37. Gdynia Film Festival: ''Pokłosie'' - recenzja filmu
W przedostatnim dniu gdyńskiego festiwalu pojawił się film, na którego realizację musieliśmy czekać aż siedem lat. Mowa o „Pokłosiu” Władysława Pasikowskiego, wracającego z nowym obrazem po jedenastoletnim milczeniu („Reich” swoją premierę miał w 2001 roku). Warto dodać, że pokaz festiwalowy odbył się w wersji bez napisów końcowych, a jeszcze w niedzielę Pasikowski mówił, że nie ma szans, żeby „Pokłosie” trafiło na projekcję do Gdyni.
„Pokłosie” wzbudzało emocje zanim prace nad nim na dobre się rozpoczęły. Pasikowski sięgnął po temat ciągle budzący kontrowersje. Film przedstawia historię dwóch braci, z których jeden wraca do rodzinnej wsi po 20 latach pracy w Chicago (gdzie zrywał azbest) i zastaje młodszego pochłoniętego skupowaniem macew, w okresie PRL-u służących chłopom do najróżniejszych celów gospodarczych (w warsztatach, na polach, a nawet jako wiejska droga, którą ponownie chciano wzmocnić żydowskimi nagrobkami, tym razem poprzez zalanie ich asfaltem). Desperacja, z jaką Józek (Maciej Stuhr) walczy o pamięć zamordowanych Żydów niepokoi Franka (w tej roli rewelacyjny Ireneusz Czop), ale z czasem sam zaczyna zastanawiać się nad niepasującymi elementami układanki – zdumiewa go zmowa milczenia we wsi, niezgadzające się akty własności
poszczególnych domostw i ziemi, o której zawsze myślał, że należała do ojca. Rozpoczyna śledztwo prowadzące do przerażającego odkrycia.
11.05.2012 21:11
Pasikowski jest mistrzem thrillera i z całą mocą udowadnia to w „Pokłosiu”. Swoim nowym filmem pokazuje, że trudne i ważne temat można omawiać także w kinie gatunków, a tym samym przełamuje polską martyrologię i robi kino dla ludzi, nie wystawia monumentów z wierzbą płaczącą w tle.
„Pokłosie” porywa swoją płynną narracją, konsekwencją i intrygującymi zwrotami akcji. Stuhr i Czop tworzą doskonały duet, przykuwają uwagę i nie pozwalają oderwać od siebie wzroku. Emocje między braćmi, niepokój rodzący się wraz z odkrywaniem kolejnych elementów mrocznej rodzinnej historii sprawia, że w naszych głowach mnożą się pytania, ale sami nie wiemy, czy chcemy poznać odpowiedzi. Mierzenie się z ponurą przeszłością, na którą nie mamy wpływu to jeden z głównych tematów filmu. Pasikowski stworzył wysokiej klasy thriller i z tego powodu scenariusz „Pokłosia” trafia do widza nie brzmiąc jak pogadanka o trudnych losach Polaków w okresie II wojny światowej.
Czy to jest kolejne rozliczenie z przeszłością? Nie, to jest uniwersalna opowieść o mierzeniu się z faktami, na które nie mieliśmy wpływu, a które zaczynają (często wbrew naszej woli) zmieniać nam życie. „Pokłosie” z pewnością wywoła dyskusję na temat roli Polaków w zagładzie Żydów w okresie niemieckiej okupacji, ale Pasikowski nie chce uczyć nas historii. Zostawia to innym, a sam snuje opowieść, wobec której nie da się przejść obojętnie. Film trafi do kin jesienią.
Ocena: 8/10