Recenzje"Powrót do Legolandu". Gdy własny ojciec serwuje piekło [RECENZJA]

"Powrót do Legolandu". Gdy własny ojciec serwuje piekło [RECENZJA]

W Konkursie Głównym tegorocznego festiwalu w Gdyni znalazł się niezwykle intymny film Konrada Aksinowicza. "Powrót do Legolandu" opowiada historię jego dzieciństwa, napiętnowanego alkoholizmem ojca.

Kadr z flmu "Powrót do Legolandu"
Kadr z flmu "Powrót do Legolandu"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Karolina Stankiewicz

22.09.2021 17:15

Tegoroczny festiwal w Gdyni obfituje w filmy, których autorzy sięgają do przeszłości. Nie inaczej jest w przypadku "Powrotu do Legolandu". To film, który zabiera nas do lat 90., zabaw na trzepaku, kaset wideo, ortalionowych dresów i klocków Lego. Nie jest to jednak po prostu sentymentalna podróż w czasie. W pewnym momencie film Konrada Aksinowicza zmienia się w… horror.

Nastoletni Tomek (Teodor Koziar) mieszka sam z matką (Weronika Książkiewicz) i marzy o tym, by odwiedzić ojca (Maciej Stuhr), który mieszka w Ameryce. Zamiast pisać listy ojciec, który kiedyś był radiowcem, nagrywa dla niego kasety, w których roztacza wizję radosnej przyszłości. Chłopak łyka tę wizję bez mrugnięcia okiem. Dopytuje o nowy zestaw klocków Lego i liczy na wymarzone wakacje w Stanach. Ale w pewnym momencie pod jego blokiem niespodziewanie zjawia się ojciec. Kupuje prezenty, spędza czas z rodziną, znajduje pracę w radiu. Przez moment jest pięknie. Ale gdzieś w powietrzu, w niepewnych powitaniach, w przenikliwych spojrzeniach sąsiadów, czuć napięcie.

I w pewnym momencie wszystko wybucha. Ojciec pije. Pije dużo. I to nie pierwszy raz. Tomek dobrze zna tę sytuację i bardzo szybko odnajduje się w schematach, w których już wcześniej nauczył się funkcjonować. Historia, która zaczęła się jak klasyczny, przyjemny film z nurtu coming of age, przeradza się w horror, bo ojciec serwuje Tomkowi i jego matce coraz koszmarniejsze sceny w ich własnym domu. Chłopak, który na początku filmu wydawał się zwykłym dzieckiem, nie ma z czego wyrastać, bo okazuje się, że już od dawna jest dorosły.

Alkoholizm w polskim kinie jest i był przerabiany na wiele sposobów, ale film Aksinowicza poraża szczerością. Jest opowiedziany z wyczuciem. Nie ma tu oceniania czy wskazywania winnych. A jeśli nawet ojciec Tomka nie wzbudzi naszej sympatii, to trudno nie zauważyć miłości, jaką darzy go syn.

Reżyser, który nakręcił tę historię na własnym podwórku, zamiast serwować rzewną historię czy ciężki dramat, nadał jej cech gatunkowych, dzięki czemu jest i zabawna i wzruszająca, a tam, gdzie trzeba, trzyma w napięciu.

Pokolenie, które dorastało w latach 90., z pewnością odnajdzie w "Powrocie do Legolandu" ślady własnej historii. Jeśli nie w temacie emigracji zarobkowej czy choroby alkoholowej, to choćby w "Rockym" na kasecie VHS katowanym dziesiątki razy.

Źródło artykułu:WP Film
festiwal w gdynirecenzjafilm
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (26)