''Prawdziwe zbrodnie'': film koszmarny, za to polscy aktorzy na poziomie tych z Hollywood [RECENZJA]

Jim Carrey i Charlotte Gainsbourg przylecieli do Polski. Media okrzyknęły powód ich wizyty wydarzeniem. Bo przyjechali zagrać w filmie i to u boku naszych aktorów. No i grają. Dużo w tym filmie scen, w których siedzą obok siebie i rozmawiają Carrey i Agata Kulesza czy Carrey i Piotr Głowacki. Jeśli coś nam one uświadamiają, to że nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów. Polscy aktorzy w niczym nie ustępują gwiazdom z zagranicy. I są tak samo jak oni bezradni wobec miernego scenariusza i wydumanej historii.

''Prawdziwe zbrodnie'': film koszmarny, za to polscy aktorzy na poziomie tych z Hollywood [RECENZJA]
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Bartosz Mrozowski
Artur Zaborski
44

Dziwnie jest oglądać czołówkę naszych aktorów grających po angielsku. Nie brzmi to wszystko naturalnie. Nie żeby źle mówili - mówią pięknie, z lekkim jedynie akcentem. A mimo to film, którego akcja dzieje się w Polsce, z Jimem Carreyem grającym Polaka o imieniu Tadek, nie jest wiarygodny ani przekonujący. Dystansuje widza wobec świata przedstawionego. Być może bierze się to z tego, że takich filmów wcześniej nie było i nie zdążyliśmy się przyzwyczai? Choć nie wiem, czy można się przyzwyczaić do tego, że „Solidarność” to teraz „Solidarity”, a imię Kasia wypowiada się „kasja”.

Dystansu nie pomaga pokonać także sama historia, która do Polski po prostu nie pasuje. Nieukończone śledztwo w sprawie morderstwa to temat aktualny pod każdą szerokością geograficzną, ale szajka, która w piwnicy organizuje orgie sad-maso, już niekoniecznie. Nie żeby w Polsce takich imprez brakowało. Założę się, że odbywają się w niejednym mieście. Rzecz w tym, że my, widzowie, już przyzwyczailiśmy się do tego, że podobne rzeczy dzieją się na bogatym zachodzie, gdzie biznesmeni i inne szychy dają upust swoim erotycznym fantazjom. My nad Wisłą w tej kwestii jesteśmy pozamykani. W naszym kinie z rzadka gości ostrzejszy seks, a SM do niego nie dociera wcale.

Kolejna kwestia, która budzi wątpliwości, to decyzje obsadowe. Danie roli udręczonej w rzeczonym klubie kobiety Charlotte Gainsbourg skazuje ją na powtórkę póz i gestów z „Nimfomanki” Larsa von Triera. Za bardzo się z tamtą bohaterką kojarzy, co jeszcze bardziej utrudnia zawierzenie całej tej historii. Ciekawa jest natomiast gra Carreya, który tak bardzo kojarzy nam się z komediami, a w tym filmie nie wypowiada nawet jednego dowcipu. Na ekranie jest posępny i twardy, bez poczucia humoru. Do niego też trudno się przyzwyczaić. Kiedy był w Polsce, nikt specjalnie się nim nie ekscytował. Ludzie nie rozpoznawali go na ulicy. Tak bardzo zmienił swój wizerunek do tej roli.

Dużo mówi się o różnych sposobach gry u nas, w Europie, Stanach Zjednoczonych i Rosji. Ma to się wiązać z innymi szkołami aktorstwa. W „Prawdziwych zbrodniach” tego nie widać, choć aktorzy mówili na premierze podczas 32. Warszawskiego Festiwalu Filmowego, że podpatrywanie sposobu pracy Carreya czy Gainsbourg było dla nich cennym doświadczeniem, wzbogaciło ich i wpłynęło na myślenie o aktorstwie. Ciekawe swoją drogą, czy zagraniczni aktorzy to samo mogą powiedzieć o Polakach.

Obraz
© Materiały prasowe | Bartosz Mrozowski

Na widza ten film specjalnie nie wpływa (nie licząc irytacji) i należy go odnotować tylko z jednego powodu: jako ciekawe doświadczenie współpracy Polaków i Amerykanów. Ponoć obie strony są zadowolone i takich koprodukcji może być więcej. Choć warto przypomnieć, że pod tym względem jesteśmy w ogonie Europy. Wciąż nie ma u nas zachęt podatkowych dla producentów z zagranicy, przez co dochodzi do tego, że kraj nad Wisłą w amerykańskich filmach udają Węgry. Tym razem Polskę grała Polska, w czym zasługa uporu i talentu producentek Ewy Puszczyńskiej z Opus i Katarzyny Nabiałczyk z Ratpac Entertainment. Panie dopięły budżet, wynegocjowały warunki i mamy film międzynarodowy. Tylko że my byśmy chcieli dobry film międzynarodowy, a nie niewydarzony kryminał z pretensjami filozoficznymi i wątpliwą refleksją na temat prawdy. Ta jest brutalna: to film nudny i nieciekawy.

Ocena: 3/10

Źródło artykułu: WP Film

Wybrane dla Ciebie

Paul Mescal o scenach seksu w nowym filmie. "Fizyczność nie jest najważniejsza"
Paul Mescal o scenach seksu w nowym filmie. "Fizyczność nie jest najważniejsza"
To dopiero był skandal. Aktor zakochał się w starszej koleżance, zostawił żonę
To dopiero był skandal. Aktor zakochał się w starszej koleżance, zostawił żonę
400 tys. widzów w polskich kinach. Perwersyjny hit do obejrzenia w domu
400 tys. widzów w polskich kinach. Perwersyjny hit do obejrzenia w domu
Ana de Armas podsyca plotki o romansie z Tomem Cruise'em
Ana de Armas podsyca plotki o romansie z Tomem Cruise'em
Nazywa ją swoją królową. Nowe informacje o stalkerze Jennifer Aniston
Nazywa ją swoją królową. Nowe informacje o stalkerze Jennifer Aniston
35 mln wyświetleń. Polacy też szaleją na jego punkcie. Warto obejrzeć
35 mln wyświetleń. Polacy też szaleją na jego punkcie. Warto obejrzeć
Próbował go zabić? Aktor wreszcie zabiera głos
Próbował go zabić? Aktor wreszcie zabiera głos
Gwiazda "Sekretów mormońskich żon" była molestowana w dzieciństwie. "Nikomu o tym nie mówiłam"
Gwiazda "Sekretów mormońskich żon" była molestowana w dzieciństwie. "Nikomu o tym nie mówiłam"
19-minutowe owacje w Cannes. W historii festiwalu tylko dwa filmy oklaskiwano dłużej
19-minutowe owacje w Cannes. W historii festiwalu tylko dwa filmy oklaskiwano dłużej
Był gwiazdą "Świata wg Bundych": Dopiero gdy rzucił alkohol i narkotyki, opłakał śmierć mamy
Był gwiazdą "Świata wg Bundych": Dopiero gdy rzucił alkohol i narkotyki, opłakał śmierć mamy
30 lat temu była dziewczyną Supermana. Jak dziś wygląda?
30 lat temu była dziewczyną Supermana. Jak dziś wygląda?
Budżet 340 mln dolarów. Kosztował więcej niż "Mission: Impossible"
Budżet 340 mln dolarów. Kosztował więcej niż "Mission: Impossible"