"Szpiedzy z sąsiedztwa": ale to już było [RECENZJA DVD]
Dobra komedia powoli staje się produktem deficytowym. Obecnie kojarzona jest w większości przypadków z animacjami lub też europejskimi twórcami, którzy starają się tchnąć nowe życie w ten uwielbiany przez widzów gatunek. Po obejrzeniu "Szpiegów z sąsiedztwa" trudno nie odnieść wrażenia, że amerykański humor wpadł w pułapkę schematów i nie potrafi się z niej wydostać.
Oto historia jakich wiele. Głównymi bohaterami jest para mieszkająca wraz z dziećmi na typowym osiedlu na przedmieściach. W ich życiu nie dzieje się nic szczególnego. Jeff na co dzień pracuje w dziale HR, a Karen jest dekoratorką wnętrz, starającą się rozkręcić własny biznes. Wyjazd synów Gaffney'ów zbiega się w czasie z pojawieniem się nowych sąsiadów, których trudno przegapić. Oboje piękni, zabawni, inteligentni i wygadani - jednym słowem idealni. Zdecydowanie wyróżniają się na tle pozostałych mieszkańców, ale robią wszystko, by dopasować się do lokalnej społeczności. Tylko Karen nie daje się zwieść tej grze pozorów. Podejrzliwej kobiecie udaje się odkryć tajemnicę skrywaną przez nowo poznanych znajomych. Tak wraz z mężem trafia w sam środek szpiegowskiej intrygi.
Nie da się zaprzeczyć - brzmi to ciekawie. Ale ile to już razy widzieliśmy nieporadnych agentów z przypadku lub zderzenia losów tajniaków i zwyczajnych ludzi, którzy znaleźli się w złym miejscu i czasie? Po raz kolejny dostajemy przewidywalną do bólu historię pozbawioną nie tylko zwrotów akcji, ale i humoru. Jak na komedię, zabawnych scen jest o wiele za mało.
40-milionowy budżet i hollywoodzkie gwiazdy nie zagwarantowały wysokiej oglądalności. Po niezbyt przychylnym przyjęciu w USA w ostatniej chwili zrezygnowano z polskiej premiery kinowej, a film wyszedł od razu na DVD. Na zakup skuszą się zapewne fani Jona Hamma, który od czasu genialnej roli w serialu "Mad Men" stara się przebić na dużym ekranie, jednak z marnym skutkiem. Pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze dostanie szansę na pokazanie, na co go stać, bo znów się nie udało.
Osobiście liczyłam na kolejny komediowy popis ze strony Zacha Galifianakisa, kojarzonego przez publiczność głównie z trylogii "Kac Vegas". Chociaż jego humor bywa czasami dosadny i bezpruderyjny, wciąż bawi do łez i zaskakuje. Niestety nie tym razem! Potencjał tego utalentowanego aktora został zduszony przez słaby scenariusz, ograniczający go do zestawu dwóch min i na siłę wprowadzonych żartów sytuacyjnych, które dobrze znamy z innych produkcji.
Po obejrzeniu "Szpiegów z sąsiedztwa" wyraźnie czuje się niedosyt. To film ewidentnie skrojony pod amerykańskich widzów z przedmieść, borykających się z monotonią życia. Losy Jeffa i Karen są urzeczywistnieniem ich marzeń o chwili ekscytacji i przygody, których na co dzień zapewne im brakuje. "Szpiedzy z sąsiedztwa" są idealną propozycją do oglądania podczas gotowania obiadu lub porządków domowych. Nawet jeśli śledzisz akcję tylko jednym okiem, nie zgubisz się fabule. Jak to się mówi: "niech sobie leci w tle". A co!
Wydanie DVD:
Film "Szpiedzy z sąsiedztwa" dostępny jest z polskimi napisami lub lektorem. Na płycie dołączono też materiały bonusowe (z polskimi napisami). Oprócz galerii zdjęć oraz trailera znalazły się takie dodatki jak:
- Szpiegowska rozgrywka: przez nieco ponad 11 minut śledzimy kulisy realizacji produkcji, oglądając ujęcia zza kamer. Ekipa opowiada o samym filmie, ale też współpracy na planie. Okazuje się, że aktorzy bardzo dobrze bawili się w swoim towarzystwie (szkoda, że równie zabawnie nie było już na ekranie). Dodatkowo widzowie mają szansę podejrzeć, jak kręcono sceny walki i dowiedzieć się więcej o wizji reżysera.
- Sceny niewykorzystane: ulubiony bonus widzów, na który składa pięć klipów trwających w sumie około 18 minut.
- Nie być gorszym od Georgii: twórcy i obsada przybliżają miejsce, w którym nakręcono film. Dowiadujemy się m.in., jak wyglądała praca w Atlancie, gdzie i jak zrealizowano scenę pościgu oraz jak udało się zmienić Amerykę w Maroko.