Trwa ładowanie...

Widzieliśmy "Sny wędrownych ptaków". Opowieść o rodzinie idącej z prądem narkotykowego biznesu

Już dwuznaczność tytułu filmu akcentuje nieodwracalną kulturową zmianę dokonującą się gdzieś na kolumbijskim pograniczu. Bo zamieszkujący tę ziemię lud, kultywujący lokalne zwyczaje, niegdyś na niebie widywał jedynie symbole. Teraz mierzy się z brutalną rzeczywistością.

Widzieliśmy "Sny wędrownych ptaków". Opowieść o rodzinie idącej z prądem narkotykowego biznesuŹródło: Materiały prasowe
d1aidb3
d1aidb3

Owe wędrowne ptaki z miejscowych wierzeń zostały bowiem przegonione przez samoloty transportujące na północ wory marihuany. Zsiadają się po ładunek i zostawiają pieniądze, za które można pobudować choćby i bajeczną posiadłość na samym środku pustyni i nabyć lśniące auto, ale za cenę zerwania z ziemią, na której się wyrosło. Niby nowy film Cristiny Gallego i nominowanego do Oscara reżysera Ciro Guerry dałoby się wtłoczyć w ramy kina gatunkowego, jako opowieść o rodzinie idącej z prądem narkotykowego biznesu, ale byłoby to niejakie zubożenie.

Mimo że "Sny wędrownych ptaków" faktycznie zbudowane są w dużej mierze zgodnie z fabularnymi prawidłami kina gangsterskiego, od wzlotu do upadku, łącznie z nieodzownym krwawym finałem, to jednak perspektywa narracyjna pozwala na gęstszą interpretację. Przede wszystkim, tak jak poprzednio u Guerry, chodzi tutaj o deteriorację istniejącego porządku. Zaprzedanie kulturowej tożsamości skrajnie pojmowanej kapitalistycznej żądzy zysku, która wymaga wyrzeczenia się dotychczasowych zasad moralnych i duchowych. Bezwarunkowego przyjęcia oferty przywiezionej przez destrukcyjnego przybysza z zewnątrz.

Zobacz zwiastun:

Gallego i Guerra nie skupiają się na czysto materialnych aspektach tego dramatu. Choć trup ściele się gęsto, częstokroć poza kadrem, to chyba najbardziej boli egotyczne nadużycie zaufania bliskich oraz zdrada swego "ja".

Różnorodność formalną i treściową filmu zdradza już pierwsza scena, będąca jednocześnie swoistym fundamentem fabularnym. Oto młoda dziewczyna, Zaida, zgodnie z plemiennym rytuałem rdzennego ludu Wayuu, po osiągnięciu dojrzałości prezentuje się potencjalnym zalotnikom. Pośród nich jest Raphayet, który chętnie poprosiłby Zaidę o rękę, lecz nie stać go na wymagany przez rodzinę posag. Dlatego razem z przyjacielem, Moisesem, nawiązuje kontakt z kuzynem chłopaka, który prowadzi plantację marihuany i zaczynają sprzedawać narkotyki przyjezdnym Amerykanom z Korpusu Pokoju.

d1aidb3

Na tym, rzecz jasna, nie koniec. Podzielone na stosowne akty "Sny wędrownych ptaków" obejmują aż dwie dekady, od lat sześćdziesiątych do osiemdziesiątych, lecz sam rozwój narkotykowego imperium, powstałego na wypieranych przez skażony pieniądz, kruszejących tradycjach Wayuu, gra rolę podrzędną do szczegółowego opisu zanikających relacji plemiennych.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Pierwsze części opowiadanego nieśpiesznie filmu ogląda się niemalże jak wyimki z etnograficznego programu dokumentalnego prezentującego egzotyczne z punktu widzenia zachodniego odbiorcy zwyczaje, stopniowo zastępując je znajomymi tropami gatunkowymi; obcość zostaje wyparta przez język zrozumiały chyba pod każdą szerokością geograficzną, którego nieodzownymi narzędziami są karabin i dolar. Zabieg ten, tak sprawnie przeprowadzony przez Gallego i Guerrę, jest nad wyraz zmyślny, bo bezszwowo prowadzi nas z nieznajomego terenu na ten, z którym jesteśmy obyci, co daje do myślenia, gdyż obrazki z drugiej połowy filmu – narkotykowe transakcje, strzelaniny – to przecież dla nas już nic niezwykłego.

Ale, choć im dalej, tym "Sny wędrownych ptaków" coraz śmielej korzystają z rzeczonej konwencji, nie ma tutaj stylistycznego pęknięcia, reżyserzy nadal opowiadają konsekwentnie swoim tempem. Brak tu serialowej przebojowości "Narcos" czy dostojności "Ojca chrzestnego", mimo że oba te tytuły regularnie przewijają się w rozważaniach nad opisywanym filmem. Bodaj jedynym poważniejszym zarzutem, jaki można pod adresem dzieła Gallego i Guerry sformułować, są rzadkie dłużyzny, ale niewynikające z charakteru samej narracji, ile z natłoku materiału. Tak czy inaczej, nie zaburzają one odbioru "Snów wędrownych ptaków" i nie psują tego doświadczenia z granicy transcendencji i doczesności.

Zobacz także: Pokazał, jak żyją zakonnice za murami klasztoru. Z kamerami spędził z nimi 9 dni

d1aidb3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1aidb3