Tego jeszcze nie było. Grabowski i Seweryn zagrają w jednym filmie
Andrzej Grabowski kończy karierę? Na szczęście tylko zagra to w filmie. Na dodatek po raz pierwszy spotka się na planie z Andrzejem Sewerynem. - Kilka lat temu powiedzieliśmy pół żartem, pół serio, że może wreszcie ktoś obsadziłby nas razem. No i po latach ktoś to w końcu zrobił - mówił Grabowski w rozmowie z WP.
Tego jeszcze w polskim kinie nie było: dwie wybitne osobowości aktorskie swojego pokolenia, Andrzej Grabowski i Andrzej Seweryn, po raz pierwszy spotkają się na planie. Na dodatek będą grać postacie bliskie ich prywatnemu życiu: Grabowski wcieli się w doświadczonego aktora, który po wielu latach pracy w zawodzie decyduje się zakończyć karierę. Seweryn - dyrektora teatru, który z żalem się z nim żegna.
Życie jak teatr
W Toruniu trwają właśnie zdjęcia najnowszego filmu Michała Grzybowskiego - reżysera znanego do tej pory z dobrze przyjętego debiutu "Biały potok". Jego kolejne dzieło zatytułowane będzie "Sezony". To opowieść o miłości i końcu miłości, która dzieje się w dość nietypowej scenerii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Zawsze chciałem nakręcić film, którego akcja dzieje się w teatrze - mówi Grzybowski. On sam zanim zabrał się za reżyserowanie, przez wiele lat był aktorem teatralnym. - Jest to środowisko, w którym się wychowałem i znam je bardzo dobrze. Wspólnie z Tomkiem Walesiakiem, z którym napisaliśmy scenariusz "Sezonów", szukaliśmy miejsca, w którym mogłaby się wydarzyć prosta historia miłosna. Doszliśmy do wniosku, że teatr jest idealnym tłem dla takiej opowieści, a sama scena teatralna daje wiele możliwości zmiany świata, przestrzeni, czasu. Jest zupełnie naturalnym miejscem, gdzie może wydarzyć się właściwie wszystko.
Tomasz Walesiak, współscenarzysta i współproducent filmu, zwraca uwagę na oryginalność tego pomysłu.
- To film o miłości, którego w polskim kinie jeszcze nie było - zapewnia. - Opowiadamy o uczuciu między aktorką i aktorem, wszystko dzieje się w teatrze, gdzie życie płynnie splata się z tym, co gra się na scenie.
Miłość w trzech aktach
Film, jak spektakl w teatrze, będzie miał trzy akty, z których każdy utrzymany będzie w zupełnie innym nastroju i klimacie. Wszystko zacznie się od przedstawienia dla dzieci, podczas którego aktorskie małżeństwo z kilkunastoletnim stażem kłóci się, a potem wręcz rozstaje na oczach nierozumiejącej niczego małoletniej publiczności.
Drugi akt odbywa się kilka miesięcy później, na próbie "Domu lalki" Ibsena. Główny bohater, którego gra Łukasz Simlat, jest już po rozstaniu. Występuje na scenie z nową życiową partnerką, dużo młodszą od eks-małżonki. Dawną miłość zagra w filmie Agnieszka Dulęba-Kasza, a w nową wybrankę egocentrycznej gwiazdy sceny wcieli się Wiktoria Filus. Finałowe sceny dziać się będą podczas spektaklu "Snu nocy letniej". Choć to miłosna komedia, aktorowi nie do śmiechu - dowiaduje się właśnie, że była żona wyprowadza się z miasta, zabierając ze sobą nastoletnie dzieci.
- Chcemy, żeby ten film był jednocześnie zabawny i poważny - deklaruje Walesiak. - Powiedziałbym, że będzie to komediodramat. Z jednej strony opowiadamy dramatyczną historię o trudnej miłości, ale z drugiej - umieszczamy ją w teatrze, co zapewnia dystans i pozwala ująć wszystko w pełen atrakcji nawias.
Zdjęcia powstają rzeczywiście w teatrze - jako gotowa scenografia w filmie "zagra" zabytkowy budynek Teatru im. Willema Horzycy w Toruniu. Zdjęcia powstawać będą także na urokliwych ulicach toruńskiej starówki.
