"Son of a Gun": Białe koszule i ponętne prostytutki [RECENZJA]
Kiedy w grę wchodzą kryminały z rodzinną intrygą w tle, Australijczycy nie mają sobie równych. Wystarczyły dwa genialne filmy – *"Królestwo zwierząt" (2010) David Michoda i "Snowtown" (2011) Justina Kurzela, żebyśmy brali to za pewnik. Julius Avery wpisał się w grupę australijskich twórców, których filmy oferowały coś więcej niż prostą realizację gatunkowych schematów, kiedy wyreżyserował swój krótki metraż "Little Man" (2004) – historię morderstwa, które na młodym heroiniście popełnia niewinny mały chłopiec.*
W "Son of a Gun" (2014) – pełnometrażowym debiucie Juliusa Avery‘ego – nie ma niewinnej zbrodni popełnionej w imię miłości i zemsty, która zaskakiwałaby w sposób równie odurzający jak morderstwo w „Little Man”. W nowym filmie Australijczyka brak poetyckiego, stylowego okrucieństwa „Snowtown“; nie ma również fenomenalnych, emocjonalnie wyważonych aktorskich kreacji, które sprawiły, że „Królestwo zwierząt“ obsypano nagrodami. Choć seans „Son of a Gun“ nie kończy wybuch fajerwerków, to jednak jest to trzymający poziom rasowy film sensacyjny. Główne role grają w nim namiętności i zbrodnie w imię władzy, pieniędzy i kobiety.
Akcja rozpoczyna się w więzieniu. Bohaterowie zostali zapędzeni w kozi róg, więc cała zabawa będzie polegać na odzyskaniu wolności. Jedna z bardziej spektakularnych ucieczek, jakie widziałam w kinie, nie zakończy jednak walki o swobodę, bo ta urośnie do rangi motywu spinającego klamrą fabularne wydarzenia. Zmieniać będą się głównie relacje między bohaterami. Najważniejsza z nich zostanie zadzierzgnięta jeszcze w murach australijskiego więzienia, gdzie cieszący się powszechnym szacunkiem Brendan (Ewan McGregor) weźmie pod swoje skrzydła inteligentnego młodego chłopaka, JR (Brenton Thwaites). W ich męskiej relacji nie będzie ani grama pokory i fascynacji typowej dla duetu mistrz i uczeń. Napięte stosunki między Brendanem i JR sprawią, że relacja dwóch mężczyzn będzie raczej przypominać pełen tarć związek ojca z synem. Najpierw starszy pokaże młodszemu, na czym świat stoi; potem młodszy wyświadczy starszemu przysługę.
JR zorganizuje Brendanowi ucieczkę z więzienia, ale sam szybko nie uwolni się spod władzy mafijnej grupy. Jego mentor pełni w niej tylko rolę jednego z trybików w maszynie. Mózgiem operacyjnym jest zapalczywy Sam (Jacek Koman). Młody i trochę bezbronny chłopak trafi w ramiona wschodnioeuropejskiej mafii robiącej interesy na wybrzeżach zachodniej Australii. Intryga będzie się więc rozwijać dosyć schematycznie, ale pejzaże są wystarczająco egzotyczne, by film nieźle się oglądało. Zaskoczy też naturalność, z jaką McGregor wciela się w postać kryminalisty z bogatą przeszłością, i sznyt, jaki ma Jacek Koman w kreowaniu mafijnych bossów. Świetna w roli prostytutki rosyjskiego pochodzenia jest młoda szwedzka aktorka, dziewczęca Alicia Vikander („Kochanek królowej“, 2012). Tasha naturalnie będzie powodem kilku fabularnych komplikacji, za jakie odpowiedzialni będą zafascynowani nią mężczyźni. Dziewczynę, która spędziła kilka lat w towarzystwie zimnych drani, instynktownie ciągnie bowiem do wrażliwego, rzuconego lwom
na żer JR.
Avery starał się zadbać o to, żeby jego scenariusz był napisany wedle zasad trzyaktowej struktury, która trzyma widza w ciągłym napięciu i oczekiwaniu na ciąg dalszy, więc „Son of a Gun“ ogląda się nieźle mimo kilku przewidywalnych zwrotów akcji. Z drugiej strony to oczywiste, że kolejne wydarzenia będą uruchamiane przez chciwość, nienawiść, pragnienie zemsty czy chęć odzyskania wolności, bo to elementy typowe dla sensacyjnego kina. Jeśli takiego chcemy posmakować, czas przeznaczony na seans australijskiego filmu na pewno nie będzie stracony.