"Powiedziałem ojcu: nigdy więcej mnie nie uderzysz". Zanim Dawid Ogrodnik stał się sławny, przeszedł szkołę życia
Uchodzi za jednego z najzdolniejszych i najbardziej interesujących aktorów** w naszej branży. Obsypywany nagrodami Dawid Ogrodnik nieraz udowodnił, że nie boi się żadnych wyzwań i jest w stanie sprostać każdej, najtrudniejszej nawet roli. Popularność przyniósł mu występ w "Jesteś Bogiem", ogromne uznanie zdobył za "Chce się żyć", zachwycił wszystkich jako Tomasz Beksiński w "Ostatniej rodzinie", a ostatnio na 42 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni **odebrał nagrodę dla najlepszego aktora za "Cichą noc” w reżyserii Piotra Domalewskiego.
Jednak sam przyznaje, że droga na szczyt nie była łatwa. Wcześnie wyprowadził się z domu, by zakosztować samodzielności. W bursie, w której zamieszkał, przeszedł prawdziwą "szkołę życia". Później nie było wcale lepiej, bo nawet na studiach doświadczał "psychicznego mobbingu”.
Dziś jednak twierdzi, że te wszystkie wydarzenia zahartowały go. Sprawiły, że szybciej dorósł i prawdopodobnie dzięki nim stał się też lepszym aktorem.
Rytuał przejścia
Wcześnie, bo już w wieku 13 lat, wyprowadził się z domu. Jak kiedyś przyznał, głównym powodem było to, że chciał uczęszczać do szkoły muzycznej. Ale z pewnością na jego decyzję wpłynęły też nie najlepsze kontakty z ojcem.
- Powiedziałem ojcu: "nigdy więcej mnie nie uderzysz". Kocham go i mamy dobry kontakt. Jest dla mnie najważniejszym facetem w życiu. Ale zanim do tego doszedłem, nie było łatwo - wyznawał w "Esquire". - Dla mnie przeciwstawienie się ojcu było takim rytuałem przejścia. Wtedy zobaczyłem, że nie muszę żyć pod presją.
Fala w bursie
Marzenie o samodzielności i niezależności wkrótce jednak zostało skonfrontowane z rzeczywistością. Ogrodnik zamieszkał w internacie, gdzie przemoc i znęcanie się nad słabszymi dzieciakami były na porządku dziennym.
Był przerażony całą sytuacją, ale też przyznawał, że zdobył doświadczenie, które później pomogło mu przy tworzeniu swoich aktorskich kreacji.
Mobbing na studiach
Sytuacja nie uległa poprawie, nawet gdy poszedł na studia w krakowskiej PWST. Twierdził, że nie miał wówczas lekkiego życia i doświadczał czegoś, co sam nazwał "mobbingiem psychicznym".
- W trakcie studiów byliśmy zawieszani, były z nami kłopoty. Buntowaliśmy się. Intuicyjnie czuliśmy, że się nas indoktrynuje. Jest w krakowskiej szkole wielu fantastycznych profesorów, którzy nie robią kiełbie we łbie, tylko namawiają do poszukiwań - mówił w "Esquire". - Ale niestety, część pedagogów chciała, żebyśmy szli ścieżką, którą wydeptali lata temu. W jednym przypadku ocierało się to o mobbing psychiczny. Mieliśmy więc przerąbane, bo się na to nie zgadzaliśmy.
Aktorskie wyzwania
Karierę zaczynał od seriali, ale zaraz potem trafił na wielkie ekrany i z miejsca zachwycił krytykę. Okazał się doskonałym aktorem dramatycznym - dlatego pewne zdziwienie wywołała decyzja Ogrodnika o występie w komedii "Disco Polo".
- To chyba najtrudniejsze z moich dotychczasowych doświadczeń filmowych -* przyznawał w "Pani". *- Ktoś kiedyś powiedział, że komedia jest najtrudniejszym gatunkiem do grania, i muszę przyznać, że jest w tym ziarno prawdy.
Dodawał też, że nie zawsze jest zadowolony ze swoich kreacji.
- Jakbym mógł, tobym każdy film nakręcił jeszcze raz - twierdził. - Są rzeczy, z których jestem zadowolony, a są też takie, których nie mogę oglądać na luzie i których po prostu nie lubię. Ale to nie ja tworzę film, tylko reżyser. To jego wizja i kreacja świata, ja jestem jedynie figurą, której on używa.
Dusza romantyka
Nie wyklucza też, że być może kiedyś sam stanie po drugiej stronie kamery.
- Czasem się nad tym zastanawiam, ale nie chciałbym, żeby taka decyzja wynikała z mojego rozczarowania czy pretensji, bo coś mi się nie udało, czegoś nie zrobiłem -* wyznawał w "Pani". *- Wolałbym, żeby to była naturalna droga, wynikająca z moich doświadczeń i poznania świata.
Pytany zaś o aktorskie marzenie, twierdził, że ponieważ jest romantykiem, bardzo chciałby zagrać w... komedii romantycznej.
- Oczywiście nie gram w filmach tego gatunku, ponieważ w Polsce filmy te robione są na głupkowatym, wręcz żenującym poziomie i nie zawsze rozumiem decyzje aktorów, którzy się na to decydują, ale marzy mi się taki "Notting Hill” - dodawał.
Życiowe decyzje
Prywatnie Ogrodnik nie ma powodów do narzekań. Od kilku jest jest w szczęśliwym związku z Martą Nieradkiewicz. Poznali się, gdy aktor miał prawdziwy kryzys. Był świeżo po roli w filmie "Chce się żyć".
- Straciłem wówczas parę bardzo bliskich mi osób, ponieważ nie wytrzymali rygoru, który sobie narzuciłem, pracując nad tą rolą. No i przede wszystkim rozpadł się mój związek - wyznawał Ogrodnik.
Właśnie wtedy, w opolskim teatrze, poznał Nieradkiewicz. Zakochali się w sobie i to właśnie dla niego aktorka rozstała się ze scenarzystą Tomaszem Wasilewskim. Doskonale się rozumieją i wspierają w artystycznych dążeniach.
- Lubimy oglądać swoje filmy. Rozmawiamy, analizujemy, wyciągamy wnioski - mówił Ogrodnik.
Nie jest im łatwo. Żyją na walizkach i często są w rozjazdach, ale twierdzą, że nie wyobrażają sobie życia bez siebie. O ślubie jednak nie myślą.
- Nastały czasy, w których często odwlekamy ważne życiowe decyzje, gdyż nie chcemy dorosnąć. Sama tak robię - mówiła Nieradkiewicz.