekty, ale się obroniłem. Choć muszę przyznać, robiono to bardzo kulturalnie, nowoczesnymi metodami manipulacji i perswazji.

- Przejdźmy może do innego filmu, nad którym Pan ostatnio pracował. W "Nowhere" Małgorzaty Szumowskiej też zagrał Pan człowieka związanego z religią. Może Pan powiedzieć więcej na temat tej roli?

Nie zostałem jeszcze upoważniony, żeby mówić o tym filmie. Przyjdzie na niego czas. Ale rzeczywiście gram tam biskupa. Ucieszyłem się, że na planie znów miałem okazję spotkać Andrzeja Chyrę, który i w "Daas", i w "Nowhere" zagrał główne role.

- Kino, teatr, serial i niełatwa prezesura w ZASP. Skąd energia na to wszystko?

Z Daas? (śmiech).

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Ewa Pokrywa/AKPA

ZOBACZ TAKŻE:

**[

Obraz

Jak dziś wygląda Pippi Langstrump? ]( http://teleshow.wp.pl/tak-dzis-wyglada-pippi-langstrumpf-6026605664182913g )*
*
[

Obraz

Dołącz do nas na Facebooku! ]( http://www.facebook.com/filmwppl )*
*
[

Obraz

Stare, ale jare. 40-stki jak 20-stki ]( http://film.wp.pl/sa-dojrzale-a-wygladaja-jak-nastolatki-nowa-moda-w-kinie-6025274240406657g )**


**[

Obraz

To jest najlepszy polski film wszech czasów? ]( http://film.wp.pl/10-najlepszych-polskich-filmow-wszech-czasow-6025273245967489g )**


Wybrane dla Ciebie

Płomienne słowa Agnieszki Holland na scenie. "Przemoc i gwałt rozlewają się po świecie"
Płomienne słowa Agnieszki Holland na scenie. "Przemoc i gwałt rozlewają się po świecie"
Prezes TVP wyszedł na scenę. Złożył deklarację ws. tantiem
Prezes TVP wyszedł na scenę. Złożył deklarację ws. tantiem
Złote Lwy przyznane. Film o ministrantach triumfuje
Złote Lwy przyznane. Film o ministrantach triumfuje
"Wielka Warszawska" do ziewania. Miał być galop, jest spacerek
"Wielka Warszawska" do ziewania. Miał być galop, jest spacerek
Agnieszka Holland do dziennikarzy: "Ja wiem, że odmawia mi się polskości"
Agnieszka Holland do dziennikarzy: "Ja wiem, że odmawia mi się polskości"
Tego się nie da oglądać. "Poczujecie się oszukani i znudzeni"
Tego się nie da oglądać. "Poczujecie się oszukani i znudzeni"
Po morderstwie aktywisty Apple TV+ wstrzymuje premierę serialu. Aktorka zabiera głos
Po morderstwie aktywisty Apple TV+ wstrzymuje premierę serialu. Aktorka zabiera głos
Ciąg dalszy jednak nastąpił. "Wow, to naprawdę świetny film"
Ciąg dalszy jednak nastąpił. "Wow, to naprawdę świetny film"
Grał kochanka Kidman. Teraz mówi o reakcjach fanów. "Nie uwierzysz, co robiłam, oglądając ten film"
Grał kochanka Kidman. Teraz mówi o reakcjach fanów. "Nie uwierzysz, co robiłam, oglądając ten film"
Pobudza najniższe instynkty. "Nadmierna brutalność, ekranowy sadyzm"
Pobudza najniższe instynkty. "Nadmierna brutalność, ekranowy sadyzm"
Zwierzęca krwawa zemsta. Feministyczny horror pokazuje rogi
Zwierzęca krwawa zemsta. Feministyczny horror pokazuje rogi
Emma Watson o relacji z J.K. Rowling po jej transfobicznych komentarzach. "Chcę kochać ludzi"
Emma Watson o relacji z J.K. Rowling po jej transfobicznych komentarzach. "Chcę kochać ludzi"