Piotr Gąsowski, o którego poczuciu humoru krążą już legendy, jak ryba w wodzie czuje się na scenie teatralnej i na estradzie. Popularność zyskał jednak dzięki rolom w sitcomach „Hela w opałach”, „Daleko od noszy” czy „Szpital na perypetiach”. Aktor postanowił odciągnąć widzów od swojego telewizyjnego wizerunku. Czy dzięki „Zamianie” Konrada Aksinowicza przypomni sobie o nim duży ekran?
**
Podobno są dwie wersje filmu „Zamiana” Konrada Aksinowicza: reżyserska i Piotra Gąsowskiego... Pytanie, która trafiła do kina?**
Tak? (śmiech). Rzeczywiście było kilka propozycji na zakończenie filmu. Przede wszystkim Czarka Harasimowicza, ta zawarta w książce „Nieoczekiwana zmiana płci”, ponad to Konrada - reżysera i moja. Pomyślałem sobie... żeby film był tak do końca popier..., dobrze byłoby na koniec zamienić się też głosami z Grażynką Wolszczak. Nie wiem, czy to znalazło się w wersji ostatecznej filmu.
**
Jak określiłby pan gatunek filmowy „Zamiany”?**
Cieszy mnie to, że nie można jednoznacznie określić tego filmu. Naprawdę. Wszystkie komedie, które teraz u nas się kręci, to w większości są komedie romantyczne. „Zamiana” jest po prostu komedią.
**
Jak dogaduje się pan z kobietami?**
Świetnie. Nie mam co do tego wątpliwości. Jeśli nie wypleniłem do końca, to na pewno kilka tych moich seksistowskich cech udało mi się już wyrzucić. Powiem więcej, coraz lepiej rozumiem kobiety.
**
Jest coś, czego zazdrości pan kobietom?**
Tak wiele się naczytałem w różnych opracowaniach, badaniach o kobiecych orgazmach!!! Chciałabym przeżyć coś takiego (śmiech). Ale mówiąc poważnie, facet ma o wiele mniej skomplikowane myślenie od kobiet i czasem brakuje nam takich kobiecych przemyśleń. Potrafię słuchać kobiet, wiele z nich mi się zwierza.
**
Widzę, że lubi pan zgłębiać temat seksulaności homo sapiens?**
Jestem badaczem złożonej kobiecej duszy, socjologiem amatorem. Tak!
**
Wróćmy do filmu. Nie obawiał się pan udziału w „Zamianie”? Zapowiada się kontrowersyjny obraz...**
Oczywiście zawsze w takich przebierankach znaleźć można kontrowersje. Wszystko zależy od tego jak podejdziemy do tematu. Jeśli podejdziemy poważne, to może uda się fajny kawałek sztuki sprzedać. Zresztą taka była koncepcja. Wracając do pani pytania, nie, nie obawiałem się. **
To fajna przygoda, zabawa formą?**
Dokładnie. Dla aktora to wielka frajda i wyzwanie zagrać kogoś, kto przechodzi przemianę z faceta w kobietę na oczach widza. Film nie był kręcony chronologicznie, więc za każdym razem musiałem pamiętać, na jakim etapie zmieniania płci był mój bohater. Było parę trudności, żeby nie przegiąć i pójść w gejostwo, które w tym filmie reprezentuje postać grana przez Krzysztofa Tyńca. Mimo iż akcja rozgrywa się w kręgach politycznych, „Zamiana” z polityką ma niewiele wspólnego. Jest tylko pretekstem, żeby pokazać rodzinę prezydencką, ale rzecz dzieje się w abstrakcji, nie mówi prawdy. Nasz pałac prezydencki wygląda jak z bajki Disneya... Absolutnie nie trzymamy się realiów...
**
Taka trochę Alicja w krainie czarów?**
Tak, zresztą to ma być bajka. Powiedzmy, bajka dla dorosłych... Muszę przyznać, że po raz pierwszy brałem udział w tak dziwnej formie filmowej. Nie przypominam sobie, bym w dotychczasowej karierze miał podobne zadanie do wykonania.
**
Czyli nie tylko ciało, ale i duszę kobiety pan posiadł na własność?**
Tak. To co na pewno dobrze mi wychodziło, to chodzenie na szpilkach. Mam ładne nogi, tyłek...
**
Lata praktyki... (śmiech)**
Nie, w domu w szpilkach nie chodzę (śmiech). Kiedyś zagrałem w sztuce Wojciecha Młynarskiego kobietę i tam nauczyłem się chodzić na szpilkach. Na planie „Zamiany” czułem się tak, jakbym w tych szpilkach się urodził (śmiech).
**
To chyba nie jedyne poświęcenie z pana strony?**
Owszem, gdy dostałem propozycję zagrania tej roli, usłyszałem, że jestem za gruby. Umówiliśmy się, że zrzucę 8 kilogramów. Mam doświadczenie w tej materii, więc założyłem sobie, że będę zrzucał kilogram miesięcznie. Jak postanowiłem, tak się stało. Niestety, w międzyczasie zdjęcia trochę się przesunęły z lata na początek zimy i wtedy pojawiła się nowa wizja mojego bohatera. Producent stwierdził, że prezydent musi być „nalany”, więc poprosił bym zechciał wrzucić parę kilo... **
I?**
Koszmar! To była walka z czasem i zdrowiem. Dużo pracy mnie to kosztowało, ale udało mi się pięknie przytyć. Zakończyliśmy zdjęcia i zacząłem natychmiast ścisłą dietę. W końcu jak waga zaczęła spadać, dowiedziałem się, że mamy dokrętki w Bukareszcie. Miałem trzy dni, by znów przytyć. I po tych dokrętkach dopiero zaczęło się piekło. Dużo biegałem, miałem ścisłą dietę, a waga nie ruszyła się ani o ćwierć kilograma. Poszedłem do dietetyka i usłyszałem: to cud, że pan żyje! Pierwszy spadek wagi zanotowałem pół roku po zakończeniu zdjęć.
**
Zamiana płci w filmie nie jest procesem naturalnym - nie oszukujmy się, to jest kara za grzechy?**
Jest zbrodnia, musi być i kara (śmiech). Ku przestrodze facetów!
**
Jak wyglądało to brutalne zderzenie pana bohatera z rzeczywistością?**
Mówi pani o utracie męskości? Każdy normalny facet jest przeczulony na punkcie swojego przyrodzenia. Nie wyobrażam sobie, że choć przez chwilę nie miałbym tej części ciała. To straszne! Taka samcza porażka. Było wiele etiud na ten temat w filmie, ale nie wiem w jaki sposób ostatecznie prezydent stracił swoją męskość.
**
Lubi pan świecidełka, biżuterię, prawda?**
Oczywiście, ale dziś zapomniałem włożyć pierścionki... (śmiech)
**
Kto ma bardziej uwodzicielski uśmiech z ekranu Marlon Brando czy Piotr Gąsowski?**
Ach, oczywiście Marlon Brando!!!
**
Dziękuję za rozmowę.**