Dwaj wielcy Andrzeje polskiego aktorstwa
Ale magnesem, który może przyciągnąć publiczność na "Sezony", może się okazać para aktorów z drugiego planu. To dwie ogromne gwiazdy polskiego teatru, kina i telewizji, aktorzy rozpoznawalni, lubiani, a przede wszystkim bardzo wszechstronni: Andrzej Seweryn i Andrzej Grabowski.
Ten pierwszy jest dziś dyrektorem Teatru Polskiego w Warszawie, ale ani na moment nie przestaje pojawiać się na ekranie. Ostatnio można go było zobaczyć m.in. w filmie "Ostatnia rodzina", gdzie zagrał zamordowanego malarza Zdzisława Beksińskiego, w biograficznym filmie o księdzu Ziei, gdzie zagrał główną rolę, w "Śubuku" jako początkowo nieufnego, ale poczciwego sąsiada, a wreszcie w "Niebezpiecznych dżentelmenach", gdzie wcielił się w pisarza Josepha Conrada. W serialu "Królowa" można go było natomiast zobaczyć w przewrotnej roli wiekowej drag queen.
Andrzej Grabowski szerszej widowni znany jest przede wszystkim z roli Ferdka Kiepskiego z popularnego serialu, w którym grał przez ćwierć wieku. Ale to także wybitny aktor filmowy i teatralny, którego w ostatnim czasie można było zobaczyć m.in. we wszystkich częściach filmu "Pitbull" czy w "Pokocie" Agnieszki Holland.
- Ta rola jest z jednej strony dość zbliżona do mojego życia - zwierza się Grabowski. - Gram aktora, który od lat jest w zawodzie, gram postać, która funkcjonuje w aktorskim środowisku. Ale z drugiej strony - wcielam się w kogoś, kto przez całą karierę grał "ogony": epizodyczne role, gdzieś na dalekim planie. Nawet ta ostatnia, pożegnalna kreacja nie jest w żaden sposób wyjątkowa - to tylko lokaj u Ibsena. W prawdziwym życiu na szczęście udało mi się grać dużo większe role.
Pożegnać się w pełni sił
Mimo że Seweryn i Grabowski są w zawodzie od kilku dekad, nigdy wcześniej nie spotkali się na planie. W "Sezonach" nie tylko się spotkają, ale będą kreować ważny poboczny wątek filmu.
- Prywatnie dobrze się znamy, ale rzeczywiście jeszcze nigdy nie stanęliśmy razem przed kamerą - mówił Grabowski. - Kilka lat temu w jakimś programie telewizyjnym powiedzieliśmy pół żartem, pół serio, że może wreszcie ktoś obsadziłby nas razem. No i po latach ktoś to w końcu zrobił.
Grabowski opowiadał WP, że bardzo się cieszy, że razem zagrają właśnie w takim filmie - historii, która dzieje się w teatrze.
- Dużo scen kręcimy rzeczywiście w budynku teatru - opowiada aktor. - Czyli, było nie było, w naszym mateczniku. Nie ukrywam, że obaj czujemy się tu jak w domu: jest scena, garderoby, bufet i toalety. Znamy to od lat. To sprawia, że ta praca jest trochę inna, niż na zwykłym planie filmowym, gdzieś w odległej od świata lokacji albo w studiu, gdzie wszystko jest sztuczne.
Wszystko wskazuje na to, że rola Grabowskiego może być bardzo mocnym elementem filmu. W emocjonalnej scenie odwołuje się do historii o aktorkach i aktorach, którzy nie potrafili rozstać się ze sceną - grali do śmierci, nawet wtedy, kiedy ich organizmy odmawiały już posłuszeństwa. Ci, którzy widzieli, jak powstawała ta scena, twierdzą, że mogą to być emocjonalne Himalaje polskiego kina w ostatnich latach. Żeby się przekonać, czy tak rzeczywiście będzie, trzeba trochę poczekać. Zdjęcia do filmu jeszcze trwają, a premiera przewidywana jest na przyszły rok.
- Ale proszę się nie martwić - uspokaja Grabowski. - Nie zamierzam jeszcze kończyć kariery. Na razie postaram się tylko kończenie kariery dobrze zagrać.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wybieramy się na wakacyjną podróż śladami hitowych filmów i seriali, zachwycamy się słoneczną Taorminą, przypominamy najbardziej wstrząsające odcinki "Black Mirror" i komentujemy nowy sezon show Netfliksa. A na koniec sprawdzamy, jak wypadł Marcin Dorociński w "Mission:Impossible". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.