Barbara Bursztynowicz: Kiedy zeszła po schodach, wiedział, że to ta jedyna
27.01.2016 | aktual.: 22.03.2017 11:34
Ich małżeństwo uchodziło za idealne. Wtedy pojawił się ten drugi Małżeństwo gwiazdy „Klanu” uchodziło za idealne. Wtedy pojawił się ten drugi Na ekranie idealna, w życiu bywało różnie. Jej małżeństwo stawiano za wzór. Do czasu
Sławę zyskała dzięki telenoweli „Klan”, ale tak naprawdę długo wahała się, czy powinna przyjąć rolę Elżbiety Chojnickiej. Wreszcie podjęła decyzję, która zaważyła na całym jej życiu zawodowym – jednak, całe szczęście, nigdy nie musiała żałować tego kroku.
Choć nigdy nie udało się jej zrobić kariery na dużym ekranie, dzięki serialowi mogła liczyć na angaż w teatrze, bo reżyserzy chętnie zatrudniali aktorkę znaną z małego ekranu. A nie kryje, że scena od zawsze była jej największą pasją. Zaraz obok rodziny.
Aktorski talent
Barbara Rabczak przyznawała, że jej dzieciństwo było nad wyraz udane. Wychowywała się w szczęśliwym domu, wśród kochającej rodziny.
- Urodziłam się w Białej, która należała kiedyś do Galicji. Tam upłynęło moje beztroskie dzieciństwo. Z okien mojego domu roztaczał się widok na Beskidy. Tam też dojrzewałam. Czułam się częścią tego urokliwego, spokojnego zakątka – wspominała w wywiadzie dla portalu Głos24.
Wtedy też zaczęła powoli odkrywać w sobie talent aktorki. Była dzieckiem bardzo nieśmiałym i wrażliwym, nieco zamkniętym w sobie.
- To właśnie nieśmiałość i ogromna wrażliwość powodowała, że już w dzieciństwie uciekałam w świat fikcji. Lubiłam przebierać się i odgrywać rozmaite scenki – opowiadała. - Zapominałam o bożym świecie. Nie nudziłam się sama ze sobą. Miałam bogatą wyobraźnię, co, jak się potem okazało, jest cechą niezbędną w aktorstwie.
W pogoni za marzeniem
Jako nastolatka Rabczak często chodziła do teatru i wreszcie sama zaczęła marzyć o scenicznych występach. W tych pragnieniach wspierała ją nauczycielka, przekonana, że jej uczennica posiada wielki dar i faktycznie może zrobić karierę.
- Choć jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, co to tak naprawdę jest to aktorstwo, gdzieś w podświadomości, intuicyjnie czułam, że to jest właśnie to, co będę robić w przyszłości – śmiała się na portalu Głos24.
Po maturze wyjechała do Warszawy i złożyła papiery do PWST. Dostała się bez problemu. I jeszcze jako studentka zagrała dużą rolę w "Barbarzyńcach" Gorkiego w reżyserii Aleksandra Bardiniego. Dla młodej dziewczyny było to ogromne wyróżnienie.
Dziewczyna z prowincji
Wiodło jej się nie tylko na polu zawodowym. Na jednej ze studenckich imprez poznała bowiem mężczyznę, u boku którego miała spędzić następnych kilkadziesiąt lat. Śliczna blondynka od razu wpadła w oko Jackowi Bursztynowiczowi (na zdjęciu).
- Staliśmy na balkonie w jego mieszkaniu na trzecim piętrze przy ulicy Nowogrodzkiej i długo rozmawialiśmy. Zachwycił mnie swoją delikatnością, wrażliwością i inteligencją. Bardzo miło nam się rozmawiało. Jacek traktował mnie jak partnerkę, a nie jak dziewczynę z prowincji, głupią gęś – wspominała w wywiadzie dla „Na językach”.
Później było jak w filmie. Bursztynowicz stał z przyjacielem na korytarzu w szkole teatralnej.
- Pierwsza dziewczyna, która zbiegnie po tych schodach będzie moją żoną – oznajmił. A kiedy ujrzał Barbarę, uznał, że to nie może być przypadek.
