Aktorstwo przyniosło jej wyłącznie traumę. Paulina Młynarska: "Mój świat legł w gruzach. To był koniec dzieciństwa"
Bez wahania, a wręcz z ulgą, odeszła z filmu i pożegnała się z teatrem. - Jestem lepszym dziennikarzem, niż byłam aktorką – powie później Paulina Młynarska, dodając, że nigdy nie żałowała podjętej decyzji.
Nic dziwnego. Debiut u Andrzeja Wajdy przyniósł jej wyłącznie traumę, a rodzice nie potrafili pomóc dorastającej córce uporać się z demonami.
Miała 17 lat, gdy opuściła rodzinny dom i uciekła do Paryża. Potem bywało różnie. Sprzątała domy, śpiewała w knajpach i zagrała we francuskiej produkcji, którą w Polsce okrzyknięto szumnie "pornografią".
Za mąż wychodziła czterokrotnie, długo zmieniała prace, by znaleźć taką, w której będzie szczęśliwa – i która pozwoli jej spędzać więcej czasu z ukochaną córką. Wreszcie się udało.
Rodzina dysfunkcyjna
Córka artysty, poety i satyryka Wojciecha Młynarskiego oraz aktorki Adrianny Godlewskiej nie miała łatwego życia. Po latach Paulina Młynarska wyzna, że wychowywała się w rodzinie dysfunkcyjnej, a zachowanie ojca miało destrukcyjny wpływ na jej dalsze życie.
- Mój rodzinny dom naznaczony był chorobą nerwową ojca, tzw. dwubiegunową, charakteryzującą się skrajnymi wahaniami nastrojów. Tata, którego kocham, to genialny tekściarz, dowcipny fajny facet – mówiła w "Twoim Stylu". - Nagle ten uroczy człowiek zmieniał się i stawał niedostępny, zagrażający.
Nie mogła liczyć na wsparcie mamy, zresztą z siostrą Agatą również nie dogadywała się najlepiej.
- Byłyśmy koszmarnymi siostrzyczkami– wspominała. - Biłyśmy się regularnie. Agata do dziś ma szramę na twarzy od moich pazurów. Myśmy się naprawdę nienawidziły z całego serca.
Koniec dzieciństwa
Miała 15 lat, gdy usłyszała o przesłuchaniu do filmu "Kroniki wypadków miłosnych". Ponieważ jej siostra miała już za sobą rolę w "Rodzinie Leśniewskich", Paulina uznała, że również chciałaby spróbować swoich sił na ekranie. Tym bardziej, że na reżyserskim stołku zasiadał sam Andrzej Wajda.
Nie przeszkadzały jej sceny rozbierane widniejące w scenariuszu – była przekonana, że zastąpi ją dublerka. Przeliczyła się.
- Moje dzieciństwo zakończyło się, gdy mając niecałe 15 lat, wystąpiłam w filmie Andrzeja Wajdy "Kronika wypadków miłosnych" - mówiła w "Twoim Stylu". - Zagrałam w słynnej rozbieranej scenie i mój świat legł w gruzach. To był koniec dzieciństwa.
Mentalny gwałt
Chociaż film okazał się sukcesem, Młynarska nie potrafiła się z tego cieszyć. Była zagubiona i przerażona tym, co się stało. Po latach przyznała, że nie chciała brać udziału w scenach rozbieranych, ale została do tego zmuszona.
- Przy dzisiejszym stanie wiedzy i prawa ktoś by poszedł siedzieć, ponieważ ja tę scenę zagrałam pod wpływem środków uspokajających i alkoholu, który dali mi dorośli – oburzała się w "Twoim Stylu".
- Słyszałam jak mówili, że przez takie "nikt" jak ja, przepadnie dzieło wielkiego artysty. Dla 15-latki to było wielkie obciążenie psychiczne – mówiła. - Musieli widzieć, że jestem roztrzęsiona. Jeden z członków ekipy, wszedł do mnie do przyczepy, postawił na stole piwo i podał mi pastylkę, najprawdopodobniej relanium. Jedyne słowa jakie usłyszałam to "life is brutal". Nie wiem czy Andrzej Wajda wiedział o tym zdarzeniu. Nigdy z nim na ten temat nie rozmawiałam. Jednak jestem pewna jednego - tego dnia zostałam brutalnie wykorzystana, wręcz mentalnie zgwałcona.
