Agnieszka Sitek: co się stało z gwiazdą ''Złotopolskich''?
08.07.2017 | aktual.: 11.07.2017 10:14
Nigdy nie miała dobrej prasy. Najpierw, jak głosi plotka, wdała się w konflikt z ekipą serialu "Złotopolscy", wspominając w wywiadach, że często musi poprawiać nieudane dialogi napisane przez Jana Purzyckiego – cenionego w branży scenarzystę.
Potem podobno podpadła dziennikarzom, pisząc do gazet listy, w których stanowczo żądała, aby nie publikowano na jej temat żadnych artykułów i informacji.
I w końcu dopięła swego, choć to życzenie, jak się wkrótce okazało, obróciło się w końcu przeciwko niej.
Kiedy graną przez nią postać wyeliminowano z serialu – znowu, jak podają „życzliwi”, ze względu na trudny charakter aktorki – o Agnieszce Sitek, która w lipcu obchodzi 44. urodziny, przestano pisać, skazując ją na zapomnienie. Niesłusznie.
Obiecujące początki
Urodziła się 8 lipca 1973 roku; w 1996 roku otrzymała dyplom na warszawskiej Akademii Teatralnej.
Przez jakiś czas występowała gościnnie w Teatrze Komedia w Warszawie i Teatrze Polskim w Bydgoszczy, ale już wkrótce zwróciła na siebie uwagę ludzi z przemysłu filmowego. Na dużym ekranie zadebiutowała w "Sztosie"; rok później trafiła na plan "Zabić Sekala" (na zdjęciu) w reżyserii Vladimíra Micháleka – za rolę Agnieszki otrzymała nagrodę Czeskiego Lwa. Film przyniósł jej uznanie krytyki i popularność, choć w Polsce już wcześniej stała się osobą rozpoznawalną– a wszystko za sprawą serialu "Złotopolscy".
Bała się zaszufladkowania
Ze "Złotopolskimi" Sitek związała się aż na cztery lata – jak przyznawała, przyjmując rolę Weroniki, nie spodziewała się, że zagości w serialu na tak długo.
- Nie sądziłam, że rola tak urośnie. W pierwszych odcinkach Weronika była postacią drugoplanową - mówiła w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Dopiero po jakimś czasie zaczęła się martwić – niedawno rozpoczęła karierę aktorską i wystraszyła się, że zostanie zaszufladkowana i będzie miała problem z otrzymaniem innych propozycji zawodowych.
- Weronika zaczęła się pojawiać na planie częściej – mówiła. - Wtedy nabrałam obaw. Uspokoił mnie pan Henryk Machalica. Uświadomił mi, że ma to też dobre strony. Przestanę być osobą anonimową i ode mnie będzie zależało, co z tym zrobię.
Złośliwi ''życzliwi''
Wreszcie Sitek zakończyła swoją przygodę ze "Złotopolskimi": serialową Weronikę wysłano do Nowego Jorku – tam, 11 września, zginęła w zamachu terrorystycznym.
W prasie pojawiły się informacje, że postać usunięto ze względu na liczne konflikty, w jakie aktorka wdawała się z innymi członkami ekipy; sugerowano, że filmowcy mieli już dość tej męczącej współpracy, bo Sitek domagała się większego wynagrodzenia. Ona sama twierdziła jednak, że to nieprawda.
- Zrezygnowałam z roli po długiej rozmowie z nieżyjącym już Marianem Terleckim, ówczesnym współproducentem serialu – opowiadała w "Życiu na gorąco". - Rozmowa dotyczyła głównie planów związanych z rozwojem mojej postaci oraz wyrazu artystycznego. Nie finansów. Ktoś "życzliwy" zrobił z tej całej sytuacji newsa. Kilku dziennikarzy go podchwyciło i tak już zostało.
Teatr jest najważniejszy
Filmowy i telewizyjny dorobek Sitek, jeśli nie liczyć "Złotopolskich", jest dość skromny – pojawiła się we "Wrotach Europy", mignęła w "Wiedźminie" (na zdjęciu) i "Chopinie. Pragnieniu miłości", by w 2002 roku zniknąć z dużych i małych ekranów.
Ponieważ prasa rzadko kiedy wspominała jej nazwisko, mogło się wydawać, że Sitek zrezygnowała z aktorstwa. Ale nic bardziej mylnego.
- Po odejściu z serialu zniknęłam z domów telewidzów, ale nie z zawodu – mówiła w "Życiu na gorąco". - Przeciwnie. Skupiłam się na teatrze, który zawsze był - i nadal jest - dla mnie najważniejszy.
''Tu stałam się aktorką''
Sitek zaczęła występować w Teatrze Ochota w Warszawie. Jak przyznawała, dopiero wtedy poczuła się spełniona i stwierdziła, że nie chce się już rozdrabniać.
- To tu stałam się aktorką, tu zrozumiałam, na czym polega ten zawód i tu wciąż się go uczę – mówiła w "Gazecie Wyborczej". - To wyjątkowe miejsce, w którym praca daje mi satysfakcję i pozwala rozwijać się. Wolę mu poświęcać całe swoje nie tylko zawodowe życie, niż brać udział w wątpliwej jakości przedsięwzięciach telewizyjnych czy filmowych, które nie oddają prawdy o mnie jako człowieku.
W 2009 roku wraz z grupą innych aktorów zaangażowała się w inny ważny dla niej projekt - utworzyła "teatr tm".
- Nie dysponujemy stałą salą widowiskową, lecz, na wzór teatrów objazdowych, wystawiamy spektakle na terenie całej Polski – opowiadała w "Życiu na gorąco". - Zajmujemy się też edukacją teatralną.
''Nie jestem gorącym nazwiskiem''
Nie żałuje podjętej decyzji o poświęceniu się teatrowi. Nie planuje też powrotu na kinowe ekrany.
44-letnia Sitek uważa, że "film zawsze lubił młode dziewczyny" i wcale jej to nie dziwi, że w tej chwili nie odgrywa pierwszoplanowych ról.
Na chwilę tylko, gościnnie, pojawiła się w serialu "Prawo Agaty" (na zdjęciu) i "Na dobre i na złe". I to jej wystarczy, nie chce na siebie zwracać uwagi mediów.
Nie jestem gorącym nazwiskiem – dodawała. - Nie ma na mnie zbytu, więc nie ma i zapotrzebowania.* Nie cierpię z tego powodu.* Przeciwnie, cieszę się, że udało mi się uniknąć pewnych pułapek, które dzisiaj czyhają na aktorów.