Zmarł reżyser i scenarzysta filmowy Zbigniew Chmielewski
Zbigniew Chmielewski, reżyser i scenarzysta filmowy nie żyje. Miał 82 lata.
Jego syn - Krzysztof poinformował w czwartek PAP, że Zbigniew Chmielewski zmarł w środę po południu w Łodzi.
Chmielewski urodził się 1 grudnia 1926 r. w miejscowości Słonim (dzisiejsza Białoruś). W 1956 r. ukończył studia na Wydziale Reżyserii łódzkiej "filmówki".
Karierę filmową rozpoczął pracą drugiego reżysera na planach filmów Kazimierza Kutza "Krzyż Walecznych" (1958), "Nikt nie woła" (1960), "Ludzie z pociągu" (1961), "Milczenie" (1963) i "Upał" (1964). Był także drugim reżyserem m.in. u Tadeusza Konwickiego, przy jego filmie "Zaduszki" (1961).
"Był niesłychanie skromnym człowiekiem, pracowitym, lojalnym i niekonfliktowym, pozbawionym próżności. Nie nadawał się do zgiełku, nigdy nie pchał się na pierwszy plan. Starał się być właściwie niewidocznym zza kamery. To stanowiło o jego wartości i wdzięku. Bardzo go lubiłem" - mówi o Chmielewski Kazimierz Kutz.
Jako samodzielny reżyser Zbigniew Chmielewski zadebiutował w 1967 r. filmem telewizyjnym "Piękny był pogrzeb, ludzie płakali" z Barbarą Ludwiżanką i Edmundem Fettingiem w obsadzie. W reżyserskim dorobku Chmielewski miał też m.in. filmy "Tabliczka marzenia" (1968) - wg powieści Haliny Snopkiewicz, "Twarz anioła" (1970) - w którym opowiedział o gehennie dzieci więzionych w hitlerowskim obozie koncentracyjnym w Łodzi, oraz "Operacja Himmler" (1979).
Zrealizował też kilka znanych seriali, m.in. "Dyrektorzy" (1975), których akcja rozgrywa się w latach 1957-1972 w zakładzie produkcyjnym Fabel; niezapomniane "Daleko od szosy" (1976) z Krzysztofem Stroińskim w głównej roli Leszka Góreckiego, gdzie tematem była migracja ze wsi do miasta i awans społeczny młodego chłopaka; "Ślad na ziemi" (1978) o ludziach zatrudnionych na budowie wielkiego zakładu przemysłowego, oraz "Blisko, coraz bliżej" (1983) o perypetiach śląskiej rodziny, z Franciszkiem Pieczką, Sławomirą Łozińską i Ewą Ziętek w obsadzie.
Chmielewski otrzymał wiele filmowych nagród. Pismo "Ekran" uhonorowało go na przykład Złotymi Ekranami za seriale "Dyrektorzy" i "Blisko, coraz bliżej". Za "Ślad na ziemi" Chmielewski zdobył Grand Prix na Festiwalu Polskiej Twórczości Telewizyjnej w Olsztynie. W rozmowie z PAP Kazimierz Kutz wspominał Chmielewskiego jako "niesłychanie skromnego człowieka, pracowitego i lojalnego". "Był bardzo lojalny, to była chyba jego główna, wspaniała cecha" - uważa reżyser "Krzyża Walecznych".
Kutz podkreślił, że Chmielewski miał "właściwość w filmowym środowisku rzadką - nie był w ogóle konfliktowy; był natomiast bardzo spokojny, nie nadawał się do zgiełku".
"Był zaprzeczeniem wielu jakby oczywistych cech reżysera. Nigdy nie pchał się na pierwszy plan. Myślę, że większość widzów jego filmów w ogóle nie wie, jak Chmielewski wyglądał" - powiedział Kutz.
Gdy Chmielewski podejmował się jakichś zadań, "wykonywał je cicho, bezszelestnie, nigdy nie oczekiwał, że będzie jakoś specjalnie wyróżniany czy chwalony" - opowiadał Kutz.
"Można powiedzieć, że on wyszedł spod mojej ręki, ponieważ u mnie zaczynał. Potem, gdy już się usamodzielnił, radziłem mu, żeby - biorąc pod uwagę jego typ osobowości - nie starał się wchodzić do reżyserii kinowej, lecz żeby zajął się serialami. Uważałem, że w serialach lepiej ujawnią się jego temperament i osobowość. I tak też się stało" - opowiadał Kutz.
W pamięci Kutza Chmielewski zapisał się też jako człowiek, który niezwykle mało mówił innym o swoim życiu osobistym. "Właściwie bardzo trudno było dowiedzieć się, gdzie on żyje, jak żyje, czy jest mu dobrze, czy źle. Zawsze był jakby oddalony, wyciszony" - opowiadał reżyser. "Bardzo go lubiłem" - powiedział Kutz.