Agnieszka Krukówna uczy się, "jak być w prawdziwym związku"
Nowa miłość aktorki. Spotyka się z obcokrajowcem
Uważano ją za jedną z najzdolniejszych dziecięcych gwiazd; błyskawicznie pięła się po szczeblach kariery, a wszyscy wróżyli jej w branży filmowej świetlaną przyszłość. Chyba nikt nie przewidział, jak faktycznie potoczą się jej losy.
Chociaż na ekranie i scenie zwykle wcielała się w silne, zdeterminowane kobiety, prywatnie Agnieszka Krukówna nie miała ze swoimi bohaterkami wiele wspólnego.
Wrażliwa, często niepotrafiąca trzymać emocji na wodzy, długo nie mogła znaleźć szczęścia w miłości. Po nieudanych związkach wpadała w depresję, a pocieszenia nierzadko szukała w używkach, zaniedbując swoją karierę. Kiedy jednak spotkała sympatycznego optyka, była pewna, że tym razem wszystko się ułoży. Niestety, i ten związek nie przetrwał próby czasu.
Miał być ślub
Aktorstwo było zawsze jej największą pasją; występowała od 12 roku życia - pojawiła się w filmie "Panny", a później w popularnych serialach dla młodzieży, jak "Urwisy z Doliny Młynów” i "Janka”.
- Plan filmowy to była dla mnie szkoła życia, szybko dojrzałam - opowiadała w "Pani”.
Skupiona na pracy, początkowo wcale nie myślała o miłości; wtedy jednak poznała Mariana Prokopa, operatora filmowego. Uczucie trafiło ich jak grom z jasnego nieba, dla niej mężczyzna porzucił żonę i dziecko. Wreszcie sami zaczęli planować wymarzone wesele.
Bolesne rozstanie
Do upragnionego ślubu jednak nigdy nie doszło - niedługo przed ceremonią Krukówna zmieniła zdanie. Ale ta decyzja wiele ją kosztowała; spragniona miłości i akceptacji, nie potrafiła poradzić sobie z samotnością. Wpadła w depresję, zaczęła brać narkotyki i zaniedbywać pracę - aż wreszcie nie zjawiła się na jednym ze spektakli.
Minęło wiele czasu, nim aktorka znalazła w sobie siłę, by znów zacząć normalnie funkcjonować. Udała się na odwyk, podjęła leczenie, próbowała odbudować zaniedbane relacje. I gdy któregoś dnia poszła do zakładu optycznego naprawić okulary, poznała tam właściciela, Radosława Fleichmanna.
"Zakochałam się!”
Krukówna i Fleichmann spędzili czas na miłej pogawędce i aktorka zorientowała się, że już dawno z nikim tak dobrze się jej nie rozmawiało. On zaś wyznawał, że nie miał pojęcia, że do jego zakładu zawitała tak ceniona artystka. Kiedy wróciła kilka dni później, by odebrać okulary, Fleichmann zaprosił ją na randkę - zgodziła się bez wahania.
- Zepsute okulary spowodowały rewolucję. Radek tak wpadł mi w oko, że moje dotychczasowe poglądy o szczęśliwej samotności wzięły w łeb. Zakochałam się! Nie przypuszczałam, że coś takiego może mi się przydarzyć - śmiała się.
W sylwestra 2003 r. wzięli ślub, a później pojechali w podróż poślubną na Mauritius.
"Jestem okropną żoną”
Krukówna znowu rozkwitła, grała, bywała na imprezach branżowych i wydawało się, że wyszła na prostą.
- Jestem okropną żoną - przyznawała jednak, dodając, że nie zajmuje się domem, nie gotuje i często wpada w złość. Mąż długo znosił jej wybuchy złości oraz zmienne nastroje, ale w końcu miał dość. Wielokrotnie narzekał, że nie spędzają ze sobą czasu, że praca jest dla Krukówny ważniejsza od niego. Gdy rok później aktorka wróciła z pracy w środku nocy, oznajmił jej, że się wyprowadza.
Dla Krukówny był to ogromny cios. Znowu zaczęła pić, odcięła się od ludzi.
Dziś, jak zapewnia, sytuacja się ustabilizowała. Wróciła do grania, walczy z nałogiem. Jest też szczęśliwa - spotyka się z mieszkającym w Polsce Ukraińcem i twierdzi, że uczy się, "jak być w prawdziwym związku".