Andrzej Seweryn dla WP: "Życzę Polsce zwycięstwa opozycji"
- Kocham Polskę, ale to miłość krytyczna - mówi Andrzej Seweryn. I deklaruje, że nie chce z kraju wyjeżdżać.
Andrzej Seweryn przeżywa dziś bardzo gorący moment w swojej karierze: gra w teatrze, w filmach, serialach, prowadzi Teatr Polski w Warszawie. Angażuje się w mnóstwo projektów i inicjatyw. Jednoznacznie i konsekwentnie krytykuje także obecną władzę i bierze udział w działaniach wspierających opozycję. Płaci za to wysoką cenę: od dawna jest na celowniku propagandystów z publicznych mediów i zwykłych hejterów. Zapracowany i zabiegany artysta znalazł trochę czasu, żeby opowiedzieć czytelnikom i czytelniczkom Wirtualnej Polski, jak wygląda jego tegoroczne lato.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: Co u Pana słychać ?
Andrzej Seweryn, aktor, reżyser, dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie: 4 czerwca byłem na Marszu. Cieszyły mnie radosne setki tysięcy rodaków. Pójdę też, oczywiście, na Marsz Miliona Serc na początku października. Te dwa wydarzenia to bardzo ważne ramy mojego tegorocznego lata.
Jak pan się dziś czuje w Polsce?
Czasami czuję się bardzo dobrze, a czasami bardzo źle. Są chwile, kiedy mi przykro, wstydzę się, jestem wściekły, a chwilami zrozpaczony.
Dlaczego?
Kocham Polskę tak, jak kocha się dziecko. Obserwuję, jak się rozwija i kiedy widzę, że potrzebuje wsparcia, staram się mu pomóc. Gdy widzę jego błędy, nie mogę go za to chwalić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakie są, pana zdaniem, największe w ostatnim czasie błędy, które popełniane są w Polsce?
Rozwalanie demokracji. O szczegółach nie warto mówić, wszyscy to widzą.
Sam stał się pan ofiarą mocnych ataków po opublikowaniu pana prywatnego nagrania...
Niech ludzie ocenią fakt publikowania prywatnego nagrania w państwowej telewizji. Nie będę tego komentował. Dziś żyje ono już swoim życiem. Wydaje się, że wielu ludzi solidaryzuje się ze słowami, które pojawiły się w tym nagraniu.
Wróćmy do pana trudnej miłości do Polski. Jak sobie pan radzi z trudnościami, które się z nią wiążą?
Nie jestem sam. Mam kochającą rodzinę, żonę, dzieci i wnuki. Mam wielu serdecznych przyjaciół. Znam wielu wspaniałych polskich artystów, wielu mądrych ludzi. Mam pracę, w której sens wierzę i publiczność, która często to potwierdza. To wszystko pomaga mi żyć.
Powtarza pan, że kocha Polskę. Jaka jest ta miłość?
Krytyczna. Nie życzę sobie i nie pozwolę, żeby rządzący politycy narzucali mi swoją.
Nie chce pan wyjeżdżać z Polski?
Od powrotu do Polski nawet mi to przez myśl nie przeszło. Ja już żyłem i to 33 lata poza granicami Ojczyzny, we Francji. Polska to moje miejsce i nie chcę go opuszczać. Czekam na zmiany, które powinny tu nastąpić.
Są na nie szanse?
Jestem przekonany, że dokonają się w Polsce już niedługo, za sprawą jesiennych wyborów. Życzę Polsce zwycięstwa opozycji.
Jak pan spędza tegoroczne lato?
Pracuję. Cały czas jestem na planie filmowym, w teatrze, na spotkaniach z ludźmi. Zaraz po czerwcowym marszu jechałem do Łodzi, żeby obchodzić trzecią rocznicę powstania Monopolis - miejsca promującego również kulturę. Tam odbywa się ważne dla mnie wydarzenie: festiwal sztuki aktorskiej Teatropolis, którego jestem dyrektorem artystycznym. Kilka dni później byłem już w Sopocie, żeby zasiąść przy jednym stole z pracownikami Biblioteki Sopockiej, Sopoteki, którzy zajmują się czymś niezwykle ważnym dla kultury naszego kraju - promocją literatury. Czytaliśmy razem fragmenty "Ziemi obiecanej" Władysława Reymonta. Publiczność przyjęła to entuzjastycznie.
