Przemysław Wojcieszek swoim najnowszym filmem ponownie wali „po mordzie”. Jednak tym razem wystosowany cios najmocniej trafia w wielbicieli jego talentu. Jeden z najciekawszych reżyserów w kraju, po raz kolejny prezentuje przywary polskiego społeczeństwa na dużym ekranie. „Sekret” powstał jako próba rozliczenia się ze zbiorową amnezją narodu polskiego. Twórca „Made in Poland” zrealizował impresyjny filmowy obraz, mówiący o zbrodniach, które Polacy skutecznie starają się wyprzeć ze świadomości. Za pomocą radykalnej formy, znany buntownik polskiego kina, zawzięcie stara się obnażyć przed widzami niewygodny temat tabu. Szkoda tylko, że w przeciwieństwie do jego wcześniejszych filmów, w „Sekrecie” narracyjna ekspresja wyparła potrzebny autentyzm.
Trudna historia dotycząca przemilczanych spraw polsko-żydowskich, rozpoczyna się w momencie, kiedy Ksawery przyjeżdża na wieś w odwiedziny do swojego ukochanego dziadka. Towarzyszy mu znajoma, Karolina, która jest przekonana, że sympatyczny staruszek jest zbrodniarzem z czasów II Wojny Światowej. Powołując się na sądowe dokumenty sprzed lat, młoda kobieta stara się udowodnić, że były żołnierz AK zamordował żydowskiego nauczyciela i jego małego synka dla własności ziemskiej. Żądając sprawiedliwości, nieustannie konfrontuje się z dziadkiem Ksawerego. W tym czasie chłopak, żeby zagłuszyć coraz większe wątpliwości względem ukochanej osoby, oddaje się scenicznym treningom. Jak się wkrótce okaże, to właśnie współczesne pokolenie młodych Polaków najbardziej odpowie za zbrodnie wojenne dokonane przez ich rodaków.
„Sekret” w obiektywie Przemysława Wojcieszka ogłusza widzów serią niewypowiedzianych oskarżeń. W niektórych scenach wyraźnie podkreślają to industrialne dźwięki. Mimo licznych, nieprzyjemnych w odbiorze i kontrowersyjnych zabiegów, reżyser po raz kolejny udowadnia, że jest twórcą nieprzeciętnym, świadomym swego warsztatu oraz filmowej formy, z którą chętnie eksperymentuje. Autor „Głośniej od bomb”, „W dół kolorowym wzgórzem” czy choćby „Doskonałego popołudnia” potrafi przykuć uwagę i jak nikt w polskim kinie opowiedzieć o miłości. Szkoda tylko, że Wojcieszek robi się coraz bardziej nerwowy. Jego irytację widać w historiach, które opowiada, przez co i
pozytywny odbiór staje się niemożliwy. W filmie "Sekret" zamiast szczerej, ale i ostrej (charakterystycznej dla tego artysty) wypowiedzi autorskiej, reżyser prezentuje widzom sztuczny, teatralny niemal arthouse’owy manifest, pozbawiając go tym samym sensu oraz siły sprawczej. Ważny temat zagłuszyła twórcza arogancja. Jednak samo widowisko jako performance nadal pozostaje warte uwagi.
Ocena: 5/10