Polak zdobył indyjskiego Oscara. "Ludzie wiwatują w kinie, gdy na ekranie pojawia się ich idol"

Marcin Łaskawiec zaliczył nie lada debiut. Jego praca nad zdjęciami do bollywoodzkiego hitu została nagrodzona przez Indyjską Akademię Filmową. W najnowszym wywiadzie opowiedział o specyfice pracy w Indiach, trudnościach i gwizdkach, które otrzymuje się przed wejściem do kina.

Polak zdobył indyjskiego Oscara. "Ludzie wiwatują w kinie, gdy na ekranie pojawia się ich idol"
Źródło zdjęć: © instagram.com/marcinlaskawiec

26.06.2018 | aktual.: 26.06.2018 18:13

"Tiger Zinda Hai" ("Tiger powraca") to fabularny debiut operatorski Marcina Łaskawca, który pracował wcześniej przy kilku dokumentach, filmach krótkometrażowych i serialach. 22 czerwca otrzymał indyjski odpowiednik Oscara dla Najlepszego operatora filmowego, a już w lipcu zaczyna pracę nad kolejnym bollywoodzkim filmem.

- Film tam jest religią, świętością – mówił w rozmowie z radiową Czwórką, dodając, że tamtejsi filmowcy to prawdziwi tytani pracy. "Tiger Zinda Hai" wszedł do kin w grudniu, następnie reżyser pojechał na krótkie wakacje i już na początku roku rozpoczynał produkcję kolejnego. Zdjęcia do nowego obrazu, za które znowu będzie odpowiadał Łaskawiec, ruszają w lipcu.

Zapytany o różnice między kręceniem filmów w Polsce i Indiach zdradził, że tam zatrudnia się mnóstwo osób odpowiedzialnych za konkretne czynności. U nas z kolei wokół jednego człowieka skupia się jak najwięcej zadań.

- Najlepiej, jakby taka osoba była kierowcą, operatorem, dźwiękowcem – takie rzeczy też się zdarzają w naszej przestrzeni. I jeszcze najlepiej, jakby sama sobie ugotowała obiad – dodał pół żartem, pół serio.

I w Polsce, i w Indiach pracuje się po 12 godz. dziennie z godzinną przerwą na lunch. Diametralną różnicę stanowi jednak klimat. Dla Polaka największą trudnością nie były kwestie sprzętowe czy utrudniony przepływ informacji, ale temperatura dochodząca do 50 stopni Celsjusza i wilgotność.

Obejrzyj zwiastun "Tiger Zinda He":

Łaskawiec spędził w Indiach pół roku i żałuje, że w tym czasie nie udało mu się wybrać do kina na normalny pokaz filmu. Z relacji znajomych wie, że każdy taki seans to prawdziwe święto. Ludzie tańczą, śpiewają, rzucają pieniędzmi w ekran.

Namiastkę takiego klimatu miał na zamkniętym pokazie dla ekipy i aktorów, gdy asystent producenta wręczał widzom gwizdki. Hindusi używają ich, gdy na ekranie pojawi się ich idol w zbliżeniu, albo gdy wykona jakąś spektakularną akcję. Polski operator opowiedział również o małych kinach, w których niemalże czci się danego aktora. To normalne, że niektóre dzielnice sympatyzują z danymi gwiazdami.

Łaskawiec przyznał, że choć na razie robi karierę w Bollywood, to chciałby spróbować swoich się w innych zakątkach świata.

- Kocham kino. Cieszę się, że mogę spełniać marzenia, robiąc filmy, ponieważ zawsze o tym marzyłem – skwitował nagrodzony operator.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)