"To było zbyt wiele". Nie zagra już nigdy w podobnym filmie

Florence Pugh, brytyjska aktorka znana z filmów "Oppenheimer" i "Nie martw się, kochanie", ujawniła, że nie zagrałaby ponownie tak intensywnej roli jak w "Midsommar", aby chronić swoje zdrowie psychiczne.

Florence Pugh w "Midsommar"
Florence Pugh w "Midsommar"
Źródło zdjęć: © Licencjodawca

"Midsommar. W biały dzień" to film z 2019 roku, który jest klasyfikowany jako horror, ale przeczy zasadom gatunku. Akcja dzieje się w tytułowy biały dzień, pełno tu kwiatów, szerokich uśmiechów... A jednak dzieło Ariego Astera uznawane jest za jeden z najlepszych filmów grozy tamtej dekady.

"To formalny majstersztyk, który jednak nigdy nie przekracza granicy efekciarstwa. Wszystkie użyte tu środki zostają zaprzęgnięte do podkręcenia przekazu narracyjnego. (...) Przerażenie rodzi tutaj dezorientacja, podkręcona dietą z ziołowych herbatek. Ten halucynacyjny charakter snutej opowieści wyrażają nie tylko wybory formalne – rozmycie obrazu czy przejścia do perspektywy pierwszoosobowej – ale i gatunkowe przeskoki, od bezkompromisowego, krwawego horroru do wtrętów rodem z nastoletniej komedii i dramatu związanego z kryzysem związku uczuciowego" - pisał w swojej recenzji dla WP Bartosz Czartoryski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Substancja". Wstrząsający film z Demi Moore. Zobacz fragment

Florence Pugh w "Midsommar" dała z siebie "za wiele"

Teraz w rozmowie z Joshem Smithem Florence Pugh podzieliła się refleksjami na temat swojej kariery. Aktorka przyznała, że pełne zaangażowanie w niektóre role wpłynęło negatywnie na jej samopoczucie. "Ochrona samej siebie to coś, czego musiałam się nauczyć" – powiedziała. "Były role, w których dałam z siebie za dużo i byłam rozbita przez długi czas potem."

Pugh wskazała właśnie film "Midsommar", gdzie zagrała u boku Jacka Reynora parę wciągniętą w niebezpieczny kult w Szwecji. "Kiedy grałam w 'Midsommar', czułam, jakbym nadużywała siebie, docierając do miejsc, w które się zagłębiałam" – kontynuowała. "Musiałam powiedzieć sobie: 'W porządku, nie mogę tego zrobić ponownie, bo to było zbyt wiele'".

Choć rola przyniosła jej uznanie krytyków, aktorka podkreśliła, jak ważne jest dbanie o własne granice. "Jestem dumna z tego, co ze mnie wyszło. Nie żałuję tego. Ale na pewno są rzeczy, które musisz szanować w sobie, i to jest coś, co naprawdę podziwiam" – dodała.

Florence Pugh zwróciła również uwagę na to, jak wiele z siebie wkłada w każdą rolę. "Nie sądzę, żebym była w stanie to robić bez pełnego zaangażowania i oddania siebie wszystkim postaciom, które grałam" – wyjaśniła. "Zawsze jest we mnie część tych postaci i zawsze pod koniec zdjęć czuję potrzebę ochrony i obrony ich do samego końca, nawet jeśli zrobiły straszne rzeczy. Myślę, że to naturalne, kiedy jesteś w kimś tak długo."

Dziś Florence Pugh należy do pierwszej ligi Hollywood. Po głośnym horrorze zagrała w "Małych kobietkach", za które dostała nominację do Oscara, obsypanym nagrodami Akademii Filmowej "Oppenheimerze" czy "Nie martw się, kochanie" i "Diunie".

Największe rozczarowanie roku?największa beka mijającego 2024 r.? Wybieramy porażki i sukcesy w świecie filmu i seriali. Lista jest długa i kontrowersyjna, jak to w "Clickbaicie". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)