Władze PRL wycofały go z kin. "Liczne negatywne głosy krytyki"
2 listopada 1948 roku miała premierę druga wersja filmu "Zakazane piosenki". Dlaczego druga? Pierwszej zarzucona bowiem łagodzenie hitlerowskich zbrodni i niedostateczne oddanie grozy czasów okupacji. Na żądanie Ministerstwa Informacji i Propagandy wycofano ją z kin.
"Bohaterem tego filmu jest piosenka. Naiwna, nieskomplikowana, ale prawdziwa. W najcięższym okresie okupacji potrafiła ośmieszyć wroga, podnieść ludzi na duchu, natchnąć optymizmem. I dlatego zasłużyła sobie na film" – czytamy we wstępie "Zakazanych piosenek".
Kultura WPełni: Juliusz Machulski o filmach swojego życia i Polsce
Początkowo Ludwik Starski (scenarzysta) we współpracy z Leonardem Buczkowskim (reżyser) planowali nakręcił jedynie półgodzinny reportaż muzyczny, który udokumentowałby twórczość ulicznych muzyków z czasów okupacji oraz twórczość partyzancką. I taki film powstał na przełomie 1945 i 1946 roku, ale nie miał publicznej premiery. Tymczasem narastała potrzeba zrobienia pierwszego po II wojnie światowej polskiego fabularnego filmu. Projekty, które miały szansę stać się taką produkcją, borykały się z trudnościami. Wobec tego podjęto decyzję o przekształceniu "Zakazanych piosenek" w pełnometrażowy film fabularny.
Pierwsza premiera filmu odbyła się 8 stycznia 1947 roku. Popularność "Zakazanych piosenek" była ogromna, a kin, które przetrwały czasy II wojny światowej, bardzo mało. Jak donosił "Express Wieczorny", pomiędzy zniecierpliwionymi widzami ustawionymi w kolejkach dochodziło do bójek, demolowano kina i sąsiadujące lokale. Doszło do tego, że kina, w których wyświetlano "Zakazane piosenki" były ochraniane przez milicję i ORMO.
A później zrobiło się jeszcze ciekawiej, bo nagle film zniknął z repertuaru kin. Został wycofany z dystrybucji na żądanie Ministerstwa Informacji i Propagandy, które tak zareagowało na "liczne negatywne głosy krytyki i oburzenia, które zarzucały łagodzenie hitlerowskich zbrodni i niedostateczne oddanie grozy czasów okupacji". Po latach trudno rozstrzygnąć, czyje to były głównie głosy. Widzów, krytyków czy ludzi przy władzy. W każdym razie Komisja ds. Filmu działająca przy PPR skierowała "Zakazane piosenki" do poprawy.
Z pierwotnej wersji filmu wycięto niemal jedną trzecią materiału. Główna zmiana dotyczyła ramy narracyjnej. W nowej wersji wprowadzono żołnierza, repatrianta z Anglii, który nie ma zielonego pojęcia jak wyglądały realia niemieckiej okupacji w Polsce. Główny bohater Roman Tokarski (Jerzy Duszyński), kompozytor kolekcjonujący okupacyjne melodie, poprzez muzykę przywołuje wspomnienia, począwszy od jesieni 1939 roku i pierwszych ulicznych piosenek ośmieszających Niemców.
W sumie w filmie przedstawiono 14 piosenek. Prawie wszystkie zostały wykonane przez prawdziwych bohaterów tej specyficznej formy oporu. A najsłynniejszą z nich była oczywiście ta: "Siekiera, motyka, styczeń luty, Niemiec z Włochem gubią buty. Siekiera, motyka, linka, drut. I pan malarz jest kaputt. Siekiera, motyka, piłka, szklanka. W nocy nalot, w dzień łapanka. Siekiera, motyka, piłka, gaz. Uciekajmy póki czas. Siekiera, motyka, piłka, alasz. Przegra wojnę głupi malarz. Siekiera, motyka, piłka nóż. Przegra wojnę już, już, już".
W nowej wersji dodano także sceny wzmacniające realizm, podkreślające okrucieństwo Niemców w czasach okupacji. Po scenach z powstania na sam koniec filmu dołączono również długą sekwencję defilady żołnierzy 1. Armii Wojska Polskiego wkraczającej do Warszawy.
Według oficjalnych danych "Zakazane piosenki" zgromadził w kinach 15,3 mln widzów. Bez przesady można więc stwierdzić, że film obejrzało ponad pół Polski, bo w pierwszym powojennym spisie ludności naliczono się niespełna 24 mln mieszkańców naszego kraju. Na liście największych w historii przebojów w polskich kinach wojenny dramat Leonarda Buczkowskiego zajmuje dziś 5. miejsce. "Zakazane piosenki" w ramach abonamentu można obejrzeć na platformie streamingowej Canal+.