"365 dni" robi furorę w sieci. Za granicą na Netfliksie jest numerem jeden
Adaptacja powieści erotycznej Blanki Lipińskiej trafiła na zagraniczne platformy VOD. Jak pokazują statystyki najczęściej oglądanych produkcji Netfliksa widzowie na całym świecie oszaleli na punkcie "365 dni". W mediach społecznościowych ochoczo dzielą się swoimi reakcjami na poszczególne sceny filmu.
Polskie "50 twarzy Greya" zdominowały Netfliksa - tak o "365 dniach" rozpisują się zagraniczne media. Produkcja wyreżyserowana przez Barbarę Białowąs i Tomasza Mendesa w ostatnich dniach pojawiła się na zagranicznych stronach potentata VOD. Po lutowym sukcesie filmu w polskich kinach, gdzie obejrzało go ponad 1,5 mln widzów, twórcy "365 dni" pomimo pandemii koronawirusa święcą triumfy na kolejnych kanałach dystrybucji.
W ciągu zaledwie 3 dni od premiery polski erotyk trafił do TOP10 Netfliksa w wielu krajach. Obecnie zajmuje 1. miejsce pod względem oglądalności w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Rumuni, Filipinach, Tajlandii, Holandii, Izraelu, Turcji, Grecji, Peru oraz na Litwie i Dominikanie. Ponadto wysoko w stawce znajduje się też w Brazylii, Wenezueli, Szwajcarii i Meksyku.
Jak można się domyślać, "365 dni" wzbudza gorące dyskusje w sieci. O ile zagraniczni dziennikarze punktują, że fabuła stworzona przez Blankę Lipińską romantyzuje gwałt i uprzedmiotowianie kobiet, o tyle wielu zagranicznym widzom to nie przeszkadza. Czerpią satysfakcję z oglądania spełnienia mocnych fantazji erotycznych.
Na Twitterze, Instagramie i Tik-Toku fani produkcji dzielą się swoimi reakcjami, również w trakcie sensu. Przeważa trend udostępnienia wideo z najgorętszymi scenami "365 dni" według młodych widzek. Wiele z nich wyobraża sobie, że zajmuje miejsce u boku gangstera Massimo. Aktor Michelle Morrone, który wcielił się w rolę porywacza-amanta, stał się nowym bożyszczem pań. Widzki porównując jego urodę z wyglądem Jamiego Dornana z "50 twarzy Greya" bezsprzecznie oceniły, że Włoch jest ucieleśnieniem ich marzeń o ideale mężczyzny.
Jednak to wcale nie odważne sceny seksu wzbudzają za granicą największe kontrowersje. Chodzi o finałową scenę "365 dni", która mrozi krew w żyłach. Widzowie liczą na jak najszybszą realizację kontynuacji. Wzmożone zainteresowanie filmem może przełożyć się na przetłumaczenie erotycznej trylogii na więcej języków. Blanka Lipińska z pewnością jest dumna z międzynarodowego sukcesu swojego dzieła. Nieznane są jeszcze plany ekranizacji jej kolejnej powieści.