"Pokój": Praca na planie podczas zdjęć
*"Pokój" powalczy o Oscara w czterech kategoriach: scenariusz adaptowany, reżyser, film i aktorka pierwszoplanowa. Zobacz jak powstawały zdjęcia oraz co na temat filmu mówi psycholog sądowy.*
03.02.2016 17:46
Zapraszamy do zapoznania się z komentarzem do filmu „Pokój” przygotowanym przez Jolantę Zmarzlik, która na Uniwersytecie SWPS prowadzi zajęcia z zakresu pomocy psychologicznej krzywdzonym dzieciom oraz przeciwdziałania przemocy w rodzinie i interwencji kryzysowych. Pracuje również jako terapeuta w Fundacji Dzieci Niczyje, jest pedagogiem z 25-letnim stażem pracy z ofiarami przemocy domowej. Zajmuje się diagnozą, interwencją i terapią dzieci i rodzin, w których występuje przemoc i wykorzystywanie seksualne, a także opiniowaniem (jako biegły sądowy) w sprawach dotyczących wykorzystywania seksualnego dzieci. Pracuje z rodzinami zastępczymi. Autorka publikacji dotyczących ochrony dzieci przed krzywdzeniem oraz ochrony dzieci – świadków w procedurach sądowych.
Film „Pokój” zaprasza do pogłębionego spojrzenia na ludzką naturę. Jest opowieścią o sposobach radzenia sobie z traumą, opowieścią o woli życia, sile wyobraźni, wrażliwości, empatii i jej braku. „Pokój” zaprasza do refleksji o człowieku w chwili próby życiowej, jaką jest zmierzenie się z czymś niewyobrażalnym, czymś, co przekracza nasze codzienne doświadczenie, czyni nas bezbronnym w ocenach faktów, poszukiwaniach skutecznych rozwiązań. Twórcy filmu z precyzyjną dokładnością budują psychologiczne sylwetki bohaterów. W historii Jacka i jego mamy odnajdujemy dramat rodziny Fritzlów, Nataschy Kampusch i innych dziewcząt porwanych, uwięzionych, gwałconych, całymi latami odciętych od świata, skazanych na łaskę psychopatycznych oprawców.
Joy, matka pięcioletniego Jacka, żyje z synem w sytuacji opresji. Porwana, jako młoda dziewczyna, uwięziona, gwałcona, od lat okradana z godności, nadziei, poczucia bezpieczeństwa, tworzy namiastkę pięknego świata dla swojego małego synka. Sama żyjąc w piekle każdego dnia, minuta po minucie snuje bajkę, której głównymi bohaterami są Jack i mama Jacka.
Joy żyje w dwóch światach. W świecie utraconym, ale pamiętanym, nasyconym wspomnieniami, tęsknotą, relacjami z innymi ludźmi. Kobieta cierpi, czuje się zniewolona, upokorzona, okradziona z własnego życia. Jej świat został ograniczony do kilkunastu metrów kwadratowych, kilku promieni słońca wpadających przez świetlik umieszczony wysoko w suficie, skąpo wydzielanych porcji jedzenia i brutalnego seksu. Istnieje też druga równoległa rzeczywistość, której autorką jest ta sama Joy. Joy dzięki sile miłości do dziecka wydobywa się z dna piekieł malując synkowi zupełnie inny świat. Świat wykreowany, nieprawdziwy, mimo tylu ograniczeń nasycony treścią, przeżyciami, bazującym na fantazji, wyobraźni, ale też wypełniony uspokajającymi rytuałami, zasadami, elementami zdrowego trybu życia. Nie wiem czy możemy sobie wyobrazić, co dzieje się w głowie Joy, która zanurzona jest jednocześnie w tych jakże odległych rzeczywistościach. Trudno nie zadać sobie pytania: czy to Joy ratuje syna od utonięcia w piekle, czy Jack ratuje
matkę przed otchłanią depresji, samobójstwa. Matka i synek są sobie potrzebni, aby móc trwać w tym nienaturalnym, chorym świecie.
Jack nie zna innego życia, nie ma uczucia straty, za niczym nie tęskni. Na swoje piąte urodziny dostaje zdalnie sterowany samochód i nie bardzo wie, co robić z zabawką. Samochód nie niesie za sobą żadnych treści, nie jest wyobrażeniem świata poza ścianami pokoju. Ot porusza się, brzęczy i jest właściwie po nic. Treści nabiera dopiero wtedy, gdy można go zepsuć, zniszczyć, wyrzucić do śmieci, symbolicznie ukarać, jako rzecz otrzymaną od oprawcy. Jack jest świadkiem tego, jak Stary Nick krzywdzi matkę, jest obiektem jego brutalności i tak, jak każde dziecko w sytuacji przemocy, odczuwa ból, przerażenie i bezradność. Jedynym gwarantem poczucia bezpieczeństwa chłopca jest matka. Jest, jak pokój, całym jego światem.
Joy i Jack, dzięki determinacji i ryzykownym pomysłom matki odzyskują wolność. Joy wraca do życia, a Jack zyskuje zupełnie nowe życie. Moglibyśmy się spodziewać, że to matka chłopca odnajdzie się w tym świecie łatwiej, że przypomni sobie szybko jak poruszać się po znanych sprawdzonych ścieżkach. Na Joy czekają rodzice, dom, ulice, drzewa, ludzie. Wszystko to było obecne w jej poprzednim życiu, w życiu przed Starym Nickiem.
Jack pyta, czy znalazł się na innej planecie. Wszystko jest obce, przerażające, odpychające. Jack nie potrafi chodzić po schodach, bawić się zabawkami, rozmawiać z ludźmi. Dźwięki otoczenia są koszmarem, widok z okna horrorem. Jack jest oszołomiony, zagubiony, bezradny i pozbawiony wsparcia matki. Joy wyprowadzając synka z pokoju - więzienia, przenosząc go do wytęsknionego, bezpiecznego otoczenia utraciła całą magiczną moc, całą siłę chroniącą ją i dziecko. Dopiero teraz poczuła całe swoje przerażenie, bezsilność, poczucie winy, smutek i ból. Poczuła się bezbronna w konfrontacji z otoczeniem, nie potrafiła odpowiedzieć na wiele pytań, nie nadążała za zmianami, nie rozumiała nowych relacji w rodzinie, nie odnajdywała w medialnym szumie wokół jej osoby. Dla Joy jedno więzienie zamieniło się w drugie. Znowu zamknięta w czterech ścianach, zniewolona decyzjami innych ludzi, spełniająca oczekiwania otoczenia, odarta z intymności i samodzielności, Joy osunęła się w depresję, rezygnację, ostateczne rozczarowanie
odzyskanym życiem. Po tylu latach egzystowania w skrajnie opresyjnych warunkach Joy utraciła wolę życia, swój rozpaczliwy optymizm, siłę chroniącą synka, sens walki, siłę nadziei.
Przed Joy długa droga powrotu do normalności. Jack czerpie z nowego życia zachłannie. Jest dzieckiem, które bardzo chce żyć, chce chłonąć otaczającą go rzeczywistość, ufać otoczeniu, doświadczać wszystkimi zmysłami tego, z czego przez lata był okradany. Dzięki nadludzkim wysiłkom swojej matki, która budowała w nim tę otwartość przez lata, odzyskał swoje dzieciństwo, rodzinę i świat. * Pokój na ekranach kin od 26 lutego*