Trwa ładowanie...

"365 dni" robi furorę za granicą. Widzowie mają tylko jeden zarzut

Ekranizacja powieści Blanki Lipińskiej nie cieszy się w Polsce dużym uznaniem. Co innego za granicą, o czym świadczy poruszenie w mediach społecznościowych po premierze "365 dni" na Netfliksie. Mało kto krytykuje polski erotyk z przystojnym Włochem.

"365 dni" robi furorę za granicą. Widzowie mają tylko jeden zarzutŹródło: Materiały prasowe
d1i3c0q
d1i3c0q

Film "365 dni" pojawił się w polskich kinach w lutym, a od jakiegoś czasu jest też dostępny na Netfliksie. Mimo nieprzychylnych recenzji ekranizacja bestsellera z gatunku powieści erotycznych odniosła znaczący sukces. A teraz zrobiło się o niej głośno także za granicą. Wszystko za sprawą Netfliksa, który wprowadził "365 dni" do swojej oferty w różnych zakątkach świata. Na przykład na Filipinach wspiął się prawie na sam szczyt najpopularniejszych filmów w kraju.

Obejrzyj: Blanka Lipińska ubolewa: "Kim są krytycy?!"

O filipińskim sukcesie "365 dni" poinformował na Twitterze Michelle Morrone, czyli filmowy Massimo. Po wpisach z hashtagiem #365dni widać, że włoski aktor jest dla zagranicznych widzów największym atutem polskiego filmu. Na Twitterze mnożą się wpisy ze zdjęciami i filmikami, na których Massimo dominuje nad Laurą (Anna Maria Sieklucka).

Niektórzy chwalą "365 dni", pisząc, że właśnie tak powinna wyglądać seria "50 twarzy Greya". Inni przyznają, że formalnie film jest okropny, ale nie mogą się od niego oderwać (głównie przez sceny z Massimo). I same chciałyby być na miejscu Laury.

Co ciekawe, na Twitterze mało kto porusza temat, który w Polsce był szeroko komentowany po premierze "365 dni". Czyli wątek gwałtu i ukazywania wykorzystywania kobiety jako coś na swój sposób pozytywnego i pożądanego przez ofiarę. Zagranicznym użytkowniczkom Netfliksa w większości wcale to nie przeszkadza. I zdają się to traktować jako nieszkodliwą fantazję.

d1i3c0q

Co się nie podoba w "365 dniach" za granicą? O dziwo nie jest to gra aktorska, scenariusz czy wspomniane kontrowersje, ale sposób, w jaki kończy się pierwszy film Lipińskiej. Nowe fanki już się nie mogą doczekać kontynuacji, a wiele z nich twierdzi, że chętnie przeczytałoby drugą książkę, gdyby tylko ukazała się w zrozumiałym dla nich języku.

d1i3c0q
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1i3c0q

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj