Ron Jeremy: Ćwierć wieku na samym szczycie
James Franco uchodzi za bodaj jedynego człowieka ze świata filmu, który podejmie się każdego wyzwania. Ale aktor/producent/reżyser/scenarzysta/model/malarz nominowany do Oscara za rolę w „127 godzinach” ma poważnego konkurenta.
Jest nim legenda popkultury, ulubieniec Stanów Zjednoczonych, znany nie tylko ze swych rekordowych występów w filmach z półki XXX – Ron Jeremy.
James Franco uchodzi za bodaj jedynego człowieka ze świata filmu, który podejmie się każdego wyzwania. Ale aktor / producent / reżyser / scenarzysta / model / malarz nominowany do Oscara za rolę w „127 godzinach” ma poważnego konkurenta.
Jest nim legenda popkultury, ulubieniec Stanów Zjednoczonych, znany nie tylko ze swych rekordowych występów w filmach z półki XXX – Ron Jeremy.
W marcu 2014 roku Jeremy obchodzi swoje 61 urodziny. Redakcja serwisu filmowego Grupy Wirtualna Polska postanowiła przyjrzeć się bliżej jego bogatej karierze, wyławiając z niej smaczki udowadniające, że na swój sposób Ron przypomina prawdziwego człowieka renesansu.
Pan nauczyciel
Urodzony w Nowym Jorku jako Ronald Jeremy Hyatt 12 marca 1953 roku, uczęszczał w liceum do jednej klasy z późniejszym dyrektorem CIA, George'em Tenetem. Po szkole podjął studia w zakresie pedagogiki specjalnej. Z dyplomem magistra rozpoczął pracę w jednym z nowojorskich liceów.
Po latach żartował o tym: „Wciąż mam licencję na nauczanie w szkołach, ale jeśli któryś z rodziców zobaczy przy mnie swoje dziecko, najpewniej zadzwoni na policję”.
W 1978 ówczesna dziewczyna Jeremy'ego wysłała jego zdjęcie do redakcji magazynu „Playgirl”. Fotka Rona ukazała się w galerii „Chłopaki z sąsiedztwa”. To był pierwszy krok ku sławie.
XXX
Sesja w „Playgirl” otworzyła *Ronowi drogę do kariery w filmach porno.* Wcześniej pojawił się w małej rólce w komedii erotycznej „Can I Do It ‘Till I Need Glasses?” (1977). Potem propozycje zaczęły się sypać jak z rękawa.
Było i jest ich tak wiele, że aktor trafił do Księgi Rekordów Guinessa jako „człowiek, który wystąpił w największej liczbie filmów dla dorosłych”. Księga wylicza dokładnie 1750 tytułów, choć różne źródła szacują, że filmów może być nawet około dwóch tysięcy. A Ron wciąż gra i nie zamierza przestawać…
Po śmierci Johna Holmesa w 1988 roku, pałeczka króla kina porno została przekazana Jeremy'emu. Aktor nie schodzi więc z piedestału od ponad ćwierćwiecza.
Dokument
Jeremy jest bohaterem dokumentu „Pornstar: The Legend of Ron Jeremy” (2001) Scotta J. Gilla. W filmie kamera podgląda zarówno jego pracę na planie, jak i codzienne życie.
Wątkiem, który przewija się przez większość seansu jest samotność starzejącego się artysty oraz… niespełnienie. Jeremy rzucił bowiem nauczanie, by stać się gwiazdorem filmów mainstreamowych. Los skierował go w inne rejony kina, ale już w latach 80. zaczął pojawiać się w popularnym repertuarze…
Z górnej półki
...co prawda głównie w epizodach lub w roli statysty, ale jednak. Jego twarz możecie wyłowić z tłumu na przykład w „Pogromcach duchów” (1984). Doświadczenie i szacunek, jakim się cieszył sprawiły, że zatrudniono go jako „specjalnego konsultanta” przy produkcji klasyka kina erotycznego, „9 i pół tygodnia” (1986). Podobną rolę pełnił na planie „Boogie Nights” (1997), filmu luźno opartym na życiorysie wspomnianego Johna Holmesa, a opowiadającego o złotej erze kina porno.
