Raczek o gejowskim wątku w "Kamerdynerze" Bajona. "Zakłamany i obrzydliwy"
Werdykt, aby "Kamerdynerowi" przyznać Srebrne Lwy na festiwalu w Gdyni, budzi emocje. Krytycy mają sporo zastrzeżeń. Głos zabrał też Tomasz Raczek, który skrytykował wątek homoseksualny pojawiający się w filmie.
Choć w tym roku to "Kler" wzbudził największe kontrowersje, to nie znaczy, że tylko nowy Smarzowski podzielił krytyków i widzów. Filmem, o którym dyskutowało się w Gdyni jest także "Kamerdyner".
Za swój najnowszy film Filip Bajon otrzymał Srebrne Lwy. Zdaniem wielu niezasłużenie, co potwierdzają letnie recenzje i komentarze w mediach społecznościowych.
"Kamerdynerowi" nie sposób odmówić m.in. inscenizacyjnego rozmachu, pięknych zdjęć czy popisowego aktorstwa (m.in. Gajos czy nagrodzony Woronowicz). Z drugiej strony pojawiają się głosy, że film ma anachroniczną narrację, jest rozwlekły i upada pod nadmiarem niepotrzebnych wątków.
O komentarz na temat "Kamerdynera" został poproszony przez "Super Express" Tomasz Raczek. On też zarzucił Bajonowi m.in. sposób opowiadania rodem z lat 70. czy 80. Ale zwrócił też uwagę na coś jeszcze. Zdaniem krytyka pojawiający się na ekranie wątek homoseksualny został potraktowany wyjątkowo tendencyjnie i krzywdząco.
Tomasz Raczek o "Kamerdynerze" Filipa Bajona:
- Homoseksualista jest w "Kamerdynerze" najwredniejszą postacią. Ostatecznie zapisuje się do SA, jest okrutny wobec swojego brata i rodziców. Jest okrutny wobec ludzi, którymi gardzi – punktuje Raczek. Krytyk podkreśla też, że nieheteronormatywny bohater jest zakłamany i obrzydliwy. A na dodatek przeciwstawia się zasadom, które rzekomo wyznaje.
Akcja "Kamerdynera" rozgrywa się na przestrzeni czterech dekad na ziemiach pomorskich, gdzie łączą się losy Niemców, Polaków i Kaszubów. Film można oglądać w kinach o 21 września.