Trudna próba dla małżeństwa Anny Dymnej. Aktorka załatwiła mężowi pracę
Anna Dymna i Krzysztof Orzechowski uchodzą za jedną z najbardziej dobranych i szczęśliwych par w polskim show-biznesie; oboje ciężko doświadczeni przez życie, znaleźli szczęście w swoim objęciach. Jak donosi "Świat i ludzie", teraz jednak ich małżeństwo przechodzi wielką próbę.
Anna Dymna ma za sobą dwa małżeństwa - pierwsze, z Wiesławem Dymnym, zakończyło się w tragicznych okolicznościach. Wówczas aktorka związała się ze Zbigniewem Szotą, terapeutą, który pomógł jej stanąć na nogi po poważnym wypadku. Niestety, związek nie przetrwał próby czasu.
- On nie do końca rozumiał jej artystyczną duszę, ona zarzucała mu niedojrzałość i nie umiała się pogodzić z tym, że cały swój czas spędza w gabinecie rehabilitacyjnym. Nieporozumienia i kłótnie stały się codziennością. Po sześciu latach małżeństwa, rozstali się. Anka bardzo przeżyła ten rozwód. Płakała, że bardzo się na Zbyszku zawiodła... - mówiła w magazynie „Świat i ludzie” znajoma aktorki.
Dymna została sama z synem Michałem i nie kryła, że stał się najważniejszym mężczyzną w jej życiu. Z trudem łączyła pracę zawodową z rolą matki i dokładała wszelkich starań, by chłopiec nie czuł się zaniedbany. To właśnie ze względu na syna nie chciała się z nikim wiązać. Los jednak chciał inaczej. Kiedy poznała Krzysztofa Orzechowskiego, nie potrafiła długo opierać się uczuciu.
– Byłam przekonana, że z nikim się już nie zwiążę. Miałam małe dziecko, dużo pracowałam. Zdarza się jednak, że po niepowodzeniach małżeńskich spotykamy podobnych do nas rozbitków. Połączyła nas… niechęć do nowej miłości – mówiła. Zostali parą, później się pobrali. Michał szybko zaakceptował partnera mamy, mieli świetny kontakt i nawet nazywał go „tatą”.
Dymna wyznawała, że wreszcie jest szczęśliwa, choć ich związek nie zawsze jest idealny.
- Zdarza nam się ostro dyskutować. Męża mam po to, by go kochać i opiekować się nim, ale też, by się z nim czasem pokłócić. Najważniejsze, że ciągle chcemy być razem. Razem pomilczeć, razem pokrzyczeć - wyjawiła w rozmowie z „Dobrym Tygodniem".
Wspierali się nawzajem w artystycznych wyzwaniach i rozumieli swoje pasje. Krzysztof Orzechowski nie krył, że jako dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie spełnia się zawodowo; całkowicie poświęcał się swojej pracy.
Niestety, od września ubiegłego roku stracił swoje stanowisko - zostało mu tylko zajęcie wykładowcy w warszawskiej Akademii Teatralnej. Orzechowski nie krył rozpaczy.
- Bardzo to przeżywa. Krzysztof kocha teatr i chce być jego częścią. Już nie potrafi żyć inaczej - mówiła krakowska aktorka w "Świat i ludzie".
Dymna, urodzona optymistka, pocieszała go i starała się szukać dobrych stron w sytuacji; tłumaczyła, że będzie miał więcej czasu dla bliskich, że odpocznie w domu. Ale Orzechowskiemu to nie odpowiadało. Tracił energię, stał się apatyczny. Żona nie mogła na to patrzeć; bała się, że odbije się to negatywnie na ich związku, i postanowiła mu pomóc. Zaangażowała go w pracę przy tworzeniu nowych spotkań Krakowskiego Salonu Poezji, działającego już od 15 lat. Teraz pracują razem, a Orzechowski sam chętnie w nim występuje, spełniając się jako aktor.
- Ania wierzy, że to pomoże przetrwać najtrudniejszy okres. A potem Krzysztof wróci do zarządzania sceną, na czym zna się najlepiej - zapewnia w "Świat i ludzie" znajoma pary.