Jeremy nie gardzi też niszowymi produkcjami – można go zobaczyć w epizodycznych rolach np. w „Toksycznym mścicielu IV” (2000) i „Terror Firmer” (1999) ze stajni Tromy. Był także jednym z ulubionych aktorów zmarłego przed laty reżysera Johna Frankenheimera – mignął między innymi w „Kuli w łeb” (1989) i miał pojawić się nawet w słynnym „Roninie” (1998). Niestety w tym ostatnim sceny z jego udziałem zostały wycięte na stole montażowym.
Aktor jest też gwiazdą krótkometrażowej parodii „Być jak Ron Jeremy” (2003). Tytuł nawiązuje oczywiście do znanego filmu Spike’a Jonze’a, „Być jak John Malkovich” (1999).
Telewizja
Równocześnie z karierą w kinie i filmach porno, *Jeremy znajduje też czas dla telewizji*. Pierwszy raz na małym ekranie pojawił się w… amerykańskim „Kole fortuny”, gdzie – jako Ron Hyatt – zwyciężył i wygrał wycieczkę do Mazatlán.
Już jako supergwiazdor wystąpił gościnnie w wielu serialach, m.in. „Chapelle Show”, reality-show „The Surreal Life” oraz „The Farm”. Ron był wzmiankowany także podczas zeszłorocznej gali oscarowej.
Gospodarz uroczystości, Seth MacFarlane, żartował, że pośród ludzi, którzy odrzucili propozycję prowadzenia imprezy byli Whoopi Goldberg i właśnie Jeremy.
Teledyski
Jako jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy Ameryki, pojawia się w wielu teledyskach.
Możecie go zobaczyć w klipach m.in. Sublime, Mercury Rev, Moby’ego, Insane Clown Posse, Kid Rock, LMFAO, Everclear, Mad Yellow Sun, Los Umbrellos, The Radioactive Chicken Heads, A Day To Remember, Escape The Fate, Christiny Linhardt, Necro, Flight of the Conchords, My Darkest Days oraz Steel Panther.
W 1996 wypuścił singiel “Freak of the Week”, który trafił na notowania Billboardu i utrzymywał się na liście przez kilka tygodni. Okazało się, że gwiazdor porno całkiem nieźle rapuje.
Choroba
Pod koniec stycznia zeszłego roku trafił do szpitala z silnym bólem klatki piersiowej. U aktora wykryto tętniaka. Świat obiegły zdjęcia Rona leżącego w szpitalnym łóżku (więcej tutaj).
Zewsząd zaczęły spływać słowa otuchy. Fani na całym globie pokładali ufność w kurację gwiazdora i trzymali za niego kciuki. Szczęśliwie po dwóch operacjach i trzech tygodniach rekonwalescencji, gwiazdor stanął na nogi i wrócił do domu.
Wrecking Ball
Jako specjalista od parodii, Jeremy zainteresował się także klipem do „Wrecking Ball” Miley Cyrus, popularnym obiektem kpin w sieci. Jego wersja, zrobiona z pomocą Youtubera Barta Beckera, stała się hitem Internetu, notując ponad 4 miliony odsłon.
Ron zmęczonym głosem śpiewa puste frazy napisane przez byłą gwiazdkę Disneya i w zwolnionym tempie buja się na kuli wyburzeniowej. Teledysk jest nieodparcie śmieszny, mimo że zrobiono go w wersji 1:1. Tyle tylko, że zamiast Miley oglądamy 60-letniego gwiazdora z samej bieliźnie.
Rum
Aktor ma także własną markę rumu: „Ron de Jeremy” (po hiszpańsku „ron” oznacza „rum”). Na jego oficjalnym facebookowym profilu można obserwować, gdzie gwiazdor pojawia się promując swój produkt.
Trzymając kciuki także za inne twoje projekty (m.in. gry wideo, klub dla swingersów, stronę internetową), wychylamy twoje zdrowie, Ron!
(jd/mf)