"Bystry Bill": Na spotkanie przygody [RECENZJA]
Legendarny Bystry Bill powraca do kina po długiej przerwie – ostatni kinowy film z tej serii powstał bowiem w 1992 roku, trzymając się zresztą wiernie kreskówkowego oryginału.
Bystry Bill Deane Taylora nie mógł już taki być. Żeby zaskarbić sobie dziecięcą publiczność, animacja musiała odmłodnieć, unowocześnić się, złagodnieć i w mądry sposób obejść się z legendarną postacią, która na karku ma już niespełna osiemdziesiąt lat.
To ciekawe, że w jednym czasie w naszych kinach pojawiła się nowoczesna adaptacja „Małego Księcia” i nowa wersja przygód słynnego australijskiego koali. Te dwa filmy pokazują bowiem zupełnie inne podejścia do legendarnych tworów kultury. Twórcy pierwszej produkcji obeszli się z nią swobodnie, pozwolili sobie na wszelkie unowocześnienia, rozbicie obecnej w książce narracji, dodanie bohaterów, rozpisanie fabuły na nowo. Autorzy „Bystrego Billa” podeszli do zadania bardziej wstrzemięźliwie – choć delikatnie odświeżyli animację, postanowili pozostać możliwie jak najbliżej oryginału, nie naruszać go zanadto i zachować ducha pierwowzoru. W rezultacie dostarczyli więc film w nieco nostalgicznym duchu, prowadzony delikatną kreską i trzymający się przygodowego klimatu obecnego w pamiętnej wieczorynki.
Oś fabuły należy do pretekstowych: Bystry Bill wyrusza w podróż, która ma dwa cele. Po pierwsze, chce odnaleźć swojego ojca – podróżnika, który zaginął w akcji. Po drugie – pragnie przeżyć przygodę, doświadczyć czegoś nowego i zobaczyć świat. Bill wyrusza w trasę z bagażem pewności siebie, odwagi, samodzielności i przekonania, że wszystko stoi przed nim otworem. Dopiero w miarę rozwoju akcji dowie się, że mądrość to także umiejętność współpracy, dopuszczania do siebie przyjaciół, nauczenie się, że innym trzeba pomagać. Tym bardziej, że dzikie australijskie dżungle i pustynie kryją w sobie wiele niebezpieczeństw, których Bill nawet nie podejrzewa. Towarzystwo okaże się niezbędne.
Wydaje się, że twórcy filmu nie potrzebują wyciskać z materiału więcej – zależy im na klasycznym rysunku postaci, łagodnej animacji i krzepiącym przesłaniu. Wszystko starają się utrzymać w wyważonym klimacie, bez podejmowania ryzyka czy formalnych szaleństw – raczej uczynić film spotkaniem z bohaterem dawnych lat niż rewolucyjną kreację sympatycznego koali na nowo. Dlatego też „Bystry Bill” jest propozycją bezpieczną dla młodych widzów; filmem, który utrwali wartości godne utrwalenia – o tym, że przyjaźń jest najważniejsza, solidarność to nie przelewki, a mądrość często można znaleźć... gubiąc się.
Ocena: 6/10
Zobacz: Najlepsze filmy dla dzieci