Kazimierz Mazur. Bohater drugiego planu

Status ikony zapewniła mu kreacja Tomasza Niechcica z filmu i serialu "Noce i dnie", ale on miał do zaoferowania polskiemu aktorstwu znacznie więcej. Kazimierz Mazur był wybitnym aktorem teatralnym i dubbingowym. Na ekranie zwykle wcielał się w postaci z dalszego planu, ale nawet w małej roli zyskiwał aprobatę widzów za sprawą swej niezapomnianej charyzmy. Jego prywatny portret kreśli obraz fascynującego człowieka o nieszablonowym spojrzeniu, otwartym umyśle i wielkiej dobroci.

Kazimierz Mazur żegna ojca Kazimierza Mazura
Kazimierz Mazur żegna ojca Kazimierza Mazura
Źródło zdjęć: © AKPA | Gałązka

Kazimierz Mazur przyszedł na świat 2 grudnia 1948 roku we Wrocławiu. Realizację aktorskich marzeń umożliwił mu wyjazd do stolicy. W latach 1970-1971 był adeptem w Teatrze Ateneum, a w 1974 roku ukończył Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Jeszcze w czasie nauki statystował w uznanych sztukach m.in. przy okazji ukazującego "teatr w teatrze" "Wyzwolenia" na podstawie Wyspiańskiego w reżyserii Zygmunta Hübnera.

Wielu aktorów latami oczekuje roli, która zapewni im status legendy. W przypadku Kazimierza Mazura taki przełom nastąpił jednak… tuż po studiach. W 1975 roku wykreował swój najsłynniejszy portret Tomasza Niechcica w filmie i serialu "Noce i dnie". Uwielbiana przez widzów postać zapewniła mu nagłą rozpoznawalność. Pełen ciepła i charyzmy wizerunek do dziś sprawia, że artysta jest pamiętany jako jeden z najsympatyczniejszych polskich aktorów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Ma pięć Oscarów. Wyliczył, które polskie filmy uwielbia

Scena, ekran i dubbing, czyli stuprocentowy aktor

Przyziemność stała się niejako jego drugim imieniem. Mimo ogromnego zastrzyku popularności, nie gwiazdorzył, pozostał skromnym i szlachetnym człowiekiem, dla którego liczyła się pasja i osobisty rozwój. Nie zamykał się na srebrny ekran. W latach 1975-76 współpracował z Teatrem Ziemi Mazowieckiej, później związał się też z warszawską Komedią. Zajmował się ponadto reżyserią. Realizował spektakle m.in. w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie, Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze, Teatrze im. C. K. Norwida w Jeleniej Górze i rzeszowskim Teatrze Maska.

"Rola Tomasza Niechcica nie rzutowała na moją karierę. Zagrałem w serialach ‘Dyrektorzy’, ‘Daleko od noszy’ itd. Sporo się tego zebrało, ale nie były to duże, znaczące role w moim życiu. Mnie ciągnęło do estrady, muzyki, dlatego się tym zająłem. Sporo nagrywałem,współpracowałem z Orkiestrą RTV Jerzego Miliana", wspominał kolejne etapy kariery Mazur.

Z czasem stał się nie tylko cenioną osobowością sceny i ekranu, ale też uznanym aktorem dubbingowym. Jego głosem przemawiał Chad w polskiej wersji językowej filmu animowanego "Goofy na wakacjach" (1995). Kazimierz był też narratorem w brytyjskim serialu animowanym "Noddy" emitowanym w Wieczorynce w TVP1. Nie zabrakło go również w licznych słuchowiskach Polskiego Radia m.in. "Ponad śnieg bielszym się stanę" czy "Doktor Żywago" na podstawie prozy Borysa Pasternaka.

