Największy hit Netfliksa z Europy. "Troll 2" miał być lepszy!
Premiera norweskiego "Trolla" stała się popkulturowym wydarzeniem 2022 r. Do tej pory żaden, absolutnie żaden europejski film nie zrobił takiego wyniku na Netfliksie. Historię o przebudzonych, niebezpiecznych trollach, które mszczą się na ludziach, obejrzało wtedy ponad 100 mln widzów. Druga część jest trochę jak cios w serce.
O wielkich tradycjach europejskiego kina powstają grube książki, a ludzie piszą doktoraty. Można rozpisywać się o twórczości Almodóvara, Felliniego czy Wajdy, ale filmami z Europy, które w ostatnich latach najbardziej rozpaliły widzów, są: historia o rekinach w Sekwanie i o wściekłych trollach z Norwegii, które na Netfliksie od kilku lat nie mają praktycznie konkurencji. Nikt jeszcze nie przebił wyniku "Rekinów..." (102 mln widzów) i "Trolla" (103 mln) - nasza wyjątkowa spuścizna dla potomnych.
"Kultura WPełni". Daniel Olbrychski nie zamierza milczeć. "Dlaczego miałbym mieć odebrany głos?"
Norweski "Troll" był fascynującym przypadkiem. Ot, reżyser Roar Uthaug, na podstawie scenariusza Espena Aukena, stworzył historię, która brzmiała po prostu jak żart, zabawa mitem, która może obejrzy się w Norwegii, zrobi kilka milionów wyświetleń i tyle. Tymczasem "Troll" stał się potężnym fenomenem w sieci. Film opowiadał historię Nory Tidemann, uznanej paleontolożki, która zostaje wezwana przez norweski rząd do pomocy w odkryciu przyczyn katastrofy w górach. Nora, która jako dziecko karmiona była przez ojca opowieściami o norweskich trollach, które były niegdyś częścią natury, wierzy, że to właśnie z nimi mają do czynienia. Szybko okazuje się, że Norwegię terroryzuje wielki troll, który chce zemścić się na ludziach za to, jak został potraktowany setki lat wcześniej.
"Scenariusz Espena Aukana został opowiedziany absolutnie na serio. W "Trollu" nie ma mowy o choćby cieniu ironii. Miejscami to ponury dramat rodzinny, innym razem brutalny film akcji, w którym ludzie giną w męczarniach w paszczy bądź pod stopą ryczącego potwora. I to właśnie ta niedorzeczna powaga w zderzeniu z tematyką i scenami, gdzie nagi, brzuchaty gigant odpiera ataki czołgów, potęguje absurdalny wydźwięk całości" - pisaliśmy wtedy w naszej recenzji.
Ponad 100 mln widzów obejrzało ten film, więc pewne było nakręcenie drugiej części. Ta wylądowała na Netfliksie 1 grudnia. I niby miał to być przedwczesny mikołajkowy prezent dla fanów tej pierwszej, pokręconej produkcji, która przyciągnęła tak wiele osób przed ekrany, a jednak coś tu jest bardzo nie tak.
W "Trollu 2" wracają bohaterowie pierwszego filmu, w tym oczywiście Nora. Tym razem zostaje jej przedstawiony tajemniczy rządowy projekt, do którego potrzebna jest fachowa ekspertyza. Nie trzeba się wiele domyślać, że projektem tym jest... sprawa kolejnego trolla. Uśpiony potwór z kamienia i kości poddawany jest badaniom, ale gdy tylko Nora zaczyna przy nim śpiewać piosenkę z dziecięcych lat, budzi się. I zaczyna siać grozę. Najpierw terroryzuje imprezowiczów z klubu après-ski, gdzieś w norweskich górach, a potem idzie po więcej krwi. Będzie się ostro mścił na Norwegach. Pytanie: dlaczego dokładnie?
Tu "Troll 2" zbliża się karykaturalnie do "Kodu da Vinci", mnożąc szalone teorie o dawnych królach i okrutnym Kościele. Siłą pierwszego filmu było to, że na serio w dość jednak niepoważnej produkcji poruszał tematykę ekologii, oddalenia się człowieka od natury, ostrej ingerencji w nią, walki z żywiołem. Drugi film idzie dalej - porusza temat "czystki etnicznej", eksterminacji trolli przez człowieka, a konkretnie przez chrześcijan. Tak jak przybysze z Europy i Anglii odebrali ziemię rdzennym mieszkańcom Ameryki, tak przed wiekami Norwedzy pozbyli się trolli, a teraz te chcą zemsty. Jest w tym szaleństwie jakaś metoda.
Ale tym razem "Troll 2" nie robi już takiego wrażenia. Sceny akcji potraktowane są bardzo po macoszemu, wątki tu zbyt szybko się urywają. Jest to dalej zgrabna parodia hollywoodzkiego kina akcji, w którym grupa przypadkowych śmiałków musi sobie poradzić z Godzillą, kaiju czy jakimś wielkim potworem, ale twórcy kompletnie nie trafiają tym razem w emocje. Pierwszy film był pod tym względem festiwalem nieoczekiwanych zdarzeń, które wywoływały momentami gęsią skórkę. Czymś totalnie nowym w popkulturze. "Troll 2" to smutny skok na kasę, do którego scenariusz napisano na kolanie i nie postarano się o jakikolwiek zgrabny zwrot akcji. Troll nie robi już na nikim wrażenia.
Jest pod koniec filmu taka autoironiczna scena, w której jeden z bohaterów mówi: "Sequele są kiepskie", a w odpowiedzi słyszy: "Stul dziób, wszyscy je kochają". "Trolla 2" raczej nie pokochają. Złamali nam, fanom "jedynki" serca, choć patrząc na tą scenerię i tak dalej człowieka ciągnie do Norwegii. "Troll" z 2022 r. powinien pozostać mitem. Ale chyba wszyscy wiemy, że to na pewno nie koniec?