"Wojna imperiów": Chiny kontra Ameryka 0:1 [RECENZJA]

Obraz

W czołówce *"Wojny imperiów" Chiny i USA idą ze sobą pod rękę. Nazwiska twórców i obsady, jak i nazwy poszczególnych pionów realizacyjnych błyszczą w dwóch językach. Dwa alfabety pojawiają się obok siebie, zwiastując chińsko-amerykański miszmasz.*

Z Chin wzięto historię, którą inspirowany jest scenariusz. Na początku naszej ery na szlaku jedwabnym łączącym Chiny z Europą rozegrała się bitwa pomiędzy nielicznymi przedstawicielami sprzymierzonych na chwilę trzydziestu sześciu narodów a potężną rzymską armią dowodzoną przez spragnionego krwi i nieznającego litości Tyberiusza. Podobno starcie to obrosło w Chinach legendami. Uchodzi za symbol niezłomności chińskiego narodu, ale też pojednania, sprytu i prawomyślności. To jedna z podwalin tamtejszych snów o potędze.

Do opowiedzenia o tym okresie użyto kina w rozumieniu amerykańskim. Zakusy twórców prowadziły w stronę wakacyjnego blockbustera. Zorganizowano gigantyczny budżet – 65 milionów dolarów to rekord w chińskim kinie. „Wojna imperiów” to póki co najdroższy film powstały w Państwie Środka. Do pracy nad nim zatrudniono zaś specjalistów od dobrego kina rozrywkowego. Na fotelu reżyserskim zasiadł doświadczony w podobnych produkcjach Hongkończyk Daniel Lee („14 ostrzy”), a obsadę zasilili amerykańscy gwiazdorzy – Adrien Brody jako Tyberiusz, John Cusack i Jackie Chan jako jego przeciwnicy.

Obraz

Powstało więc kino według sprawdzonej receptury, przyrządzone przez doświadczonego kucharza. Efekt nie rozczarowuje. Jest tu wszystko, czego można oczekiwać od podobnego typu filmów. Spektakularne walki uwodzą choreografią, efekty specjalne wbijają w fotel, krajobrazy zapierają dech, a relacje między bohaterami (jest miejsce i na miłość, i na poświęcenie, a także na bohaterskie gesty i wiekopomne czyny) mogą nawet wycisnąć z co poniektórych łezkę wzruszenia. Patos nie dominuje jednak produkcji, przełamany często gęsto gagami i zabawnymi wypowiedziami.

Prym w tej kwestii stara się wieść Chackie Chan. Aktor, który w kwietniu skończył 61 lat, wciela się w Huo Ana, obrońcę niezależności jedwabnego szlaku. Mężczyzna jest uosobieniem pacyfisty. Siły używa jedynie w celach obronnych, nigdy nie atakuje pierwszy. Nie traktuje jako osobistej porażki tego, że kobieta go bije. Broni pokoju za wszelką cenę, nie pozwalając się zmanipulować wdziękom płci pięknej ani obietnicom fortuny. Chan jak zwykle błyszczy też na ekranie w scenach walk. Aktor czuje się na planie jak dwudziestolatek, nie korzysta z pomocy dublerów, nadal podsyca swoją legendę.

Mimo to, „Wojna imperiów” ma raczej nikłe szanse, by zapisać się w historii kina jako wydarzenie. Chociaż krytycy nie szczędzą porównań do historycznych fresków Ridleya Scotta i chwalą poszanowanie do historii, które odróżnia film Lee choćby od dylogii „300”, brakuje tu autorskiego sznytu charakteryzującego obrazy reżysera „Królestwa niebieskiego”, jak i śmiałej formy czy odwagi w traktowaniu dziejów, które cechowały filmy o Grekach i Persach. „Wojna imperiów” to film ze wszech miar poprawny, który nikogo nie urazi i nie wzbudzi kontrowersji.

Obraz

Jedyne wątpliwości, jakie się wokół niego pojawiają, dotyczą samej produkcji. Społecznicy i aktywiści oburzają się na dysproporcje w listach płac. Lwia część wielomilionowego budżetu przypadła przecież w udziale amerykańskim aktorom, a tylko nikła część zasiliła kieszenie Chińczyków z pionu produkcyjnego. Amerykańsko-chińska współpraca przebiegła na nierównych prawach. Zupełnie jak walka w filmowym uniwersum. W odróżnieniu od rzeczywistości, w filmie wygrali jednak słabsi. Kino znów okazało się wielkim, spektakularnym kłamcą.

Ocena: 6/10

Obraz

Wybrane dla Ciebie

Ależ się zmienił. Pierwsze zdjęcia z nowego serialu Netfliksa
Ależ się zmienił. Pierwsze zdjęcia z nowego serialu Netfliksa
Miał być kit, wyszedł przebój. Kinowy film już podbija polskie domy
Miał być kit, wyszedł przebój. Kinowy film już podbija polskie domy
Costner się nie poddaje. Poleciał po pieniądze do Arabii Saudyjskiej
Costner się nie poddaje. Poleciał po pieniądze do Arabii Saudyjskiej
Zwyzywali ją w telewizji. "Zrozumiałam, że stałam się pośmiewiskiem"
Zwyzywali ją w telewizji. "Zrozumiałam, że stałam się pośmiewiskiem"
Wielka rola. Pozbawiony skrupułów, cyniczny manipulator
Wielka rola. Pozbawiony skrupułów, cyniczny manipulator
Nowa "Pasja" bez tych słynnych aktorów. Caviezel jako Jezus nie wróci
Nowa "Pasja" bez tych słynnych aktorów. Caviezel jako Jezus nie wróci
Kolejna rysa na wizerunku. Costner wdał się w kłótnię z aktorem
Kolejna rysa na wizerunku. Costner wdał się w kłótnię z aktorem
"Obrzydliwe". Córka zmarłego aktora dostaje filmiki z AI
"Obrzydliwe". Córka zmarłego aktora dostaje filmiki z AI
Do trzech razy sztuka? Rola godna Oscara. Świetne recenzje
Do trzech razy sztuka? Rola godna Oscara. Świetne recenzje
"Ledwo stałem na nogach". Clooney o alkoholu i narkotykach
"Ledwo stałem na nogach". Clooney o alkoholu i narkotykach
Niezwykła metamorfoza. Na ulicy nikt by go już nie rozpoznał
Niezwykła metamorfoza. Na ulicy nikt by go już nie rozpoznał
Oskarża byłego męża o przemoc. "Prawie mnie zabił tyle razy"
Oskarża byłego męża o przemoc. "Prawie mnie zabił tyle razy"