Deląg odmówił. Miał na tym zarobić krocie
Paweł Deląg jest od lat znanym aktorem filmowym i telewizyjnym nie tylko w Polsce, ale i w Rosji. Za granicą dorobił się statusu gwiazdy i cały czas otrzymuje kolejne propozycje. Deląg nie chce jednak słyszeć o współpracy z Rosjanami. Ostatnio miał odrzucić kilka dobrze płatnych ról.
Jednym z ostatnich projektów, w którym Deląg był zaangażowany jako aktor i producent, był kostiumowy serial "Kawa z kardamonem" kręcony w Ukrainie. W wyniku ataku Rosji śmierć poniósł jeden z członków ekipy, co wstrząsnęło Delągiem, który od początku solidaryzował się z Ukraińcami. I głośno deklarował, że o przyjmowaniu ról w rosyjskich produkcjach nie może być mowy.
Jak dowiedział się "Super Express", Deląg odrzucił ostatnio aż trzy propozycje od rosyjskich filmowców. Mimo jego proukraińskiej postawy Rosjanie chcieli go widzieć w nowym serialu i dwóch filmach fabularnych. Gaża za udział w tych projektach miała wynieść łącznie milion złotych. "Potwierdza" – napisała krótko menadżerka Deląga.
Paweł Deląg od początku wojny w Ukrainie mocno wspierał swoich ukraińskich przyjaciół. I choć wie, że nie wszyscy Rosjanie popierają politykę Putina, to bojkot wszystkiego, co rosyjskie, uważa za konieczny w obecnej sytuacji.
Polskie gwiazdy angażują się w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Dają przykład innym
- Nie wyobrażam sobie, żeby podejmować jakiekolwiek zawodowe zobowiązania z rosyjskimi podmiotami. Żałuję, bo to było przecież ponad dziesięć lat mojego życia i pracy zawodowej, mnóstwo ciekawych projektów, cała masa wspaniałych ludzi - mówił w rozmowie z WP na początku marca.
- Nie wiem, nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek uda się odbudować to, co się teraz zawaliło. Mogę mieć tylko nadzieję, że ten głęboki kryzys doprowadzi do zmiany na dobre – dodał aktor.
WP Film na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski