Świat filmu odwrócił się od Mariusza Pujszo. "Pomówienia zniszczyły moją karierę"
Mariusz Pujszo nie ma w ostatnich latach dobrej passy. Krytyka nazywa go "najgorszym reżyserem" i "polskim Edem Woodem", a na horyzoncie nie widać żadnych nowych produkcji jego udziałem.
Pujszo, który kończy w październiku 60 lat, wielokrotnie wspominał, że chciałby poświęcić się aktorstwu. Twierdził też, że ludzie z branży są do niego wrogo nastawieni i nie dostaje praktycznie żadnych propozycji.
W dodatku media znacznie częściej niż jego osiągnięciami interesują się życiem prywatnym artysty. Kilka lat temu Pujszo został oskarżony przez jedną z modelek o stręczycielstwo. Sprawa trafiła do sądu i ciągnęła się przez długie miesiące. I choć werdykt sądu ucieszył reżysera, Pujszo uważa, że przez te pomówienia jego kariera stanęła w miejscu.
Wyjazd do Francji
Zawodu uczył się w Studiu Aktorskim przy Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Jeszcze jako student zadebiutował na małym ekranie w serialu dla młodzieży pt. "Wakacje" (1976). Potem zniknął na jakiś czas z polskiej branży – wyjechał do Francji, gdzie statystował w ponad dwustu filmach. Kariery zagranicznej jednak nie zrobił.
Przez jakiś czas kursował między Francją a Polską, aż wreszcie w 2001 r. osiadł na stałe w ojczyźnie. Grał w filmach, pisał scenariusze, został redaktorem naczelnym magazynu "Gentleman" i zaczął prowadzić Agroturystykę Pujszany w Skierbieszowskim Parku Krajobrazowym na Zamojszczyźnie.
W obronie swojego filmu
W 2003 r. zadebiutował jako reżyser, kręcąc "Polisz kicz projekt".
- Jedyną szansą na powodzenie filmu niezależnego za małe pieniądze jest jego oryginalność – podkreślał Pujszo, dodając, że budżet jego filmu wyniósł zaledwie 500 tys. zł.
I choć zdobył wyróżnienie w konkursie kina niezależnego na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, widzowie nie byli nim zachwyceni. Pujszo bronił jednak swojego dzieła, twierdząc, że krytykowano je niesłusznie.
- Coraz więcej ludzi przekonuje się do tego filmu – mówił w wywiadzie dla portalu Horror Online. - Trzeba mieć dystans żeby ten film zrozumieć. We Francji na Festiwalu Paryskim było na widowni 1000 osób, a na konferencji prasowej około 300! Nawet kiedy teraz w Gdyni puszczano ten film ludzie mówili, że kiedyś mniej im się podobał, a teraz okazuje się, że coś w nim jest...
Polski horror
Dwa lata później niezrażony nakręcił swój drugi film, niskobudżetowy horror "Legenda". Krytyka znowu nie była dla reżysera łaskawa, a on znowu twierdził, że jego film został niezrozumiany.
- "Legenda" to takie amerykańskie kino klasy B, tak określono ją na festiwalu w Gdyni i ja się z tym zgadzam. To dla mnie komplement, bo przecież właśnie o stworzenie takiego filmu mi chodziło – mówił portalowi Horror Online. - Jestem pierwszym reżyserem, który zrealizował tego typu horror w Polsce! Łatwo nie było, ale jednak udało się. "Legenda" to próba sił i jestem zadowolony, że ją nakręciłem.
Późniejsze o rok "Polisz kicz projekt... kontratakuje!" też przeszło praktycznie bez echa.
Uprzedzenie ludzi z branży
Pujszo uważa, że polska branża artystyczna jest do niego z góry uprzedzona. A niesłusznie, bo jak twierdzi, ma na koncie przecież wiele sukcesów. Chociażby film "Królowie życia", do którego napisał scenariusz i w którym zagrał.
- W Polsce traktowany jestem przez branżę z pewnym przekąsem, do czego już się zdążyłem przyzwyczaić – żalił się Marcinowi Kamińskiemu.
- Nigdy tego jednak nie zrozumiałem. Mało jest w tym kraju scenarzystów, nie mówię o reżyserach, mających lepsze referencje ode mnie. Filmy zrealizowane na podstawie moich scenariuszy pokazywane były na całym świecie. Mimo tych osiągnięć w Polsce nikt nie proponuje mi pracy. Wszystkie filmy, które tutaj zrealizowałem, powstały tylko i wyłącznie dzięki mojej inicjatywie i uporowi, a współpraca z rodzimą branżą nie jest - w moim przypadku – łatwa.
Krzywdzące pomówienia
Reżyserowi popularności nie przysporzyła też afera z Zulą Walkowiak. Modelka nazwała Pujszo "alfonsem" i mówiła, że "prowadzi burdel pod przykrywką targów filmowych w Cannes".
Sprawa wywołała ogromne poruszenie, a reżyser pozwał Walkowiak do sądu, oskarżając ją o zniesławienie. I choć sąd oczyścił reżysera z zarzutów, Pujszo twierdził, że pomówienia zniszczyły mu karierę, a wielu znajomych się od niego odsunęło.
- Te kłamstwa wpłynęły na moje relacje z ludźmi. Straciłem kontakty i trochę znajomych. Padłem ofiarą przestępstwa - mówił Pujszo w rozmowie z magazynem "Twoje imperium".
Ostatni klaps
Ostatnim projektem Pujszo był film "Ostatni klaps" w reżyserii Gerwazego Reguły, w którym pojawił się u boku Mai Frykowskiej (na zdjęciu), Marka Włodarczyka i Piotra Zelta.
Premierę wielokrotnie przesuwano, co zrodziło plotki, że film jest tak zły, że nikt nie chce go dystrybuować. Aktorzy naturalnie zapewniali, że "Ostatni klaps" jest niezwykle zabawny i nie mają pojęcia, dlaczego premiera odbyła się z takim opóźnieniem.
- Rozwlekło się to w czasie i przyczyną, jak zwykle, kiedy nie wiadomo o co chodzi, są pieniądze, tak sądzę. Były pewne zawirowania, ale wiem, że to zmierza do szczęśliwego finału i być może ten film się ukaże - mówił Zelt agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
Niestety, widzowie byli innego zdania, a film okazał się frekwencyjną klapą.
Życie poza planem
Nic nie wskazuje na to, by kariera filmowa Mariusza Pujszo wróciła na właściwe tory, choć 60-latek nie może narzekać na brak zajęć. Razem z żoną Consuellą prowadzi firmę Excellent Events, organizującą wiele prestiżowych imprez, w których biorą udział ludzie z pierwszych stron gazet.
Pujszo realizuje się również jako redaktor naczelny i wydawca magazynu "Osobowości i sukcesy".
Marzenia o wielkiej karierze aktorskiej być może spełni córka Mariusza Pujszo z jego pierwszego małżeństwa zawartego we Francji. 22-letnia Natalia, która już w 2005 r. pojawiła się w niesławnej "Legendzie" swojego ojca, postawiła na naukę i unikała blasku fleszy. Po skończeniu szkoły średniej zaczęła uczęszczać do prywatnej szkoły musicallowej.
Ojciec zapewnia, że Natalia jest zadowolona ze swojej decyzji i powoli zaczyna realizować swoje marzenia. Gra i śpiewa w spektaklach, stawia też pierwsze kroki w świecie filmu.