Andrzej Kopiczyński: mało kto znał jego dramatyczną przeszłość

Andrzej Kopiczyński: mało kto znał jego dramatyczną przeszłość
Źródło zdjęć: © AKPA

Andrzej Kopiczyński nie żyje. 82-letni aktor, kochany przez publiczność „Czterdziestolatek”, zmarł po ciężkiej chorobie. Rola Stefana Karwowskiego w popularnym serialu przyniosła mu ogromną sławę, ale stała się też jego przekleństwem.

*- "Czterdziestolatek" właściwie odciął mi drogę do ról dramatycznych *– wspominał aktor w „Dzienniku Polskim”.

I choć później stworzył wiele innych, jak sam twierdził, znacznie lepszych kreacji – między innymi w teatrze - dziś tak naprawdę mało kto o nich pamięta. W ostatnich latach aktor nie pojawiał się publicznie i, z powodu złego stanu zdrowia, zupełnie wycofał się z zawodu.

1 / 6

Widmo śmierci

Obraz
© Materiały prasowe

Jak wspominał, widmo śmierci wisiało nad nim od dawna. Miał pięć lat, kiedy podczas zabawy z kolegami stracił przytomność. W szpitalu okazało się, że cierpi na całkowity zanik czerwonych ciałek krwi. Życie uratowała mu transfuzja krwi.

Parę miesięcy później Kopiczyński wraz z kolegami bawił się w rozbrajanie min. Jedna z nich wybuchła, poważnie raniąc chłopca. Doszło do zakażenia.

- Lekarz chciał mi amputować trzy palce, na co ojciec się nie zgodził. Mam je do dziś trochę zniekształcone, ale na szczęście sprawne. To cud, że żyję – mówił w „Rewii”.

2 / 6

„Pamiętam głód”

Obraz
© AKPA

Podczas wojny jego rodzina miała ogromne problemy finansowe. Kopiczyński wyznał, że byli tak biedni, że nie mieli co jeść. Jego ojciec został aresztowany przez UB i oddzielony od rodziny.

*- Pamiętam głód. Pamiętam, jak starałem się za wszelką cenę pomóc rodzicom: zdobyć jedzenie, pieniądze. Byłem niedożywiony. I żeby nabrać trochę kilogramów, chodziłem po świetlicach wrocławskich domów dziecka. Gdy w jednym najedliśmy się zupy, biegliśmy z kolegami do następnego. Wtedy czułem, że jestem najedzony. Kradłem. Wiele mieszkań poniemieckich było zaplombowanych. Dla mnie i kolegów to nie był problem. Kradliśmy ołowiane rury z mieszkań, bo ołów bardzo dobrze szedł *– opowiadał w wywiadzie Robertowi Migdałowi.

3 / 6

Wyrzucono go ze studiów trzy razy

Obraz
© Materiały prasowe

Aktorstwo było dla niego szansą na oderwanie się od ponurej rzeczywistości. Zaczął występować w amatorskim teatrzyku prowadzonym przez Ligę Kobiet. Odnosił coraz większe sukcesy, aż wreszcie dostał szansę na realizację swojego marzenia.

- Później do Wrocławia przyjechała komisja teatralna, która prowadziła pewien rodzaj naboru do szkoły teatralnej. I mnie się udało dostać do szkoły teatralnej w Łodzi. Było nas trzynastu – wspominał.

I choć kadra profesorska uważała, że nie ma talentu – wyrzucono go z uczelni aż trzy razy – nie zamierzał się poddawać. Przyłożył się do nauki i w 1958 roku odebrał dyplom.

- Uparty byłem. Tak się starałem wykazać, że już na kolejnym roku miałem stypendium artystyczne. Przynajmniej głodny nie chodziłem – wspominał.

4 / 6

Przekleństwo „Czterdziestolatka”

Obraz
© East News

Zaraz po ukończeniu szkoły trafił na scenę i przed kamery. Wystąpił między innymi w filmach "Obok prawdy", "Święta wojna", "Cierpkie głogi", "Zasieki" czy "Znachor". Pojawił się również w wielu spektaklach telewizyjnych.

Ale największą sławę zdobył na małym ekranie, kiedy w 1974 roku zaproponowano mu główną rolę w "Czterdziestolatku". Serial okazał się hitem. Później powstała kinowa kontynuacja, "Motylem jestem, czyli romans czterdziestolatka" i serial "Czterdziestolatek. 20 lat później".

- „Czterdziestolatek" jest moim przekleństwem – wyznawał później, twierdząc, że przez tę rolę został zaszufladkowany. - Już na wieki wieków jestem inżynier Karwowski. Ale nigdy nie żałował, że przyjął angaż.

- Po pierwsze, aktor jest od tego, żeby wszystko i wszędzie zagrać: i w teatrze, i w filmie, i w serialu. A po drugie, ta rola dała mi szaloną popularność, o której aktor może sobie tylko zamarzyć – mówił w Robertowi Migdałowi.

5 / 6

Miłość w pracy

Obraz
© East News

W pracy poznał również wszystkie swoje żony. Jego pierwszą partnerką została Maria Chwalibóg, ale ich związek nie należał do udanych. Aktorka podobno miała dość, że wokół jej męża nieustannie krążą zakochane kobiety.

Kiedy zaś dostał angaż w stolicy, ich małżeństwo się rozpadło, bowiem Kopiczyński poznał tam Ewę Żukowską. Pobrali się, na świat przyszła ich córka Kasia.

Ale potem aktor zagustował w towarzystwie Moniki Dzienisiewicz (na zdjęciu), byłej żony Daniela Olbrychskiego.

- Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia – twierdził. Jednak tym razem nie spieszył się ze ślubem. Pobrali się dopiero po 20 latach związku. Kopiczyński opiekował się żoną, gdy ta na skutek choroby o mało nie straciła wzroku.

6 / 6

Problemy zdrowotne

Obraz
© AKPA

Niedługo Dzienisiewicz mogła się zrewanżować . Kopiczyński zaczął się uskarżać na coraz poważniejsze problemy z sercem. Małżonka czuwała przy jego łóżku, wspierając go w najtrudniejszych chwilach. Niestety, na tym ich problemy się nie skończyły. Aktor wycofał się z grania i zaszył w domu.

- Ma problemy ze słuchem i z pamięcią – mówiła „Super Expressowi” jego żona, ale zapewniała, że mąż nie choruje na Alzheimera.

Dzieniesiewicz zmarła w czerwcu i od tamtej pory stan Kopiczyńskiego stale się pogarszał. We wrześniu informator „Super Expressu” donosił:

W czwartek 13 października do mediów dotarła informacja, że Andrzej Kopiczyński zmarł po długiej chorobie. (sm/gk)

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (115)