Todd Solondz od lat zdaje się być konsekwentnym wyznawcą dwóch przeciwstawnych wartości. Jeśli nie śmiechu i płaczu, to mężczyzny i kobiety, jeśli nie młodości i dojrzałości, to wojny i pokoju. W „Życiu…” posługuje się zazwyczaj jedną z nich, drugą czyniąc jej koniecznym (w sensie: wymagalnym) uzupełnieniem. Dlatego też, okupujące pierwszy plan kobiety są roszczeniowymi hedonistkami, a pojawiający się epizodycznie mężczyźni potworami ery cywilizacyjnej. Ich płacz jest przyczynkiem do szczerości, śmiech kamuflażem.
A tytułowa wojna? Faktycznie jest tylko tłem. Nieistotnym, nieznaczącym. Bo choć Stany są dziś bodajże jedynym państwem, które od dziesięcioleci pozostaje w stałym konflikcie zbrojnym (tu czy tam), pośród słonecznych przedmieść Kalifornii nikt nie chce o tym pamiętać. Amerykanie mają swoje własne zmartwienia, swoje małe-wielkie wojny, które toczyć muszą ze sobą.
„Życie…” to kontynuacja nagradzanego m.in. w Cannes i Toronto „Happiness” z 1998; kontynuacja dość radykalna, bo postacie z tamtego filmu są tu odgrywane przez innych aktorów. Nie bez powodu. W ciągu 11 lat zmieniło się ich nastawienie, priorytety, zmienił się sposób postrzegania świata. Są innymi ludźmi. Czy ponownie przetwarzając ich losy, Solondz usiłuje wynagrodzić swoim bohaterom cierpienia sprzed dekady? Być może, bowiem różnica między „Happiness” a „Żyiem…” jest dość zasadnicza: pierwowzór opierał się na chłodnym rozpadzie międzyludzkich więzi, zaś kontynuacja stara się z ich szczątków stworzyć nową całość.
Ale to niemożliwe. Dwaj seksualnie zwichrowani bohaterowie – Allen, telefoniczny onanista oraz Bill, pedofil – odcisnęli się na swoich bliskich piętnem, o którym trudno zapomnieć. Ich ówczesne partnerki wciąż usiłują wyswobodzić się z bolesnych traum, ale nawet jeśli im się to udaje – jak w przypadku Trish, która przeżywa swego rodzaju seksualne przebudzenie – ból powraca z zupełnie nieoczekiwanej strony.
Zapomnieć, wybaczyć. Jak połączyć jedno z drugim? Przeglądając złamane, tragikomiczne żywoty swoich bohaterów, Solondz znajduje tylko jedną osobę, która zada to pytanie. Znamienne, że jest nią dziecko.
Wydanie DVD
Panorama, pięć kanałów, zwiastun. Czyli bez niespodzianek.