Shah Rukh Khan jest królem Bollywood. "Chcę być nazywany bogiem"
09.11.2017 | aktual.: 09.11.2017 12:30
W Indiach nazywany jest "Królem Bollywood" lub po prostu "Królem Khanem". Shah Rukh Khan skończył w listopadzie 52 lata i choć ma miliony fanów na całym świecie, Hollywood cały czas go ignoruje.
Na jego filmy przychodzą prawdziwe tłumy i niemal każdy z miejsca staje się hitem.
- Seks nie jest potrzebny, by sprzedać mój film. Moje nazwisko wystarczy - śmiał się w jednym z wywiadów Khan, który zapewnia, że mimo fortuny, sławy i uwielbienia kobiet, pozostał nieśmiałym facetem, wiernym swojej małżonce. I tylko w rozmowach z dziennikarzami lubi trochę poudawać kogucika.
"Jestem doskonały"
Dziennikarze go uwielbiają, bo mogą mieć pewność, że Khan na każde pytanie znajdzie ciętą ripostę lub chociaż chętnie pożartuje ze swojego ego.
- Nie jestem zarozumiały, bo zarozumiałość to bycie niedoskonałym, a ja jestem doskonały - mówił podczas jednej z konferencji.
Pytany, jakimi pięcioma słowami najlepiej by się opisał, odpowiadał bez wahania:
- Czarujący, zabawny, szczęśliwy, energetyczny i powalająco seksowny.
A kiedy zapytano go, czy sądzi, że ma już wszystko, odparł:
- Materialnie: zawsze znajdę wolne miejsce na samolot.
Wbrew woli rodziców
Droga do aktorstwa nie była łatwa - przyznawał, że kiedy oznajmił rodzicom, że chciałby grać w filmach, nie okazali zadowolenia.
- "Proszę, zarób na życie. Nie zajmuj się sztuką. Sztuka jest dla bogatych. Znajdź pracę dla rządu lub coś takiego..." - to usłyszysz od indyjskich rodziców. Najpierw powiedziałem mamie, że chcę być sportowcem, ale nie była zadowolona. W Indiach nie można zrobić kariery w sporcie, chyba że w krykiecie. Potem powiedziałem, że myślę o aktorstwie, a ona powiedziała: "O Boże, teraz chce grać w filmach!". Rodzice pragną dla swoich dzieci jak najlepiej, a w Indiach sport i kino to nie są wymarzone zawody - opowiadał w "Dzienniku".
Droga do sławy
Zanim na dobre zaczął myśleć o filmie, skończył liceum o profilu ekonomicznym. Osiągał sukcesy jako zawodowy futbolista, jednak po urazie kręgosłupa musiał porzucić karierę sportowca.
Potem poszedł na studia i zrobił dyplom magistra z reżyserii i komunikacji masowej w Delhi. Na ekranie zadebiutował więc dopiero w 1988 r. - zagrał w serialu "Fauji" i tak zaczęła się jego kariera telewizyjna.
Po kilku latach trafił na wielkie ekrany - pojawił się w "Czasem tak, czasem nie", "Żona dla zuchwałych", "Namiętność", "Asoka wielki", "Czasem słońce, czasem deszcz", "Devdas", "Naprzód, Indie!" czy "Do zakochania jeden krok".
Król Bollywood
Dzięki charyzmie i talentowi Khan błyskawicznie stał się jednym z topowych aktorów w Bollywood. Świetnie opłacany, uwielbiany przez publiczność, mógł sam decydować o swojej karierze.
W rozmowie z "The National" gwiazdor wyznał, że nigdy nie śnił o takim sukcesie:
- Chciałem się ożenić i mieć dzieci. To wszystko - mówił Khan, który wspomina swoje początki jako ciężką harówkę i kręcenie filmów w hurtowych ilościach.
- Przeciętny aktor w Indiach robi około 20 filmów w roku - opowiadał w "Dzienniku". - Na początku kariery nagrywałem też po trzy produkcje jednocześnie i mieszkałem w przyczepie. Ale kiedy zdobyłem sławę, mogę grać mniej.
Obecnie stara się nie grać w więcej niż trzech filmach rocznie.
Wielka sława
- Aziz powiedział kiedyś, że jeśli 2376 ludzi mówi ci codziennie, że jesteś bogiem, to nie możesz pozostać zdrowy na umyśle. Ale ja chciałbym, żeby milion ludzi mówiło mi codziennie, że jestem bogiem - śmiał się w jednym z wywiadów.
Żałował jednak, że o ile w Bollywood był topowym aktorem, tak Hollywood raczej nie było nim zainteresowane. Swego czasu trwały rozmowy o projekcie z udziałem Khana i Jackie Chana, jednak ostateczna decyzja nie została nigdy podjęta.
Mówiąc o amerykańskim przemyśle filmowym Khan nie kryje obawy, że prędzej czy później Hollywood przejmie wpływy na indyjskim rynku. - Musimy pracować nad pisaniem scenariuszy, marketingiem, profesjonalizacją branży, zdobywać lepszą technologię. Inaczej Hollywood nas pochłonie - cytuje słowa gwiazdora portal "Indianexpress".
"Zabawki i diamenty zawsze działają"
Bycie bożyszczem kobiet dawało mu niewątpliwą satysfakcję.
- Nie mam swojej kobiecej strony. Mam kobiecość z przodu, z tyłu, kobiety są dookoła mnie, koleś - żartował w jednym z wywiadów.
Ale podkreślał, że sam pozostaje wierny swojej żonie, Gauri Chibber, z którą ma troje dzieci.
- Skoro przez całe życie modlimy się do jednego Boga, czemu przez całe życie nie możemy kochać jednego człowieka? - mówił.
Pytany zaś, co robi, kiedy żona albo dzieci są na niego złe, odpowiadał ze śmiechem:
- Kiedykolwiek zawiodę jako ojciec lub mąż… zabawki i diamenty zawsze działają.