Ona jednak, choć Bursztynowicz przypadł jej do gustu, początkowo wcale nie była pewna, czy chce się z nim wiązać.
Walka z uczuciem
Długo walczyli z uczuciem – Rabczak przyznawała, że była strasznie zazdrosna, gdyż wokół Bursztynowicza kręciło się mnóstwo zakochanych dziewcząt, a on chętnie flirtował ze swoimi wielbicielkami. Później rozdzieliła ich odległość i wreszcie aktor, który do tej pory nie spieszył się z zalegalizowaniem związku, poprosił ukochaną o rękę. Pobrali się w 1976 roku. Od tamtej pory są nierozłączni.
- Mieliśmy kryzysy, mniejsze i większe – wspominała Bursztynowicz w „Rewii”. I wyznała, że jakiś czas temu zauroczyła się w innym mężczyźnie. Ale nigdy nie pozwoliła sobie na przekroczenie granicy. Opowiedziała o wszystkim mężowi i razem postanowili zawalczyć o ich związek.
- Jakieś fascynacje nam się zdarzały, ale nigdy nie musieliśmy podejmować ostatecznych decyzji – mówiła później w „Tinie”.
- Nawet gdy przechodziliśmy kryzys, wsparcia szukaliśmy w sobie, a nie miłosnej przygodzie – dodawała w „Na językach”. - Dziś ludzie łatwo się rozstają. Nie walczą, nie pokonują, tylko odchodzą. Rozwód jest receptą na wszystkie kłopoty.
Skazana na ''Klan''
Bursztynowicz nie zaniedbała swojej kariery – choć pozwoliła, by przez dłuższy czas widzowie kojarzyli ją niemal tylko i wyłącznie z rolą Elżbiety z „Klanu”. Decyzja o podpisaniu kontraktu nie była jednak łatwa.
- Nie byłam pewna, czy wybór tego typu pracy i rozrywki dla widza jest właściwy* – cytuje słowa aktorki „Życie na gorąco”. *- Mówiło się wtedy o telenoweli, a znaliśmy głównie brazylijskie i argentyńskie tasiemce, że to papka o niczym. Odczuwałam więc pewien dyskomfort psychiczny, ale postanowiłam spróbować.
Tym bardziej, że scenarzyści wzięli sobie do serca jej rady i uwagi.
- Moja bohaterka paliła wtedy papierosy. Nigdy nie byłam uzależniona od nikotyny, dlatego bardzo mnie bulwersowało to, że farmaceutka, osoba pedantyczna, miała taki nałóg. Szybko doprowadziłam do tego, że Elżbieta, nie mówiąc nic nikomu, już w 3. odcinku rzuciła palenie – chwaliła się w „Kurierze TV”.
Kobieta wielu talentów
Chociaż nie da się ukryć, że Bursztynowicz została zaszufladkowana – na dużym ekranie pojawia się sporadycznie i zwykle w niewielkich rolach. Aktorka wystąpiła między innymi w „Sam na sam”, „Nic nie stoi na przeszkodzie”, „Oszołomienie” czy „Dzieci i ryby. Jednak nie narzeka, a „Klan” nazywa przygodą życia.
Zresztą zdobyta popularność pomogła jej w teatrze, bo reżyserzy częściej o niej pamiętają i jeszcze chętniej powierzają znanej z małego ekranu aktorce kolejne role.
Bursztynowicz nie ogranicza się zresztą tylko do grania – niedawno wydała książkę z felietonami „Jak w życiu”
- Piszę w nich głównie o sobie i o tym, co spotyka mnie w życiu, o podróżach, rodzinie. Jest tu miejsce i na śmiech, i na wzruszenia. Wspominam moją drogę do zawodu, pracę w teatrze i oczywiście w serialu „Klan” - opowiadała w „Kurierze TV”. - Mam bowiem pełną świadomość, że gdyby nie Elżbieta Chojnicka, którą gram, byłabym anonimową osobą i nikt nie zaproponowałby mi wydania książki. (sm/gk)