"Stan zagrożenia" z plejadą zagranicznych nagród, o których wcześniej nikt w Polsce nie słyszał
“Prawda o Smoleńsku”, którą zaprezentowała Ewa Stankiewicz w filmie “Stan zagrożenia” interesuje nie tylko polskich widzów. Jak chwali się reżyserka, dokument zbiera laury na festiwalach filmowych na całym świecie. Zapomniała dodać, że za większość z nich wystarczyło zapłacić wpisowe.
Wydawać by się mogło, że mało która polska produkcja może poszczycić się pokazami na festiwalach filmowych w Nowym Jorku, Cannes, Rzymie, a nawet w Hollywood. W 2021 r. jednak wszystko jest możliwe. Od mnogości imprez online może rozboleć głowa. Ambitni twórcy dokumentu o katastrofie smoleńskiej "Stan zagrożenia" postanowili skorzystać z okazji i zgłosić swoją produkcję na jak największą liczbę festiwali.
Efekt? Piętnaście "prestiżowych" sygnatur na międzynarodowym plakacie dokumentu Ewy Stankiewicz, opatrzonym anglojęzycznym tytułem "Under Threat". Choć Hollywood Gold Awards, Cannes World Film Festival czy New York International Film Awards z nazwy wydają się być ekskluzywnymi imprezami branżowymi, prawda jest zgoła odmienna. Grono festiwali wyróżniających polską produkcję to w większości imprezy półamatorskie, wręczające cyklicznie serię nagród. Niektóre nawet ponad setkę wyróżnień co miesiąc.
Po wpisaniu w wyszukiwarkę m.in. Golden Sparrow International Film Festival, Rome Independent Prisma Awards czy Stockholm City Film Festival jedną z pierwszych pozycji jest strona FilmFreeway.com, zrzeszająca informacje o wszelkich międzynarodowych festiwalach filmowych. Z jej pomocą można łatwo wyszukać serię imprez wręczających nagrody w najbliższym czasie, zaaplikować przy pomocy prostego formularza i uiścić opłatę.
W większości przypadków nie trzeba wykazać się wcześniejszym dorobkiem filmowym, akceptowane są też produkcje studenckie. Wystarczy, aby produkcja spełniała minimalne wymogi techniczne i zawierała angielskie napisy. Wpisowe na np. Cannes World Film Festival to ok. 50 euro. Wymienione festiwale łączy też to, że kwalifikują się dodania w największej internetowej bazie filmowej IMDB, w której niedawno niechlubną sławę zdobył “Smoleńsk” Antoniego Krauzego.
Warto zwrócić uwagę, że na niektórych z wymienionych na plakacie festiwali filmowych "Stan zagrożenia" nie zdobył żadnych nagród, a jedynie znalazł się w gronie finalistów. Tak stało się w przypadku Vancouver Independent Film Festival oraz Hollywood Gold Awards, który według regulaminu nie dopuszcza do przeglądu filmów politycznych ani propagandowych. Ciężko więc uznać, że organizatorzy lub jury, które stanowią twórcy filmowi znani szerzej raczej tylko w swoich krajach, ze zrozumieniem obejrzeli polski dokument. Wszak padają w nim wprost oskarżenia wobec polityków, którzy mieli dopuścić się haniebnych zaniedbań ws. katastrofy smoleńskiej.
Gdyby Ewa Stankiewicz chciała odebrać zwycięskie statuetki, to musiałaby sama za to zapłacić. I to niemało, bo np. na indyjskim Tripvill International Film Festival taki zaszczyt to koszt 200 dol. za nagrodę i 35 dol. za przesyłkę, a na Milan Gold Awards kwota ta jest nawet o 50 euro wyższa.
Nie od dziś wiadomo, że marketingowcy chętnie wykorzystują zdobyte wyróżnienia, a nawet same nominacje na znanych festiwalach w kampaniach promocyjnych filmów. Twórcy "Stanu zagrożenia" poszli tym samym szlakiem. Reżyserka nie kryje się z tym, że chciałaby uzyskać od Telewizji Polskiej zwrot kosztów promocji produkcji na "prestiżowych" festiwalach.
- Liczę, że wobec takiego sukcesu TVP przychyli się do mojej prośby zwrotu poniesionych kosztów w tym w celu przygotowania wersji angielskiej filmu (jak widać po laurach, jest chyba niezła). Mam nadzieję, że sukces filmu wpłynie na odpowiednią jego promocję przed emisją, dobry czas emisji, a także wykorzystanie potencjału sprzedażowego - napisała Ewa Stankiewicz w liście do prezesa TVP Jacka Kurskiego, który opublikowała na stronie Solidarni2010.pl.