Trwa ładowanie...

Wściekły i załamany. "94-letni producent i jego bezużyteczne dzieci"

W tym tygodniu w kinach pojawił się nowy sportowy dramat z filmowego uniwersum Rocky'ego – "Creed III". Po raz pierwszy zabrakło w nim jednak miejsca dla Sylvestra Stallone, który popadł w konflikt z producentem serii i osobą, która blisko 50 lat temu przejęła prawa do bokserskiej marki.

Sylvester StalloneSylvester StalloneŹródło: Materiały prasowe
d399p4m
d399p4m

Żeby dobrze naświetlić sprawę, trzeba przenieść do połowy lat 70. ubiegłego wieku. Nikomu nieznany młody mężczyzna przez wiele miesięcy wędrował po hollywoodzkich producentach i starał się doprowadzić do realizacji projekt oparty na własnym scenariuszu. Szefowie wytwórni byli zainteresowani pomysłem, ale nie wyobrażali sobie, aby główną rolę w filmie mógł zagrać anonimowy aktor. Byli gotowi odkupić scenariusz (nominowany później do Oscara) za dużą kwotę. Sylvester Stallone nie dał się jednak skusić. Chciał zagrać w "Rockym" główną rolę.

W pewnym momencie na arenie wydarzeń pojawił się producent Irwin Winkler. Obiecał młodemu aktorowi, że przekona szefów wytwórni United Artists do jego kandydatury. Wówczas w wyniku negocjacji Stallone zrzekł się praw do "Rocky'ego", które trafiły do rąk… Irwina Winklera.

CREED III I Oficjalny zwiastun #1 PL

Przez wiele lat relacje pomiędzy Winklerem a Sylvestrem Stallone musiały być dobre, skoro powstało aż osiem filmów, w których bohaterem był Rocky Balboa. Po raz ostatni bokserski champion pojawił się w produkcji "Creed II" z 2018 r. W 1977 roku Stallone otrzymał dwie nominacje do Oscara za pierwszoplanową rolę i najlepszy scenariusz oryginalny do filmu "Rocky". Niemal 40 lat później został wyróżniony Złotym Globem i nominacją do Oscara za drugoplanową rolę w filmie "Creed. Narodziny legendy".

d399p4m

Irwin Winkler też jednak wiele zawdzięcza aktorowi. Producent ma na koncie sporo głośnych tytułów (m.in. "Wściekłego byka", "Pierwszy krok w kosmos", "Chłopcy z ferajny"), ale to "Rocky" w 1977 r. przyniósł mu jedynego Oscara.

Sylvester Stallone od dłuższego czasu starał się odzyskać prawa (lub część praw) do postaci filmowego boksera. Bezskutecznie. Zdesperowany gwiazdor w mediach społecznościowych apelował: "Po tym, jak Irwin kontrolował "Rocky'ego" przez 47 lat, chciałbym mieć z powrotem choć odrobinę tego, co zostało z moich praw, zanim przekaże je tylko swoim dzieciom. Byłby to chyba sprawiedliwy gest ze strony tego 93-letniego dżentelmena? Ta kwestia zżera mnie od środka, bo chciałbym zostawić moim dzieciom jakiś fragment Rocky'ego".

W ostatnim czasie ton wypowiedzi Stallone'a mocno się zaostrzył: "94-letni producent i jego (…) bezużyteczne dzieci, Charles i David, po raz kolejny oskubują do gołych kości postaci, które stworzyłem, nawet mi o tym nie mówiąc. Przepraszam fanów, nigdy nie chciałem, aby postacie z 'Rocky'ego' były w ten sposób wykorzystywane przez te pasożyty".

Po tych słowach trudno się dziwić, że o Rockym tylko wspomina się w najnowszej części "Creeda". Wielu fanów serii jest oburzona nieobecnością Sylvestra Stallone'a w filmie. Jednak szerokiej widowni to raczej nie przeszkadza. "Creed III" podczas premierowego weekendu zarobił w Stanach 58,6 mln dolarów, co jest najlepszym otwarciem serii (poprzednia zgarnęła na starcie 35,6 mln dolarów). Gwiazdą jest teraz Michael B. Jordan, który, podobnie jak przed laty Stallone, objął także funkcję reżysera filmu.

d399p4m

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad ofertą SkyShowtime (ale chwalimy "Yellowstone"), podziwiamy Brendana Frasera w "Wielorybie" i nabijamy się z polskich propozycji na Eurowizję. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d399p4m
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d399p4m