"Można mieć po tym koszmary". Francuzi wzięli się za "Krzyżaków"
Brutalna, surowa muzyka, wykrzyczany tekst o nienawiści i goryczy. A w tle? Sceny z kultowego polskiego filmu sprzed lat. Tak postanowili promować swój debiut muzycy z Lyonu.
W poniedziałek internetową premierę miał bardzo nietypowy utwór, debiutanckie nagranie nowego francuskiego zespołu. Grupa nazywa się Fleau, a jej właśnie opublikowana piosenka zatytułowana jest "Affliction". Muzycy umieścili w internecie teledysk.
Dla tych, którzy znają klasykę polskiego kina, już pierwszy kadr okazuje się doskonale znany: na wzgórzu stoi rycerz w brązowym ubraniu, giermek podaje mu dwa nagie miecze. Tak, dokładnie: to "Krzyżacy" i niemal legendarna scena - tuż przed bitwą pod Grunwaldem wielki mistrz krzyżacki przysłał królowi Władysławowi Jagielle dwa miecze.
Rycerz wbija je w ziemię, a na ekranie rozpoczyna się walka - Krzyżacy i wojska polsko-litewskie ruszają do boju. W tle słychać motoryczną perkusję i coraz głośniejsze gitary. Pierwszy ryk wokalisty idealnie zgrany jest ze sceną, w której jeden z rycerzy pada na ziemię z zamierającym okrzykiem na ustach.
Piosenka nabiera energii, wokalista wyje o tym, że historia ludzkości to niekończąca się nienawiść. Na ekranie toczą się krwawe walki - kolejni rycerze padają rażeni strzałami, pikami, ostrzami mieczy. Jagiełło wysyła do boju następne oddziały. Kurz bitewny wznosi się coraz wyżej. Na ekranie pojawiają się kolejne wersy tekstu piosenki, wypisane gotycką czcionką. Kiedy na ekranie widać krwawe żniwo bitwy - dziesiątki trupów, okryte białymi płaszczami z czarnymi krzyżami - wokalista wykrzykuje gorzki refren: "wszędzie tylko gorycz".
O co w tym wszystkim chodzi? Muzycy francuskiego zespołu zdecydowali się na właśnie taką, nietypową, formę promocji swej twórczości. Cały teledysk skomponowali z odpowiednio dobranych scen bitwy pod Grunwaldem z filmu "Krzyżacy" Aleksandra Forda. Autorem tego kolażu jest Francesco Brown.
To wszystko ma sens, choć jest zarazem mocno przewrotne na kilku poziomach. Fleau to młoda formacja z Lyonu, która gra ostrą odmianę gatunku zwanego oi punkiem. To jeden z rodzajów punk rocka, bardzo prosty, motoryczny, często melodyjny. Mocno związany z etosem klasy robotniczej - członkowie zespołów grających taką muzykę często wywodzą się właśnie z takich kręgów i umieszczają w tekstach mnóstwo odniesień do swojego statusu społecznego i stylu życia.
Fléau "Affliction" (LYRIC VIDEO)
Francuscy muzycy mają zupełnie inny pomysł. Grają oi punka w klimatach... średniowiecznych. Nazwa grupy odnosi się do popularnej w tamtych czasach religijnej praktyki - biczowania się, a czterech członków grupy mówi o swoim zespole jak o "trupie najemników". Wszystkie teksty opowiadają o średniowiecznych czasach: bitwach, przemocy i biedzie. A na koncertach, kiedy jeszcze można było grać koncerty, muzycy występowali w... rycerskich hełmach na głowie.
- Kiedy usłyszeliśmy to wszystko pierwszy raz, byliśmy pewni, że to dziwny żart i zaśmialiśmy się nerwowo - mówią właściciele firmy Red Scare Records, która wydaje nagrania Fleau. - Ale kiedy usłyszeliśmy muzykę... To jest hardcore'owy oi, tak dobry, że można mieć po nim koszmary. Debiutancka epka zespołu z pewnością zwróci uwagę wielu osób, więc już dziś warto mieć tych muzyków po swojej stronie.
Debiutancki materiał grupy ma się ukazać 19 marca i zawierać będzie cztery utwory ich na wskroś oryginalnego, średniowieczno-oi'owego grania.
- Wybraliśmy ten film do przygotowania teledysku - wyjaśniają sami muzycy Fleau - bo bardzo podoba nam się jego klimat. I oczywiście dlatego, że idealnie pasuje do tego, o czym śpiewamy w swoich piosenkach: średniowiecznych bitwach, przemocy i brutalności.
"Krzyżacy" to jeden z największych "klasyków" polskiego kina. Film w reżyserii Aleksandra Forda miał premierę w 1960 roku i był ekranizacją słynnej powieści Henryka Sienkiewicza pod tym samym tytułem. Była to pierwsza rodzima superprodukcja, w którą zaangażowały się władze państwowe, nie szczędząc środków i pomocy. Wielkie wrażenie robiła przede wszystkim scena bitwy pod Grunwaldem - na planie podczas jej kręcenia było ponad tysiąc statystów.
Film był jednym z najbardziej dochodowych obrazów w historii polskiej kinematografii, choć spotkał się z mieszanym przyjęciem przez krytyków. Zarzuty dotyczyły przede wszystkim bardzo nacjonalistycznego i antyniemieckiego wydźwięku, idącego w parze z ówczesną rządową propagandą.