Krzysztof Janczak był duszą programu dla dzieci. "Pan Yapa" skrywał smutną prawdę
Krzysztof Janczak, aktor i artysta estradowy, narodził się jako "Pan Yapa" w 1981 r. podczas kabaretonu w Opolu. Tak zwrócił się do niego po raz pierwszy Jacek Kaczmarski, wypychając zestresowanego delikwenta na scenę. "Yapa" szybko został gwiazdą telewizyjnego "5-10-15". Kiedy lata największej popularności już minęły, wpadł nagle w straszliwą depresję.
Na początku lat 80., w smutnej rzeczywistości stanu wojennego, Bożena Walter wymyśliła program dla dzieci w różnych grupach wiekowych. Do współpracy zaprosiła Wojciecha Manna, który był tylko "głosem" oraz Krzysztofa Janczaka.
Powiedziałem, że będę robił absurdalne filmiki ze swoją sunią Fasolą. Potem pojawiła się kultowa "Czy wydra wygra" i zaczął się szał - wspominał w rozmowie z gazeta.pl.
"Pan Yapa" został od razu kupiony zarówno przez dzieci w studio, jak i przed telewizorami.
Zawsze mi wierzyły, bo ja się do nich nie umizgiwałem. Nie mówiłem: "klaszczemy rączkami, klap, klap, klap!". Mówiłem do nich po prostu: "słuchajcie ludzie" - zdradził tajemnicę swojego uroku w "Gazecie Olsztyńskiej".
Rola Yapy przyniosła Janczakowi ogromną popularność i wyróżnienie Orderem Uśmiechu, ale też zaczęła stawać się jego przekleństwem. Jego alter ego stało się w publicznym odbiorze tą prawdziwą twarzą. Widzowie i ludzie z branży przestali widzieć w nim aktora, dla którego "Yapa" jest tylko jedną z wielu masek.
Pan Yapa otworzył i zamknął mi świat. Kochałem go, ale ta rola zaszufladkowała mnie - wspominał w gazeta.pl.
Krzysztof Janczak grywał głównie serialowe epizody, m.in. w "Tygrysach Europy" i "Na dobre i na złe". Razem z Mariuszem Czajką uruchomili swój kanał na Youtube, gdzie stworzyli absurdalny cykl komediowy o sfrustrowanym inteligencie i jego kocie. Pomysł nie przyjął się, a panowie pokłócili ze sobą. Janczak bardzo to przeżył.
Doszedłem do takiego stanu, że chciałem się zwinąć w supeł, schować przed światem. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. To był dla mnie bardzo ciężki czas. Okupiłem to depresją. Trudno mówić o wygranej, bo depresję leczy się latami. Muszę być na bardzo silnych lekach, by w ogóle jakoś funkcjonować - opowiadał "Pan Yapa" w "Fakcie" w 2016 r.
Dziś Krzysztof Janczak żyje z dala kamer i ścianek. Mieszka na wsi pod Warszawą w drewnianym domku, który sam wybudował. Pisze pod pseudonimem książkę.
Tutaj mam spokój, ciszę. Jeśli chcę, to w ciągu godziny jestem w mieście. Wieś do mój azyl, ucieczka od świata, ale też i przyczółek, który pozwala mi szybko wrócić do tego świata - zwierzył się "Gazecie Olsztyńskiej".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" szkalujemy "Johna Wicka 4", wychwalamy "Sukcesję" i zastanawiamy się, gdzie zniknął Jim Carrey (i co, do cholery, wywinął tym razem?). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.