Bohater drugiego planu

Kazimierz Mazur zwykle pojawiał się na dalszym planie, ale nie miał z tego tytułu kompleksu. Jako aktor charakterystyczny zdobywał sympatię publiczności choćby najdrobniejszą kreacją. Zagrał w serialu "W labiryncie" jako dozorca Kazio. Wcielił się też w pielęgniarza przy okazji "Czterdziestolatek. 20 lat później", stajennego w "Pannie z mokrą głową" (1994) i oberżystę w "Wiedźminie" (2002).

Sławę w dojrzałym etapie kariery przyniósł mu serial TVP2 "Barwy szczęścia", gdzie przez wiele lat odgrywał postać Tomasza Wiśniewskiego. Tytuł zapewnił mu nie tylko stałą posadę, ale też dał możliwość dotarcia do młodszych pokoleń odbiorców do tej pory niemających okazji poznać wszechstronnego dorobku artysty.

W dojrzałym wieku wciąż słynął z dystansu do samego siebie i poczucia humoru. W rozmowie z "Super Expressem" nostalgicznie podsumowywał własny dorobek, nie kryjąc przytłaczającego poczucia upływu czasu od kreacji Niechcica. "Jak się ma 25 lat, to człowiek się cieszy, że w takim filmie zagrał. Koleżanki mówią: W pytę, znakomicie, rewelo, ale jak się jest teraz rok młodszym od Starego Miasta, to niestety człowiek widzi tę pędzącą życiową karuzelę, przynajmniej w moim życiu jest ona ogromna. W tak zwanej stop-klatce widzę, że wewnątrz silniki świetnie pracują dalej, ale czas jest inny. Została mi tylko ta sama fryzura".

Życie prywatne Kazimierza Mazura

Aktor miał różnorodne zainteresowania – wśród nich etnografię oraz historię religii. Kazimierz Mazur słynął z duchowości. Był rodzimowiercą, czyli wyznawcą wiary etnicznej, odwołującej się do przedchrześcijańskiej tradycji. Jednocześnie wykazywał ogromną tolerancję względem innych systemów. Stanowczo sprzeciwiał się rasizmowi i skrajnie prawicowym ideologiom. W 1995 roku został współzałożycielem Rodzimego Kościoła Polskiego. W kolejnych latach pełnił w nim rolę ofiarnika i sprawował wiele stanowisk: od Sekretarza Generalnego, przez Skarbnika do członka Rady RKP.

Pierwszą żoną Kazimierza Mazura była impresario Beata Bogdańska-Mazur, z którą doczekał się jedynego syna – znanego z roli Kamila Hoffera w serialu "Na Wspólnej" Kazimierza Mazura, nazwanego po ojcu. Miłością jego życia okazała się kompozytorka Katarzyna Gärtner, druga żona, z którą pozostawał w szczęśliwej relacji do końca swych dni. O ich związku opowiadała: "Życie we dwójkę jest innym, lepszym życiem. Tu nikt nie rządzi. Dopełniamy się i jako artyści, i jako ludzie".

Mimo wspólnego języka oraz wielkiej miłości tej dwójki, nie udało się uniknąć tragedii. W 2012 roku małżeństwo zmierzyło się z pożarem, w wyniku którego spłonął ich dom w Komaszycach, w powiecie koneckim. Ogień strawił posiadłość, a także artystyczny dorobek, w tym nuty i nagrania Katarzyny. Ocalał jedynie fortepian. Stres związany z bolesnym wypadkiem wpłynął na pogorszenie stanu zdrowia Gärtner. Jeszcze w tym samym roku kompozytorka doznała udaru mózgu. Mąż z czułością pomagał jej w ciężkiej próbie powrotu do normalności.

Rozdzieliła ich dopiero śmierć. Kazimierz Mazur odszedł po długiej walce z chorobą 6 września 2022 roku. Został pochowany w obrządku słowiańskim. Wzruszony syn żegnał go słowami: "Przemierzaliśmy razem noce i dnie. Dobranoc mój kochany".

Źródło artykułu:Paula Apanowicz

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (4)