A potem?
Z Sopotu pojechałem do kaszubskiej miejscowości Gniewino, gdzie spotkałem się ze studentkami i studentami Uniwersytetu Trzeciego Wieku z Choczewa. Jacyż oni są aktywni! To było pasjonujące. Odwiedziłem też Sandomierz, piękne miasto, gdzie moja żona Katarzyna organizuje od 20 lat Festiwal Filmów i Spotkań NieZwykłych. W tym roku nagrodę dla Aktora Niezwykłego otrzymał Krzysztof Globisz. Byliśmy szczęśliwi, że był z nami, a przed wszystkim, że po ciężkiej chorobie tak pięknie i skutecznie walczy o istnienie w zawodzie. Jestem pełen podziwu dla Krzysztofa. W końcu lipca odbyła się w Kołobrzegu Debata Senacka z udziałem m.in. pana marszałka Tomasza Grodzkiego i redaktora Adama Michnika. Zostałem do niej również zaproszony i był to dla mnie prawdziwy zaszczyt.
Miał pan w tym czasie jakieś zajęcia związane z teatrem?
Tak, grałem mój monodram "Lear", produkcję Teatru Starego w Lublinie, wyreżyserowany przez Janusza Opryńskiego, najpierw w krakowskim teatrze Bagatela, a potem na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Na scenie GTS przeżyłem bardzo ważny moment w moim życiu aktorskim. Otrzymałem nagrodę Grand Yoricka. Dedykuję ją moim wspaniałym dzieciom: Marii, Janowi i Maksymilianowi. W Darłowie zagraliśmy z koleżankami i kolegami z Teatru Polskiego spektakl "Niewygodni" na podstawie niezwykłej książki Magdaleny Rigamonti, zbiorze wywiadów z jednymi z ostatnich żyjących osób, które przeżyły i pamiętają drugą wojnę światową. Spektakl ten wyreżyserowała Switłana Oleszko, reżyserka z Charkowa, która mieszka w Teatrze Polskim i z którą pracujemy od jej ucieczki przed wojną z Ukrainy. Z radością wziąłem także udział w gali Nagrody Wisławy Szymborskiej w Krakowie, gdzie miałem zaszczyt prezentować wiersze poetek i poetów zakwalifikowanych do finału konkursu. Bez poezji żyć nie mogę.
A dalsze teatralne plany?
Już niedługo zagram również mój monodram "Wokół Szekspira" w Białej Podlaskiej, po czym pojadę do Nowej Soli, gdzie zostanie mi przyznana statuetka Mocny Solanin 2023. Uznanie mojej pracy w takich miejscach to dla mnie ogromna satysfakcja. Wezmę też udział w Campusie Polska Przyszłości 2023. To ważne miejsce dobrej debaty o naszej Ojczyźnie.
A film?
W lipcu zakończyłem w Toruniu zdjęcia do filmu "Sezony" w reżyserii Michała Grzybowskiego. Praca nad rolą dyrektora teatru sprawiła mi ogromną frajdę. Już niedługo odbędą się premiery czterech filmów z moim udziałem: "Doppelganger. Sobowtór" - co za przyjemność spotkać się znowu z Janem Holoubkiem, z którym skończyliśmy zdjęcia do trzeciego sezonu serialu "Rojst. Millenium". Pojawi się w kinach także "Ukryta sieć" - to pierwsza moja praca z Piotrem Adamskim. Będzie thriller "Kos" - Paweł Maślona zaproponował mi epizodyczną. Dostałem także zaskakującą rolę w "Irena’s vow" - to film kanadyjsko-polski w reżyserii Louise Archambault, którego scenariusz jest oparty na prawdziwej historii młodej Polki, Ireny Gut, ratującej grupę Żydów w czasie wojny. Amerykańska sztuka opowiadające te wydarzenia była grana na Broadwayu.
To dla pana rzeczywiście bardzo pracowity czas. Dobrze się pan z tym czuje?
Cieszę się, że mogę być potrzebny.
rozmawiał Przemysław Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie" i "Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.