150 mln Netfliksa poszło w błoto. To może skończyć się katastrofą
Media regularnie informują czytelników o kolejnych przebojach Netfliksa, ale nie wszystkie produkcje platformy streamingowej odnoszą sukces. O przegranych się raczej nie pisze, chyba że jest to film za 150 milionów dolarów, w którym w głównej roli wystąpił Jason Momoa.
08.12.2022 | aktual.: 08.12.2022 11:17
W ostatnich dniach szefowie Netfliksa mają dużo powodów do radości. Norweski "Troll", kolejna lokalna produkcja platformy, bije właśnie rekordy popularności pośród nieanglojęzycznych filmów. Natomiast "Wednesday" rzuciła wyzwanie "Squid Game" i walczy o tytuł najdłużej oglądanego serialu w historii Netfliksa. W ciągu 10 dni produkcja o rodzinie Addamsów skradła widzom na całym świecie ponad 750 mln godzin.
Oczywiście nie wszystkie filmy i seriale Netfliksa zamieniają się w hity. Większość przegranych tytułów nie zostaje zauważona. Nikt nie zwraca na nie uwagi. No chyba, że jest to produkcja, która kosztowała 150 mln dolarów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kraina snów" w założeniu powinna stać się hitem przedświątecznego okresu. Premierę miała w drugiej połowie listopada, jak przed pandemią w kinach największe animowane przeboje Disneya. "Kraina snów" jest bowiem familijną produkcją, która zabiera widzów w podróż do świata marzeń sennych. W nim główna bohaterka filmu spotyka odlotowego gościa (Jason Momoa), który będzie jej przewodnikiem i przyjacielem.
Familijna produkcja Netfliksa zebrała dość słabe recenzje od dziennikarzy, ale opinie widzów o filmie są w większości bardzo dobre (aż 87 proc. pozytywnych ocen na portalu Rottentomatoes). "Kraina snów" chwalona jest za wartką akcję, interesujące i szalone pomysły na sny, lekkość i fajny humor. Problem jednak w tym, że oglądalność filmu nie była zbyt wysoka.
W ciągu pierwszych trzech tygodni "Kraina snów" była oglądana przez 96,5 mln godzin. Można założyć, że na przestrzeni miesiąca wynik zamknie się w granicach 120 mln godzin. Będzie to rezultat na poziomie głośnego polskiego erotyka "365 dni: Ten dzień". Tyle, że w porównaniu do "Krainy snów" nasza produkcja kosztowała grosze. Budżet filmu z Jasonem Momoą sięgnął bowiem aż 150 mln dolarów, co stawia go w gronie najdroższych filmowych inwestycji w tym roku.
Nie ulega wątpliwości, że realizowanie superprodukcji za 150 mln dolarów, aby osiągnąć oglądalność w granicach 120 mln godzin, mija się z celem. Od takich filmów oczekuje się wyniku powyżej dwustumilionowego pułapu. W gruncie rzeczy nie chodzi jednak o rezultat oglądalności, który sam w sobie mógłby być do zaakceptowania, lecz o potężne pieniądze przeznaczane przez Netflix na realizację filmów z hollywoodzkimi gwiazdami. Na dłuższą metę może się to skończyć katastrofą. Jaki wynik ma bowiem osiągnąć druga i trzecia część "Na noże", na które platforma wydała ponoć prawie 500 mln dolarów?
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkminiamy "1899" z Maciejem Musiałem, analizujemy "Zepsutą krew" na Disney+, a także polecamy (lub nie) "Kulawe konie", "Do ostatniej kości" i "Nie martw się, kochanie". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.