''Zdobywca'': Czy ten film przyczynił się do śmierci Johna Wayne'a?
11.06.2015 | aktual.: 22.03.2017 16:35
„Zdobywca” Dicka Powella z 1956 roku do dziś uważany jest za film przeklęty, a wielu widzów obarcza feralną produkcję odpowiedzialnością za śmierć jednego z najpopularniejszych aktorów owego czasu, ekranowego twardziela Johna Wayne'a.
„Zdobywca” Dicka Powella z 1956 roku do dziś uważany jest za film przeklęty, a wielu widzów obarcza feralną produkcję odpowiedzialnością za śmierć jednego z najpopularniejszych aktorów owego czasu, ekranowego twardziela Johna Wayne'a.
Mówi się, że „Zdobywca” zebrał prawdziwie krwawe żniwo, a przedstawiane przez zwolenników tej całkiem przekonującej teorii fakty mogą zjeżyć włosy na głowie.
91 z liczącej 220 osób ekipy filmowej zachorowało na raka. 46 zmarło z powodu nowotworu, wliczając w to członków obsady, Susan Hayward, Pedro Armendáriza, Agnes Moorehead, reżysera Dicka Powella i amerykańską ikonę kina Johna Wayne'a. A jeśli dodać do tego kilkuset statystujących Indian i osoby, które odwiedzały bliskich na planie filmowym, statystyki stają się jeszcze bardziej przerażające.
Czyngis-chan na Dzikim Zachodzie
Początkowo nic nie zapowiadało katastrofy – przeciwnie, projekt traktowano z przymrużeniem oka. W końcu, jak to, John Wayne, typowy Amerykanin, grający mongolskiego przywódcę Czyngis-chana?
- Kimże jestem, żeby odmówić Johnowi Wayne'owi? - odpowiadał Powell na pytania zdziwionych dziennikarzy.
Nieszczęścia chodzą parami
Kłopoty zaczęły się wkrótce po przyjeździe na plan filmowy w Utah. Najpierw ekipa o mało nie zginęła w gwałtownej powodzi, potem Susan Hayward, grającą główną rolę kobiecą, została zaatakowana przez czarną panterę.
Ale nie to było najgorsze. Aktorzy i ekipa spędzili 13 tygodni nieopodal miejsca, gdzie odbywały się próby nuklearne. Wojsko amerykańskie zdetonowało w tym rejonie 11 bomb atomowych.
Resztę filmu kręcono już w Hollywood, lecz producent, dbając o odpowiednią scenografię, kazał przewieźć do studia 60 ton skażonej ziemi z Utah.
Nowotwór zebrał żniwo
W ciągu kilku następnych lat do mediów zaczęły docierać niepokojące informacje.
U członków ekipy lekarze diagnozowali nowotwory. Na raka zachorowali aktorzy grający w filmie główne role, Wayne, jego partnerka Hayward, a także reżyser. Pedro Armendariz, usłyszawszy diagnozę, popełnił samobójstwo.
Dopiero po czasie wyszło na jaw, że nowotwór przyczynił się też do śmierci kilkuset Indian, którzy statystowali na planie. Zachorował również Michael, syn Johna Wayne'a, który odwiedzał ojca w Utah.
''Boże, nie pozwól nam zabić Johna Wayne'a''
Howard Hughes, ekscentryczny miliarder, który wsparł finansowo film, miał tak duże poczucie winy, że zapłacił 12 milionów dolarów, wykupując wszystkie istniejące kopie filmu. Przez lata nie pozwalał go emitować nawet w telewizji.
W artykule w magazynie "People" jeden z naukowców z Pentagonu, uczestniczący w próbach atomowych, powiedział:
- Boże, proszę, nie pozwól nam zabić *Johna Wayne'a...*
Sześć paczek papierosów dziennie
Sam John Wayne "nie wierzył w klątwę".
Twierdził, że rak płuc, z którym się zmagał, był rezultatem palenia sześciu paczek papierosów dziennie. Tyle tylko, że nowotwór atakujący jego płuca poddawał się leczeniu, a aktor zmarł na raka żołądka.
Czy śmierć gwiazdora była efektem promieniowania radioaktywnego na niefortunnie wybranym planie filmowym? Niektórzy są o tym święcie przekonani. Pojawią się jednak bardziej sceptyczne głosy.
Naukowcy byli sceptyczni
- Oczywiście, biorąc pod uwagę dane, można mówić o epidemii, chociaż związek promieniowania radioaktywnego z rakiem w tym przypadku nie został jednoznacznie udowodniony – tłumaczył doktor Robert Pendleton z Uniwersytetu w Utah.
A gdzie leży prawda? Być może nigdy się nie dowiemy. John Wayne zmarł 11 czerwca 1979 roku. Aktor został pochowany w kalifornijskim Pacific View Memorial Park w Corona del Mar. miał 72 lata. (sm/mn)