Anna Lutosławska: zawodowe sukcesy przeplatane z życiowymi tragediami
Jej największą pasją był teatr – za swoje sceniczne kreacje zdobywała liczne nagrody, uznanie krytyków i sympatię publiczności. Na ekranie pojawiała się rzadko, zazwyczaj w rolach epizodycznych, ale za to bardzo charakterystycznych.
Jej największą pasją był teatr – za swoje sceniczne kreacje zdobywała liczne nagrody, uznanie krytyków i sympatię publiczności.
Na ekranie pojawiała się rzadko, zazwyczaj w rolach epizodycznych, ale za to bardzo charakterystycznych.
Widzowie pamiętają ją przede wszystkim z serialu "Czterej pancerni i pies" - wcieliła się w nim w nauczycielkę, której urokowi ulega grany przez Romana Wilhelmiego Olgierd.
Szczęśliwe dzieciństwo
Przyszła na świat 16 lipca 1928 w Krakowie, jako Maria Anna Redlichówna; karierę zrobi jednak później jako Anna Lutosławska.
Dzieciństwo wspominała z nostalgią – bo choć nie zawsze było kolorowo, mogła liczyć na wsparcie najbliższych. I to dzięki nim wyrosła na wrażliwą, empatyczną kobietę.
- Urodziłam się w poniedziałek o szóstej rano, więc muszę być pracowita, byłam kochanym dzieckiem, więc jestem uczuciowa, chętniej się śmieję, niż płaczę, nie umiem marzyć, ale mam pomysły, wiem, co to jest głód, dlatego pomagam potrzebującym – wyznała w „Skojarzeniach zapisanych w brulionie”
''Teatr pociąga, oszałamia''
Od dziecka interesowała się szeroko pojętą sztuką – jej mama była utalentowaną malarką, ojciec zaś aktorem.
Nic dziwnego, że już jako mała dziewczynka przejawiała rozmaite talenty – grała na fortepianie i skrzypcach, a nauczyciele chwalili jej literackie zdolności.Najbardziej jednak pociągał ją jednak teatr i zaraz po wojnie zaczęła uczyć się w Studiu Dramatycznym przy Starym Teatrze.
- Teatr pociąga, oszałamia, żąda poświęcenia, oddania bez reszty, pochłania czas, nie liczy się z godzinami, ze zdrowiem, daje chwile uniesień, syci sukcesem, ofiarowuje łzy rozpaczy i szczęścia - na przemian, zmusza do myślenia, dokształcania, pokory, można odejść od niego z własnej woli, nie można go całkiem zapomnieć – pisała.
Porównywano ją do Modrzejewskiej
Od 1945 roku praktycznie nie schodziła ze sceny; za swoje kreacje zbierała doskonałe recenzje, a krytyka wręcz za nią przepadała. Znany teatrolog, profesor Emil Orzechowski, porównał ją nawet do Heleny Modrzejewskiej.
- Są to przede wszystkim te same fale myślenia o sztuce, o aktorstwie, nawet te same wybory ukochanych ról, Szekspir, Słowacki. Precyzyjny opis gry aktorskiej Lutosławskiej sporządzony przez profesora Zbigniewa Raszewskiego pokazuje, że środki aktorskie obydwu były podobne: niezwykły wdzięk, estetyka gestu i ruchu, no i głos, który nie operuje wielką skalą, ale jest w stanie oddać wszelkie subtelności. I jeszcze podobieństwa pozateatralne obu pań: rodzina, dzieci, działalność charytatywna – twierdził.
Artystka wszechstronna
Lutosławska faktycznie od dawna próbowała dawać od siebie jak najwięcej innym – lubi pomagać i angażować się charytatywnie. Przez ponad trzydzieści lat pracowała jako wolontariuszka w ośrodku dla dzieci niewidomych. Działa społecznie, za co przyznano jej tytuł „Krakowianki Roku 2013”; w decyzji tłumaczono, że Lutosławska zasłużyła na to wyróżnienie, gdyż ma „otwarte serce i żyje z pasją".
Aktorka nie ogranicza się zresztą tylko do grania – maluje, fotografuje, zajmuje się reżyserią i pisze bajki, wiersze oraz artykuły. Wykładała również w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej.
Rodzinne dramaty
W „Skojarzeniach zapisanych w brulionie", Lutosławska przybliża czytelnikom swoją karierę, dzieli się swoimi przemyśleniami, ale sporo miejsca przeznacza też na historie z życia prywatnego. Okazuje się, że życie artystki obfitowało w smutne i dramatyczne wydarzenia.
Utrata dziecka, nagła śmierć matki i przyjaciół - to tylko niektóre tragedie, które ją dotknęły. Jednak nawet one nie były w stanie złamać Lutosławskiej; nigdy nie straciła pogody ducha.
Przyznaje, że rodzina zawsze była dla niej najważniejsza – przerwała karierę i rezygnowała z wielu atrakcyjnych zleceń, by poświęcić czas bliskim.
Aktorka wybitna
Na ekranie Lutosławska zadebiutowała w 1947 roku, filmem "Ostatni etap" - zagrała Urszulę, która trafia do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Lutosławska przyznawała, że występ był dla niej traumatycznym doświadczeniem i minęła dekada, nim zdecydowała się ponownie stanąć przed kamerami. Potem pojawiła się między innymi w filmach „Historia współczesna” czy „Daleka jest droga”; w 2014 roku, po dłuższej przerwie, wróciła na mały ekran serialem „Lekarze”.
W tym samym roku została odznaczona nagrodą im. Ireny Solskiej przyznawaną „za całokształt dorobku artystycznego, z myślą o wyróżnieniu wybitnych polskich aktorek, których twórczość wywarła znaczący wpływ na rozkwit sztuki aktorskiej”
- Dorobek artystyczny, pedagogiczny i literacki Anny Lutosławskiej stawia ją w rzędzie najwybitniejszych artystek teatru, które łączyły aktywną obecność na scenie z pasjami pedagogicznymi, misją społeczną i darem utrwalania swoich obserwacji słowem - czytamy w uzasadnieniu.
(sm/gol.)