''Dorośli nadużyli swojej pozycji''
Ale tych upokorzeń na planie było znacznie więcej.
- To nie była jedyna scena rozbierana – mówiła w "Twoim Stylu". - Jest jeszcze jedna, która nie weszła do filmu. Wajda wymyślił, że dwójka młodych bohaterów – Alina i Witek – zostanie jakby wypędzona z raju. Ja i mój partner Piotr Wawrzyńczak nagusieńcy mieliśmy biec w step aż „do zatracenia w horyzoncie”. A wie pani, co to znaczy dla kamery? Trzeba biec kilkaset metrów i jeszcze wrócić. Długi bieg na golasa… To było straszne, gorsze od sceny miłosnej. Kwiecień, więc zimno, no i uczucie upokorzenia, zawstydzenia. Oboje z Piotrkiem byliśmy w szoku. Coś się we mnie wtedy złamało, coś zostało uszkodzone. Dorośli z mistrzem Wajdą na czele nadużyli swojej pozycji.
Po zakończeniu zdjęć Młynarska była wrakiem.
- Skutki tego zdarzenia były dla mojej psychiki i dalszego życia opłakane – dodawała. - Naruszono moją intymność. Potem długo nie mogłam odzyskać szacunku do samej siebie. Nie potrafiłam się chronić, pozwalałam innym na zbyt wiele.
"Potrzebowałam pieniędzy"
Niedługo potem uciekła z kraju. 17-letnia Młynarska – punkówa z włosami na cukier, niestroniąca od używek – rzuciła szkołę tuż przed maturą i wyjechała do Paryża. I tam, sprzątając domy i kelnerując w knajpach, marzyła o aktorskiej karierze.
- Po roli u Wajdy w "Kronice wypadków miłosnych" sodówka uderzyła mi do głowy– przyznawała w "Newsweeku". - Wyjazd do Francji szybko okazał się lekcją pokory. W paryskim metrze wisiały bilbordy z moją twarzą reklamujące film, podczas gdy ja pracowałam, jako sprzątaczka u strasznych paryskich mieszczan.
Udało się jej wprawdzie trafić znowu przed kamery, ale film, w którym zagrała, został w Polsce nazywany erotycznym.
- Jaki tam erotyczny! - protestowała potem Młynarska. - "Różowa seria", bo o tym mowa, została wyprodukowana przez publiczną telewizję francuską. Potem słyszałam, że grałam w pornolach! W filmie zagrał raptem kawałek mojego cycka. Wielkie halo. Ale, niech będzie, to przecież także jest moje życie. Grałam, co było do grania, bo potrzebowałam pieniędzy.
''Jestem lepszym dziennikarzem, niż byłam aktorką''
Zakochała się, zaszła w ciążę – chociaż związek z ojcem jej córki szybko się rozpadł – i zdecydowała się wrócić na stałe do kraju. Zagrała jeszcze w kilku filmach, przez jakiś czas występowała w "Złotopolskich" i w teatrze, ale wreszcie uznała, że ma dość.
- Sam proces grania był męką. Mając 27 lat, definitywnie odcięłam się od aktorstwa. Nie przedłużyłam umowy w "Złotopolskich". Nudno tam było jak cholera, jedynie wypłata ożywiała atmosferę – mówiła w "Twoim Stylu".
I przyznawała, że w późniejszych latach aktorstwo "nie interesowało jej kompletnie".
- Wiedziałam, że byli lepsi ode mnie – dodawała w "Gali". Ale szybko znalazła swoje powołanie: pracę w radiu. - Jestem lepszym dziennikarzem, niż byłam aktorką. Najwyraźniej nie byłam człowiekiem filmu i teatru, bo rozstałam się z tym z ulgą i bez żalu.