''Pogromcy duchów'': Rodzinna tragedia zniszczyła karierę Ricka Moranisa

''Pogromcy duchów'': Rodzinna tragedia zniszczyła karierę Ricka Moranisa
Źródło zdjęć: © AFP

Nawet jeśli ktoś nie kojarzy jego nazwiska, z pewnością zna tę twarz. Rick Moranis, fajtłapowaty okularnik, obdarzony ogromnym talentem komediowym, w latach 80. był jednym z najpopularniejszych aktorów i rozbawiał do łez tysiące widzów.

Nawet jeśli ktoś nie kojarzy jego nazwiska, z pewnością zna tę twarz. Rick Moranis, fajtłapowaty okularnik, obdarzony ogromnym talentem komediowym, w latach 80. był jednym z najpopularniejszych aktorów i rozbawiał do łez tysiące widzów.

Louis Tully z „Pogromców duchów”, Lord Hełmofon z „Kosmicznych jaj”, Wayne Szalinski z „Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki” czy Barney Rubble z „Flinstonów” - to zaledwie kilka z jego głośnych ról.

Nagle, pod koniec lat 90., będąc cały czas u szczytu sławy, postanowił odejść z zawodu. Jego decyzja wywołała ogromne poruszenie, ale szybko okazało się, że Moranis ma swoje – bardzo ważne – powody.

Szczęście rodziny było dla niego ważniejsze niż splendor i pieniądze.


1 / 6

Urodzony komik

Obraz
© EastNews

Moranis, urodzony 18 kwietnia 1953 roku, od dziecka przejawiał ogromny talent komediowy i stale ciągnęło go na scenę.

Karierę zaczął w połowie lat 70., kiedy zaproponowano mu posadę DJ-a w radiu, a kilka lat później dołączył do obsady trzeciego sezonu popularnego w Kanadzie programu satyrycznego „Second City Television”. Tam dostrzeżono jego naturalny komediowy talent.

Moranis zwrócił uwagę widzów i producentów, parodiując m.in. Woody’ego Allena.

2 / 6

Nie wszyscy docenili jego talent

Obraz
© mat. dystrybutora

Wkrótce Moranis – już jako cieszący się wielką sławą komik – trafił i na duży ekran, choć początki nie były łatwe i nie wszyscy poznali się na jego talencie.

Miał na przykład zagrać w „Klubie winowajców” u Johna Hughesa, gdzie powierzono mu rolę Carla Reeda, woźnego, ale jego interpretacja roli – mocno prześmiewcza i karykaturalna – nie przypadła reżyserowi do gustu i ostatecznie Moranisowi podziękowano.

Ale nie musiał się martwić o swoją aktorską przyszłość. Po „Pogromcach duchów” - w których angaż dostał przez przypadek, w ostatniej chwili zastępując popularnego gwiazdora Johna Candy'ego – Hollywood go pokochało.

3 / 6

Samotny ojciec

Obraz
© EastNews

W 1986 roku Moranis poślubił Ann Belsky, ale ich małżeństwo, choć szczęśliwe, nie trwało długo. Wkrótce lekarze zdiagnozowali u niej raka piersi. Kobieta zmarła w 1991 roku. Moranis został sam z dwójką małych dzieci.

Od tamtej pory na ekranie pojawiał się coraz rzadziej, aż wreszcie po sześciu latach całkowicie zrezygnował z grania.

- Jestem samotnym rodzicem i uznałem, że nie dam rady połączyć wychowywania dzieciaków z podróżowaniem po świecie i kręceniem filmów – tłumaczył w „USA Today”. - Postanowiłem zrobić sobie krótką przerwę. I ta krótka przerwa niespodziewanie zmieniła się w długą, a ja zorientowałem się, że wcale nie tęsknię za graniem.

4 / 6

Zmiana priorytetów

Obraz
© EastNews

Nie podejrzewał pewnie, że jego odejście wywoła taką burzę w mediach.

- Różne rzeczy przytrafiają się ludziom każdego dnia, więc to normalne, że z jakiegoś powodu postanawiają zmienić swoje życie. W tym, co się stało, i w tym, co zrobiłem, nie ma nic niezwykłego – mówił, dziwiąc się, że jego decyzja wywołała takie zainteresowanie. I dodawał, że pewnie gdyby nie był aktorem, nikogo by to nie obeszło.

Opowiadał, że w ciągu tych kilku lat zupełnie zmieniły się jego priorytety.

- Całą swoją kreatywność skierowałem na życie domowe, na moje dzieci, rodzinę. Pozostałem tą samą osobą. Nie zmieniłem się. Po prostu skupiłem się na czymś innym – mówił.

5 / 6

''Nie jestem aktorem''

Obraz
© EastNews

Czasami zjawia się w studiu dubbingowym, by użyczyć głosu którejś z animowanej postaci. Ale nie tęskni za branżą, twierdził, że w ostatnich latach coraz bardziej zabijała jego kreatywność.

- Kiedy kręciłem kilka ostatnich filmów, wysokobudżetowych hollywoodzkich produkcji, poczułem, że naprawdę tęsknię za tworzeniem czegoś własnego. Na początku mojej kariery mogłem zmieniać swoje role, przepisywać je, tak jak w „Pogromcach duchów” czy „Kosmicznych jajach”. Potem znalazłem się jednak na takim etapie, że „występowałem” w filmach i producenci kazali mi wygłaszać konkretne kwestie – ubolewał w „Empire”. - A ja tak naprawdę nie jestem aktorem: jestem komikiem i zawsze przepisywałem scenariusze, żeby były zabawniejsze.

6 / 6

Powrót pod znakiem zapytania

Obraz
© AFP

- Tęsknię za ludźmi i tym odświeżającym uczuciem, kiedy każdego dnia robi się coś innego. Wychowywanie dzieci i siedzenie w domu, zwłaszcza kiedy jest się samotnym, to monotonne zajęcie. To zupełnie inne przeżycie niż spędzanie czasu na planie filmowym z Aykroydem, Murrayem czy Steve'em Martinem. Trochę za tym tęsknię, ale nauczyłem się czerpać radość z innych rzeczy. Najważniejsze jest nastawienie – mówił w magazynie „Sound & Vision”.

Czy wróci do Hollywood? Moranis nigdy stanowczo nie powiedział „nie”, ale też nie jest do końca przekonany do tego pomysłu.

- Nie jestem zainteresowany robieniem tego, co kiedyś. Nie wiem. Nie zastanawiam się nad tym - mówił we wspomnianym wywiadzie.

W połowie 2013 roku Moranis, po ośmioletniej przerwie, wydał album „My Mother's Brisket & Other Love Songs”. Wtedy również pojawiły się pierwsze plotki o kolejnej części „Pogromców duchów”, ale aktor twierdził, że nie otrzymał oficjalnej propozycji od filmowców. Być może nie będzie musiał stawać przed podobnym dylematem, bo obecnie plany nakręcenia sequela ze starą ekipą zostały wstrzymane. (sm/gk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)